6

55.6K 2.8K 467
                                    

Od dwóch dni Harry unikał mnie jak ognia, co szło mi na rękę i trochę śmieszyło. Właśnie sprzątałam gabinet Styles'a, gdy zauważyłam pewien dokument. Była to umowa o przeniesienie jego kancelarii do Francji, a konkretnie do Lyonu. 

Nie powiem, że nie zaciekawiło mnie to, aczkolwiek postanowiłam nie interesować się z uwagi na to, iż nie była to moja sprawa. Zamknęłam za sobą drzwi i odłożyłam mopa wraz z wiadrem wody. W tym samym czasie do domu wrócił Styles, który od pewnego momentu nie przyprowadzał już kobiet, ale nie oznaczało to, iż się z nimi nie spotykał. Mógł wychodzić do nich, a nie one do niego.

- Przynieś mi wino do biura. - sam se przynieś. - pomyślałam, patrząc na tego kretyna, który nie wyrażał jakichkolwiek emocji. Tak jakby był ich kompletnie pozbawiony. Nalałam mu do kieliszka dany trunek i zaniosłam, chociaż z niechęcią.

- Proszę. Czy długo będziesz się na mnie obrażać? - zapytałam, patrząc na niego ze złośliwym uśmiechem. Chciałam poprawić mu humor, ponieważ raczej mu go brakowało. 

- Pierwszy raz od wielu lat pomagałem sobie dłonią. - prychnęłam na jego słowa, zerkając na jego minę. Przypominał naburmuszone dziecko, któremu nie kupiło się wymarzonej zabawki. Było to jak dla mnie potwornie zabawne.

- Cóż, zawsze jest ten pierwszy raz. - westchnął, widocznie nie chcąc się więcej ze mną droczyć. Usiadłam na niewielkiej kanapie ze sztucznej skóry, bo musiało się coś złego stać. Ten koleś od dwóch lat za każdym razem mi odgryzał, a dzisiaj i od paru dni tak się nie działo. - Co się stało?

- Co miało się stać? - udawał, że nie wiedział o co mi chodziło. Odwracał wzrok, a raczej mojego unikał i chrząknął parę razy. Nie ze mną te numery.

- Nie wiem. Ty mi powiedz. - przetarł twarz dłońmi zanim ponownie na mnie spojrzał. Uśmiechnęłam się zachęcająco, rozkładając się wygodniej na siedzeniu. Jego sofa, która mieściła się w gabinecie była najbardziej niewygodnym meblem w domu.

- Mój ojciec sprzedał ziemię, na której jest wybudowana moja kancelaria. Postanowiłem wyjechać na stałe do Francji. - patrzył na mnie nieobecnym wzrokiem, a ja nie miałam pojęcia czemu. Było mi trochę szkoda, albowiem informowało mnie o tym, iż będę musiała poszukać nowej pracy, a ta mi się podobała. 

Z drugiej strony nie będę już musiała się męczyć z jego kobietami, kochankami czy jakkolwiek inaczej można było je nazwać. 

- Dlaczego Francja? - byłam ciekawa jego wyboru, gdyż nigdy nie był w tym kraju. Przynajmniej odkąd u niego pracowałam to nie odwiedził Francji ani razu. 

- Znam język, znam miasto, mam sporo klientów Francuzów, a poza tym mam tam ciotkę, do której zawsze jeździłem na wakacje.

- Och, to chyba dobrze. Szkoda tylko, że zostawiasz swoją mamę. - zaskoczył mnie tą wiadomością, lecz co miałabym zrobić? Pozostało mi wyłącznie spakowanie się i poszukanie nowej roboty.

- Tak, mamę. - bąknął jakby pod nosem, jednak doskonale to usłyszałam. - Cóż, wprawdzie to dopiero za 3 miesiące, lecz lepiej, żebyś wiedziała o tym wcześniej.

- No tak. Trochę mi zajmie znalezienie miejsca pracy. - obserwował mnie przez dłuższą chwilę w milczeniu, także wyszłam, gdyż nie czułam się komfortowo z jego spojrzeniem. Skierowałam się do swojego tymczasowego pokoju. Spędziłam tu dwa lata swojego życia, więc odrobinę związałam się z tym pomieszczeniem jak i całym domem. Położyłam się na łóżku i włączyłam telewizor.

Tak szczerze to nie mogłam określić tego co czułam na wieść o wyprowadzce Harry'ego. Powinnam się cieszyć, bo przecież nigdy nie pałałam do niego sympatią, lecz te lata, które z nim spędziłam były zdecydowanie szalone. 

Nigdy nie wiedziałam na co lub na kogo miałam się przygotować. Dzięki niemu nauczyłam się kontrolować złość, gdyż często byłam na niego wściekła, a był moim szefem i nie powinnam na niego wrzeszczeć. Zdarzało mi się, faktycznie, jednakże o wiele mniej niż przed dwoma laty.

Odwiedzała go też Anne - dwa razy w tygodniu, zazwyczaj w środy i soboty. Zawsze witała mnie z uśmiechem na ustach i tematem do rozmów. Pewnie, gdy zielonooki wyjedzie mój kontakt z jego mamą się urwie.

W pewnym sensie traktowałam jego przeprowadzkę jako ucieczkę. Gemma niedługo się żeni, a on był samotny mimo kobiet na jedną noc. Tata się od niego odsunął i prawdziwi przyjaciele również. Została mu wyłącznie mama, którą zostawiał. 

Przecież wiele ziem było w stolicy Wielkiej Brytanii, dlatego nie pojmowałam czemu wybrał Francję. Niby wyjaśnił mi powody, jednak nie do końca mnie przekonały. Uważałam je za wymówki i do bardziej korzystnego przedstawienia sytuacji. 

Zastanawiałam się jedynie nad tym dlaczego tak dziwnie zareagował na moje słowa. Nic nie powiedział, a może po prostu nie miał pomysłu.

Przestałam myśleć o brunecie i jego nowince, a zaczęłam przygotowywać się do spania. Wyjęłam swoją piżamę, która składała się z dużej, rozciągniętej szarej koszuli i czarnych bokserkach. Ruszyłam z tym do swojej łazienki, gdzie wzięłam długi, gorący, relaksujący prysznic. Następnie umyłam zęby i twarz. Włosy spięłam w koka, a potem wróciłam do sypialni, w której spotkałam swojego szefa.

- Nie miałabyś ochoty na film?

- Nic co ma w tytule "seks".

- Co powiesz na "To właśnie miłość"? - przewróciłam oczami, aczkolwiek się zgodziłam i odnalazłam swoje miejsce obok niego. Przyniósł już ze sobą wszystkie smakołyki takie jak jego ulubione żelki-robaczki. Czasem był jak dziecko, ale to akurat w nim lubiłam. Resztę jakoś tak mniej.

- Nie rozumiem. Skoro ją kocha to po jakie licho przychodził na jej ślub i jeszcze to nagrywał. Bez sensu.

- Bez sensu to ty jesteś. No właśnie dlatego, że ją kocha. Chce widzieć jej szczęście, tym samym sam jest szczęśliwy. Choć może tak nie wygląda na pierwszy rzut oka. - uśmiechnęłam się, patrząc na ekran telewizora. - A cóż to się stało, że żadna niewiasta nie zawitała do progu twych wrót?

Parsknął śmiechem, kręcąc głową na boki. Spojrzał na mnie pobłażliwie, na co jedynie wzruszyłam ramionami.

- Po prostu nie mam ochoty na seks. - rozszerzyłam oczy, prostując się z wrażenia. Odwróciłam swój wzrok w jego kierunku i poprosiłam, żeby powtórzył. Skomentował to prychnięciem, mówiąc, iż byłam wredna. No w sumie miał rację, jednakże zachowywałam się tak od dobrych dwóch lat.

- Naprawdę nie nudzi cię te ciągłe zabawy? Nie lepiej się ustatkować?

- Każdy ma swój plan na swoje życie. Ty jesteś z typu samotnych dziewic, a ja lubię się bawić i tyle.

- Wolę być czysta niż być skażona. Nie wiadomo gdzie te twoje laski się szlajały.

- Najlepiej być zakonnikiem. Wtedy nasz gatunek z pewnością wyginie.

- Przepraszam cię bardzo, ale ty nie spłodziłeś żadnego potomka tylko się puszczasz jak jakaś dziwka. - powiedziałam, chcąc wyjawić wyłącznie prawdę. Nie zrobiłam tego, by sprawić mu przykrość, jednak może było to zbyt bezpośrednie.

- Masz mnie za męską dziwkę? - zanim się spostrzegłam to zostałam przygwożdżona do materaca. Siłowałam się z jego rękoma, które ułożył po obu stronach mojej głowy. Niestety nie udało mi się go choćby ruszyć.

- A co ty byś o mnie sądził, gdybym codziennie przyprowadzała nowych facetów? Przykro mi, Harry. Taka jest prawda. - zacisnął usta w wąską linię, a następnie puścił mnie i wyszedł z trzaskiem z pokoju. 

✫✫✫✫✫✫✫✫✫✫✫

Hej x





Playboy✫h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz