18

51.5K 2.8K 479
                                    

Harry wyszedł z domu godzinę temu, a ja wciąż ogarniałam pudła, ale tym razem z elementami łazienkowymi. Ręczniki, wszystkie kosmetyki, przedmioty do włosów oraz przeróżne akcesoria. Nie ruszałam rzeczy bruneta, ponieważ sam powiedział, że zrobi to samodzielnie. Miałam ochotę wyjść z tych czterech ścian, aczkolwiek nie rozeznawałam się w okolicy kompletnie i musiałam poczekać, aż Styles znajdzie chwilę czasu. 

- Wróciłem, więc możemy iść na miasto. - odłożyłam telefon na szafkę nocną i zwróciłam wzrok w jego stronę. Stał w progu mojego pokoju, mając na twarzy mały uśmiech.

- Daj mi minutkę. Muszę się przebrać.

- Wyglądasz pięknie. - prychnęłam pod nosem, wywracając oczami na jego słowa. Weszłam do swojej skromnej garderoby, aby przebrać się w niej w brązowe spodnie i beżowy sweterek. Zdjęłam wpierw czarne dresy, które zamieniłam na wybrane spodnie i gdy ściągałam bluzkę, poczułam za sobą czyjąś obecność. Czułam ją jeszcze bardziej, kiedy mnie oplótł swoimi ramionami. - Jesteś tak cholernie gorąca.

- Hej, nie rozpędzaj się tak. Puść mnie. - zrzuciłam z siebie jego dłonie, ponieważ dotykały za wiele. Sięgały nieco ponad linię zakończenia stanika, a to już mi się mniej podobało. - Serio? Tylko na tym ci zależy?

- Nie, kochanie. - nie patrzył na mnie, a na moje odsłonięte piersi, gdyż miał na nie świetny widok jak stanęłam z nim twarzą w twarz.

- Nawet nie patrzysz mi w oczy. - pokręciłam rozczarowana głową, szybko ubierając na siebie sweter.

- Jestem mężczyzną.

- To nie znaczy, że od razu musisz zwracać swoją uwagę na moje cycki.

- Przepraszam.

- Ile razy jeszcze będziesz mnie przepraszał? Wiesz co? Po prostu chodźmy zwiedzić miasto i tyle. - zrezygnowałam z dalszej kłótni, bo nic to dobrego nie przynosiło. Niestety tutaj też się nie zgadzaliśmy, ponieważ zielonooki przyparł mnie do ściany i pierwsze co zrobił to złożył delikatny pocałunek na moim obojczyku.

- Nie gniewaj się na mnie. Nie chcę cię tylko przelecieć, a to, że patrzyłem na twoje piersi to dowód na to, że jestem po prostu głupim facetem.

- Masz rację. Jesteś głupi. - na jego ustach pojawił się głupawy uśmiech, a następnie nachylił się i najpierw trącił nosem mój. Potem z uśmiechem, który odwzajemniłam złączył nasze usta. Jego wargi powoli muskały moje, a ja nie byłam mu dłużna. Swoje ręce pokierowałam do jego włosów, natomiast jego wylądowały na moim biodrze oraz policzku.

- Nie jesteś na mnie zła?

- Nie wiem. - wzruszyłam ramionami, posyłając mu złośliwy uśmiech. Ostatni raz cmoknął mnie szybko w usta i pociągnął za rękę w stronę wyjścia. Pomógł mi założyć płaszcz, choć byłam przy tym, że sobie poradzę.

- Jeżeli skręcisz tam, w tamtą ścieżkę to dojdziesz do małego lasku z polaną.

- Uroczo. - oznajmiłam, patrząc w tamtym kierunku. Cała okolica odzwierciedlała się przyjaznym otoczeniem. Otworzył przede mną drzwi od samochodu i w spokoju zaczekał, aż wdrapię się na siedzenie.

Jechaliśmy powoli, gdyż mężczyzna wszystko dokładnie opisywał co mijaliśmy. Wiedziałam już, że niedaleko nas był niewielki tutejszy spożywczy, a więc mogłam wyskoczyć rano po świeże pieczywo. Po jakimś czasie zatrzymaliśmy się na parkingu jednej z galerii w Lyonie. Przechadzaliśmy się po sklepach razem, aż do momentu, w którym rozstaliśmy się przy H&M. Ja weszłam do środka, a on poszedł naprzeciwko do sklepu z garniturami i typowymi męskimi rzeczami. Wybrałam sobie parę jasnych jeansów, bluzkę z długim rękawem i dekoltem wyciętym w serek oraz cudowny szary kardigan. Przymierzyłam wszystko po parunastu minutach stania w kolejce do szatni. Wszystko idealnie pasowało, dlatego nie zastanawiałam się ani minuty dłużej i podążyłam do kasy. Po zapłaceniu, przeszłam na drugą stronę, aby dołączyć do Harry'ego. Stał przy jednym z wieszaków, a obok niego prezentowała się wysoka mulatka w czarnej spódnicy do kolan. Oczywiste było to, że jej trzepotanie rzęsami miało konkretny plan.

- Więc może się pan zda na moją koncepcję? - zatrzymałam się blisko nich, jednakże zostałam wciąż niezauważalna.

- Jest pani bardzo miła, ale...Emma, kochanie. Chodź, pomożesz mi.

- Dzień dobry. - przywitałam się, podchodząc niepewnie do tej dwójki. Brunet objął mnie ramieniem w pasie i schylając się, skradł mi buziaka. Byłam kompletnie zbita z tropu, lecz zostałam cicho.

- Witam. - na całe szczęście kobieta rozumiała i mówiła po angielsku, ale jej nastrój zmienił się całkowicie, gdy przerwałam jej w flirtowaniu.

- Potrzebuję ubrań do pracy. Pomożesz mi wybrać.

- Ale ta pani chyba była bardziej chętna. - mruknęłam złośliwie, kiedy brunetka odeszła od nas do nowych klientów.

- Nie chcę tej kobiety, tylko ciebie. - udałam, że robiło mi się niedobrze i pozwoliłam, aby pocałował mnie w usta. Odsunął się na chwilkę, lecz spojrzał w bok i znów przyległ do mnie, aczkolwiek bardziej gwałtownie. - Ten facet na ciebie patrzy.

- Och, naprawdę? Który, przystojny?

- Żartujesz, prawda?

- Nie, właśnie w tym rzecz, że nie. - uśmiechnęłam się i rozejrzałam, aż napotkałam wzrok zapewne tego mężczyzny, o którym mówił. Szczerze musiałam przyznać, że był niczego sobie i mogłam zawiesić oko na dłużej, gdyby nie pewien człowiek stojący obok mnie.

- Nie patrz na niego. 

- Oj, chyba nie jesteś zazdrosny?

- Nie. - przybrał poważny wyraz twarzy i odsunął się ode mnie, dając mi więcej swobody. Skoro było tak jak mówił to nie musiałam się niczym przejmować. Kierowałam się do nieznajomego powolnym krokiem, jednakże w połowie zostałam zatrzymana. - Dobra, jestem. 

✫✫✫✫✫✫✫✫✫✫✫✫✫✫

Hej x

Playboy✫h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz