11.

1.5K 176 10
                                    

Przez kolejne kilka dni mróz odpuścił, pozwalając śniegowi rozpuścić się, by potem wrócić i skuć drogi lodem. Lauren przeklinała zimę pod nosem, kiedy po raz kolejny prawie upadła. Poprawiła jednak płaszcz i zacisnęła pięści, kierując się w stronę małego sklepu, który mieścił się na rogu. 

Przez ten czas, kiedy tam mieszkała, robiła tam zakupy dość często. Sieciówki były zbyt daleko, a ona nie miała możliwości dojazdu. Dzielnica była na tyle niedogodna, że jedyny autobus, który tędy przejeżdżał, kursował tylko o pierwszej w nocy. Dzwonek nad drzwiami powiadomił sprzedawczynię o jej przybyciu. Na szczęście Lauren, dzisiejszą zmianę w sklepie objęła Ava. 

Zielonooka poznała ją całkiem niedawno. Dziewczyna znała jej sytuację prawie w całości, sama też przechodziła przez coś podobnego, dlatego starała się pomagać brunetce jak tylko mogła. Zazwyczaj była to rozmowa, odwiedziny albo po prostu lekki upust w cenie. 

Ale Lauren widziała, jak Ava na nią patrzy. Widziała błysk w szarym oku. Podejrzewała, że mogła jej się podobać. W końcu nie należała do brzydkich. Nie mogła jednak o to zapytać. Nie pozwalała jej kultura. I mimo, że Lauren była piękna, to blondynka nie musiała być lesbijką. Nie, żeby robiła sobie jakieś nadzieje. Doskonale wiedziała, że to się nie uda. Już dawno nie była wolna. 

Dziewczyna przywitała Jauregui życzliwym uśmiechem. Zapytała, jak jej idzie w pracy i chwilę razem ponarzekały. Zielonooka cały czas miała złe przeczucia, więc jak najszybciej pożegnała się ze znajomą. Miała nadzieję, że mimo tego, co czuła, to wszystko jest w porządku, a jeśli nie, to że to tylko otwarte okno w kuchni.

Otwierając drzwi mieszkania stwierdziła, że nie miała powodu, by się martwić. I tkwiła w tym przekonaniu przez około pół godziny, kiedy to w jej drzwiach stanęła zapłakana Camila. Słone łzy spływały po jej gorących, czerwonych polikach, a Lauren, nie wiedząc, co powinna zrobić, po prostu otworzyła ramiona i pozwoliła jej się przytulić. 

Siedziały w kuchni. Para z herbaty wisiała w powietrzu. Żadna nie umiała zacząć. Słychać było tylko chlipanie brązowookiej i szczekające za oknem psy. 

- Powiesz mi?- zapytała brunetka, widząc jak źle jest z jej przyjaciółką. 

Tamta tylko głęboko westchnęła, przetarła nos i przełknęła ślinę.

- Carl mnie zdradza- oznajmiła łamiącym się głosem, a zaraz po tym wybuchła płaczem na nowo.

 Lauren wiedziała. Przecież zdradził ją z nią. Mówiła jej, że nie jest dla niej. Ona nie słuchała. Musiała udawać zaskoczoną. Nie mogła jej teraz powiedzieć. Złamałaby jej serce. Swoje przy okazji też.

- Przyłapałaś go?

- Nie- wymamrotała. 

- Może tylko ci się wydaje- odpowiedziała, uśmiechając się w jej stronę. Chciała ją pocieszyć.

Nie odpowiedziała. Nie miała odpowiedzi. 

Resztę wieczoru spędziły na oglądaniu komedii. Co prawda, stary telewizor, który stał w salonie źle odbierał i dźwięk trochę szwankował, ale nastrój Camili się poprawił. Dziewczyna zadzwoniła do narzeczonego, informując, że w domu pojawi się nad ranem. Zgodził się, chyba było mu głupio, że doprowadził ją do takiego stanu. Mógł bardziej uważać. 

Kiedy kończyły ostatni film, Lauren spojrzała na jej usta. Nie umiała już nad sobą panować. Pocałowała ją. Nie tak, jak w tych komediach. Nie rzuciła się na nią i nie wepchnęła jej języka do gardła. Powoli zbliżyła się do niej, położyła swoje usta na jej i dała jej chwilę, by mogła zorientować się, co się właściwie dzieje. Camila przez chwilę chciała oddać pocałunek. Ale nie mogła. Przecież Carl czekał na nią w domu. Odsunęła się od niej, odchrząknęła i oznajmiła, że położy się spać. Zielonooka przygotowała jej łóżko w swojej sypialni, sama przeniosła się na kanapę. Gasząc światło powiedziała jej:

- Dobranoc. Chyba cię kocham.  


No dobra, to ile Was straciłam? Tęsknił ktoś?

Fallen AngelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz