13. Bo jesteś moja.

968 47 4
                                    

Dziś wstałam wcześnie, jakoś po ósmej.
Czułam się dobrze po kolejnej nocy spędzonej z Rossem.
Coraz bardziej przyzwyczajam się do naszego związku i że już czas aby nie traktować go jak szefa prywatnie, ale jak osobę którą się kocha.
Od kiedy otworzyłam oczy, to nie mogę oderwać ust od blondyna.
Wtulona jestem w jego ramiona, jest taki ciepły.
- Kiedy spotkanie ? - Ledwo wymawiam te dwa słowa.
- O dziesiątej - Delikatnie kładzie mnie na plecach.
- Może zacznę się szykować, bo chyba jest trochę późno ? - Lynch odrywa usta i odwraca spojrzenie.
- Za dwadzieścia dziewiąta, mamy dużo czasu - Wraca do czynności.
- Ale chce dobrze wyglądać i nie malować się w pośpiechu - Mruczę, obejmując jego szyję.
- No dobrze - Odrywa ust i patrzy na mnie - Chciałem Ci powiedzieć że jak przyjedziemy to w poniedziałek mam klientkę i nie spotkamy się - Całuje mnie w czoło.
- Dobrze, ja może zajmę się nową książką - Blondyn wstaję z łóżka ubierając co ma pod ręką - Kochanie, chcesz może gdzieś pojechać ?
- Co masz na myśli ? - Podchodzi do lustra.
- Taki romantyczny wypad, ja i ty - Okrywam się kołdrą i opieram o ścianę przy łóżku.
- Następny tydzień odpada, bo mam za dużo pracy, może następny ?
- Oczywiście, panie Lynch - Uśmiecham się pewnie.
- Ciągle łamiesz zasadę - Podchodzi do mnie - Będzie kara.
- Jaka ? - Podnoszę brew.
- Pomyśle jeszcze nad tym, skarbie - Całuje mnie w policzek i wstaje z łóżka.
Idziemy do sali gdzie maja się wszystko zacząć. Widzę jak Ross się stara aby moja książka była w bestsellerach.
Idziemy długim korytarzem, dłonie mam schowane w kieszeniach od spodni i biała koszula.
Wchodzimy do eleganckiej, biznesowej sali.
Blondyn wpuszcza mnie pierwszą. Podnoszę wzrok i widzę Alexandra i Christiana, trochę dalej jakiś nowych.
- Panna Rose - Podchodzi do mnie chłopak i wita się. Póżniej robię to z siwym mężczyzną.
Siadam na przeciwko Rossa.
- Jeszcze ma ktoś przyjść ? - Pytam młodego krytyka.
- Dwójka osób którzy zajmują się tym - Odwraca spojrzenie w moją stronę.
- Ale czym ?
- Wydawaniem książki, okładki i takie pierdoły - zakrzywia usta, kiwam głową i znowu patrzę na blondyna który obserwował moją rozmowę z Jams'em.
- Wszystko dobrze, panie Lynch ? - Zakrzywiam kącik ust i patrzę w piwne oczy blondyna.
- Oczywiście, panno Rose - Nie pokazuje żadnych emocji.
Rozmowa trwa w najlepsze. Dwóch mężczyzn w średnim wieku dyskutuje o mojej książce, a ja za bardzo nie mam co powiedzieć.
- Nowa książka nie musi być ostatecznie bestsellerem !! - Mówi jeden - Czytamy ją nadal i narazie szału nie ma !!
- Ja też ją czytam i uważam że początek nie musi być narazie pełen akcji ! - Zabiera głos Christian.
- Ale musi zachęcić czytelnika !!
- Tak, to prawda ale...
- Mogę ja coś powiedzieć ? - Przerywam młodemu krytykowi.
Wszyscy kiwają że mogę.
- A więc zacznijmy panowie od tego że...
- Może niech pani Rose nie będzie nic miała do powiedzenia - Wtrąca blondyn, jestem zdziwiona.
- Panie Ross ?!
- Panno Grey, proszę ja wezmę teraz głos, a więc... - Jestem wkurzona na to że mój własny chłopak przerwał mi wypowiedz, przecież muszę się jakoś bronić, co on sobie myśli że jestem słabsza ?!
Krzyżuje ręce na piersi i słucham jego wypowiedzi, nagle do głowy przychodzi mi pewien, bezczelny pomysł.
Przysuwam się bliżej stołu i z prawem nogi zdejmuje moją szpilkę, delikatnie dotykam nogę blondyna, nie spuszczam z niego wzrok, narazie nić.
Stopę posuwam coraz wyżej i blondyn patrzy na mnie, ja tylko się uśmiecham, ale on nie kończy wypowiedzi.
Jestem coraz wyżej, Lynch trochę się zawiesza ale gdy jestem już na szczycie, delikatnie masuje. Lynch trochę nie wie co mowić gdy z jednej strony musi prowadzić wypowiedz, a z drugiej robię mu dobrze.
- Ja.... chciałem.... wyjaśnić.... - Czuję jak rośnie mu to w spodniach, że zaraz nie wytrzyma.
- Pan Lynch mówi o tym że trzeba być w niektórych sugestiach cierpliwy - Dokańczam za niego - Prawda, panie Lynch ? - Nie przestaje tego robić.
- Prawda, panno Rose - Widzę wkurzenie w jego oczach. Przestaje.
Spotkanie kończy się małym sukcesem. Jestem wdzięczna Christianowi że był za mną przez cały czas.
Żegnam się ze wszystkimi z uśmiechem, ale Ross ma trochę skrępowanie by wstać.
- Co tak zakrywszy ? - Chichocze pod nosem.
- Co to miało być ? - Pyta z oburzeniem.
- Oh, panie Ross - Podchodzę do niego - Nie przerywa mi się w takim momencie - Całuje go w czubek nosa. Spuszczam wzrok i śmieje się - Wow, musiało się podobać.
- Po pokoju !! - Rozkazuje.
- Dobrze - Jako ostatni wychodzimy z sali.
Blondyn wchodzi pierwszy, ja zaraz za nim. Z czystym uśmiecham.
Zatrzymuje się przy szafie, zamykam drzwi.
- Zdejmij koszule.
- Swoją ?
- Tak - Robię co mi karze. Bez emocji patrzę na niego.
- A teraz spodnie - Boje się co wymyślił, ale robię to - Podejdź do mnie - Robię dwa pewne kroki i znajduje się twarzą w twarz z blondynem - A teraz na kolana.
- Co ?! - Pytam zdziwiona.
- Na kolana ! Kolejny raz nie będę powtarzać. Ostani raz patrzę na Lynch'a i klęcze - A teraz jak wtedy byłaś taka pewna, bierz do ust !!
- Ross, no proszę Cię !!
- Po pierwsze kochanie, po drugie kara - Nic nie mówiąc odpinam jego spodnie i robię co mi karzę.
Jest to dziwne uczucie. Nagle czuję jak moje usta wypełnia biała ciecz, spływa mi po dekolcie.
Podnoszę się i wycieram kąciki ust - A teraz to połknij ! - Patrzę na niego i połykam całą zawartość jaką miałam w ustach, on się ubiera i zapina spodnie - Idź się umyj, a ja muszę coś załatwić - Mówi i wychodzi.
Czekam na połączenie od Cholè.
Od czasu przyjazdu nie gadałyśmy ze sobą i nie wiem co u niej, jak i Vadera.
Jestem trochę wkurzona na Rossa że mnie tak zostawił, ja poszłam się umyć i założyłam jakiś T-Shirt.
- Hej, Rose !! - Na ekranie pojawiła się dziewczyna.
- Cześć, co tam u Ciebie, bo wogóle się nie odzywasz ? - Zarzucam włosy na bok.
- A jest dobrze, Manchester jest ładny. Ciągle mam jakieś spotkanie w sprawie książki i poznałam takiego młodego krytyka.
- Oh, jak ma na imię ?
- Christian. Co u Vadera ?
- Śpi, całe dnie śpi !! - Odwraca wzrok aby spojrzeć na kota.
- Przestrzega diety ?
- Tssa, zaraz Rose czy tam jest męska koszula ? - Pokazuje palcem, odwracam się.
- Tak, Rossa zapewnię - Odwracam się w jej stronę. Jej mina jest bezcenna.
- Boże, czy to znaczy że ty i on !!!
- Tak - Kiwam głową. Dziewczyna wydaje z siebie piska.
- Gratuluje, było to i owo ?
- Tssa - Nagle drzwi do pokoju się otwierają. - Cholè muszę kończyć - Zamykam laptopa.
Blondyn wchodzi do pokoju i siada na przeciwko mnie.
- Jesteś zła na mnie ? - Spuszczam wzrok.
- Przystopujmy z tym - Związuje włosy w kucyk i podnoszę wzrok na chłopaka.
- Jesteś zła na mnie ? - Powtarza pytanie.
- Tak, to było nie przyjemne ! Zmusiłeś mnie ! - Nie spuszczam z niego wzroku.
- Przepraszam - Podnosi się i obejmuje mnie.
- Kocham Cię, Ross
- Rose !!
- Znaczy kochanie - Puszcza mnie - Co chcesz robić ? Bo jesteśmy to jeszcze trzy dni.
- Chce się przespać SAMA !! - Blondyn wstaje i bierze mnie na ręce i kładzie na łóżku - Czemu jesteś taki miły dla mnie ?
- Bo jesteś moja.

Jak się podobają rozdziały ? Bo mi bardzo !!!!!
Gwiazdkowy i co ważne komentujemy ⭐️⭐️⭐️⭐️⭐️

Zapach Kobiety // Ross Lynch ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz