9. Jeden pokój

1K 65 4
                                    

- Mam chyba wszystko.... - Rozglądam się dookoła - Tak, mam wszystko - Zamykam wielką, różową walizkę.
- Napewno masz wszystko co potrzebne ? - Pyta przyjaciółka, odwracam się do niej, dziewczyna trzyma na ręku kota.
- Tak, podpaski mam - Chichocze i zdejmuje walizkę z łóżka - Lynch, będzie za...
- Gumki.
- Oh, przestań !! - Wyjmuje metalowa rączkę i kieruje się w stronę drzwi - To wyjazd służbowy, mój szef ma mnie reprezentować - Odstawiam bagaż i biorę kurtkę.
- Napewno ? Rose, jesteś piękna i młoda, na sto procent go zauroczyłaś.
- Pff, tylko wczoraj miał randkę - Poprawiam kołnierz i wyjmuje z niego włosy - Aaa Cholè, pamiętaj Vader ma swoją dietę, nie przesadzaj z jedzeniem - Wyjmuje komórkę i sprawdzam godzinę.
- Spoko, wczoraj znowu zamordowano młodą kobietę, słyszałaś ? - Podnosi wzrok na mnie.
- Nie, byłam zajęta pakowaniem. Słuchaj, to ja będę lecieć - Całuje ją w jej pulchny policzek
- Ostrożnie z tym Rossem - Otwieram drzwi i wychodzę.
- Okey, narazie - Macham na pożegnanie i kieruję się w stronę windy.
Na dole czeka na mnie szef. Podchodzę do masywnego jeepa.
Blondyn stoi oparty o drzwi auta i pisze coś w telefonie.
- Dzień dobry, panie Lynch - Mężczyzna podnosi wzrok na moja osobę. Chowa telefon.
- Panna Rose ! - Uśmiecha się i rozkłada ręce w powitalnym geście. - Wezmę bagaż - Podchodzi do mnie i odbiera moją walizkę.
- Dziękuje - Siadam do auta, rzucam torbę na tyknie siedzenia i zapinam pasy.
- Będziemy jechać około pięciu godzin - Zapina pas i odpala samochód - Oczywiście planowane postoje - Z gorącym uśmiechem patrzy na mnie.
- Oczywiście - Odwdzięczam ten gest specjalnie dla niego.
Jedziemy już godzinę rozmawiam z blondynem o życiu, o pracy, o świecie i o wszechświecie.
- Ma pani jeszcze jakieś zajęcie oprócz doskonałego pisania ?
- No... - Wycieram usta od czekoladowego batonika - Hmmm nie, czasem uprawiam sport, bieganie i pływanie, a tak to, to nic - Wyjmuje lusterko i przeglądam się.
- To fajnie - Widzę jak zakrzywia kąciki ust.
- A mam pytanie, dlaczego masz taką obsesje na punkcie damskich perfum ? - Zaciska mocniej dłonie na kierownicy.
- Moja mama przed śmiercią lubiła perfumy, a jako jej oczko w głowie ciągle przy niej byłem aż do śmierci - Jego kostki robią się czerwone - Dlatego każdy kobiecy zapach kojarzy mi się z mamą - Blondyn na chwile spojrzał na mnie, a po momencie na drogę.
- Oh, to straszne - Przygryzam wargę.
- Czemu tu zamieszkałaś w Londynie, a nie w Paryżu ?
- Ugh... - Prostuje się i opieram o fotel - Nie było tam dla mnie miejsca.
- Czyli ?
- Czyli moja rodzina wzoruje się na lekarzach i prawnikach, nie ma tam miejsca dla pisarzy - Poprawiam moje blond włosy i patrzę na pustą drogę.
- Ale odniosłaś sukces ? Nie rozumiem - Marszy brwi i przyśpiesza.
- Ja też - Wypuszczam powietrze z płuc - A jak randka się udała ?
- Ugh, lepiej nie pytać... - Mówi z wielkim oburzeniem - Wie panna Rose że książka, znaczy jeszcze nie książka spodobała się krytyką !
- Naprawdę ?! To super !! - Odwracam wzrok na bok.
- Brawo.
Czuję jak auto zwalnia i zjeżdża na bok. Otwieram oczy i prostuje się z mojej skulonej pozycji.
Odwraca się do Lynch.
- Co jest ? - Pytam zasypanym głosem.
- Chwilowy postój - Przecieram oczy i widzę teraz go wyraźniej - Zostało jeszcze trzy godziny
Zatrzymuje samochód, odpina pasy i wychodzi.
Otwieram drzwi i wychodzę z pojazdu. Rozglądam się dookoła siebie, pełno aut i stacja paliwowa. Wyjmuje telefon i pisze do Cholè że jeszcze trochę drogi mnie czeka.
Otwieram lusterko i przeglądam się, nie jest tak źle jak myślałam z moim wyglądem.
- Kawa - Słyszę Lynch'a, odwracam się.
- Ojej, dziękuje - Uśmiecham się i biorę łyka ciepłego napoju.
- Spałaś godzinę, więc niech trochę panią może wybudzi - Mężczyzna bierze łyka i odwraca głowę w stronę drogi.
- Ale jutro jest to spotkanie ? - Kiwa głową że tak.
- Jedziemy ?
- Tak - Dopijam, wyrzucam kubeczek i wsiadam.
Chyba trochę kawa nam odbiła do głowy, bo od godziny śpiewamy hity które lecą w radiu.
Dobrze się bawię w jego towarzystwie jak i on.
Jest po osiemnastej, a za kilka minut będziemy w hotelu.
- Lubisz wino ? - Przerywa moją kolej na zaśpiewanie refrenu.
- Jestem od niego uzależniona - Śmieje się i dalej śpiewam.
- Białe czy czerwone ?
- Czerwone.
- To dobrze, bo spakowałem z myślą o pani - Przyśpiesza bieg.
- Oh, dziękuje - Chichocze i śpiewam.
Po niedługim czasie jesteśmy w skromnym hotelu.
Blondyn wziął moje rzeczy jak i swoje.
Na chwile musiałam zostać przy aucie i zadzwonić do przyjaciółki, a szef miał załatwić pokoje.
- Podróż spokojnie.
- To okey, jak szefuniu ?
- Spoko, naprawdę dobrze, a co z Vaderem ?
- Śpi, ja kończę bo pizza przyjechała - Śmieje się do słuchawki.
- Spoko, narazie.
- Narazie.
Chowam telefon i idę do środka. Tam czeka blondyn z moim bagażem. Podchodzę do niego.
- To gdzie klucze do mojego pokoju ? - Jego mina nie pokazuje uśmiechu.
- No... jest problem - Zaciska usta.
- Nie mów że nie ma już pokoi ? - Śmieje się.
- No... Będziesz...
- Spać z tobą !!! - Przerywam mu i krzyżuje ręce na piersi - Cholera !!
- Nie mamy dziesięć lat. Będę spać na jednej połowie, a ty na drugiej i...
- Ale nie jesteśmy parą by spać razem - Patrzę w jego piwne oczy - Nie znam Cię i nie mam zamiaru sypiać z tobą.
- Okey, możesz tu na korytarzu - Podnosi rękę - Mi to nie przeszkadza, spoko.
Opieram dłonie o walizkę i spuszczam wzrok. Okey, nigdy nie spałam z facetem w łóżku, nawet z nikim się nie kochałam ale...
- Dobrze - Podnoszę głowę.
- To chodźmy, we...
- Ja już wezmę !! - Łapę za metalową rączkę i idę za blondynem.
Dobra, chyba dostanę komentarz !!! I gwiazdkę !!!
Proszę ślicznie, bakłażanki 🍆🍆🍆

Zapach Kobiety // Ross Lynch ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz