- Emma, nie...

- Nie musisz mi się tłumaczyć. To twoje życie, robisz z nim co chcesz. - wzruszyłam ramionami i wróciłam do swojego pokoju. Wpakowałam do środka pudeł jeszcze parę drobiazgów, a następnie się przebrałam w piżamę. Umyłam zęby i twarz, którą później potraktowałam kremem, na koniec wskoczyłam do łóżka, pragnąc snu.

Obudziłam się, będąc przygniecioną przez czyjeś ciało, które mogło należeć tylko do Harry'ego. Przytulał się do mnie przez sen, delikatnie chrapiąc. Nie czułam alkoholu, dlatego musiał być trzeźwy, a także musiał doczłapać się tu jakoś w środku nocy. Starałam się zrzucić jego ramię, lecz każda moja próba kończyła się zacieśnieniem uścisku.

- Przysięgam, że nie chciałem. - westchnęłam, odwracając się do niego przodem. Miał otwarte oczy i patrzył wprost na mnie.

- Przestań, nie jesteś zobowiązany do wyjaśniania mi czemu przespałeś się z jakąś kobietą.

- Powiedziałem ci, że przestałem to robić.

- Owszem, jednak rozumiem, że ciężko jest zrezygnować z długoletnich przyzwyczajeń.

- Przepraszam.

- Daj spokój. - otulił mnie mocniej, całkowicie przykrywając mnie swoim ciałem. Uśmiechnęłam się delikatnie, gdy jego usta zetknęły się z moją skórą w zagłębieniu pomiędzy szyją, a obojczykiem.

- Spakowałaś się?

- Tak, zostało parę rzeczy, lecz to wezmę do walizki.

- To dobrze, bo dzisiaj przyjedzie ekipa, która zawiezie to wszystko do Lyonu. Czuję się źle i nie wiem dlaczego.

- Musisz wiedzieć, gdzieś tam w sobie na pewno to wiesz, Harry. - posłałam mu uśmiech, zanim wymigałam się z jego ramion i weszłam do łazienki, by doprowadzić się do porządku. Zmieniłam piżamę na wygodne, czarne dresy i zwykłą białą, luźną bluzkę.

- Niedługo pojawi się facet, który chce kupić willę. - tak jak mówił, tak się stało. Otworzyłam drzwi przystojnemu mężczyźnie w rozciągniętych rzeczach. Próbowałam udawać, że w ogóle nie zwracałam na to uwagi, jednak jego uśmiech mnie onieśmielał i wprowadzał w zakłopotanie. - Pan tutaj przyszedł chyba, aby obejrzeć dom, a nie moją kobietę. Kochanie, idź na górę.

- Czekaj, czekaj, powtórz, ponieważ raczej coś mi się przesłyszało. - ze śmiechem przybliżyłam się do niego, kładąc dłoń na jego lewej piersi. Jego mina wyrażała wszystko, co chciałam zobaczyć, dlatego posłusznie poszłam do siebie. Po pewnym czasie wyszłam z mojej sypialni w lepszym stroju. Wciąż byłam złośliwa, więc nie mogłam pominąć takiej okazji.

- A tutaj jest...Emmo, prosiłem cię o coś.

- Nie będę się przecież ukrywać. Wyluzuj trochę. Chce pan może herbaty? Kawy?

- Z miłą chęcią, Emmo. - ruszyłam do kuchni, a za mną polazł brunet, który nie był chyba zadowolony.

- Co ty robisz?

- Nie mam pojęcia o co ci chodzi.

- Doskonale zdajesz sobie sprawę z tego co czynisz. Jesteś strasznie złośliwa.

- Naprawdę?

- Oczywiście. - przyciągnął mnie do siebie, nie dając czasu na jakiekolwiek rozeznanie w sytuacji. Jego usta odnalazły moje, a ręce ulokował na moich policzkach. Całowaliśmy się dość namiętnie, aczkolwiek powoli.

- Nie to, że coś, ale tam w salonie czeka na ciebie koleś, który zamierza kupić ten dom.

- Potrafisz zepsuć chwilę. - wywróciłam oczami, odpychając go od siebie. Przyrządziłam dla każdego z nas zieloną herbatę i zaniosłam trzy kubki do dużego pokoju. Zajęłam miejsce obok pana Willisa, co nie spodobało się zielonookiemu.

- Willa jak najbardziej mi odpowiada wielkością. Jest nowoczesna, świetne udekorowanie wnętrz, przestronny garaż, piękny ogród. Myślę, że jestem zdecydowany. - mężczyzna posłał mi wielki uśmiech, który odwzajemniłam. Nie mogłam zaprzeczyć, pan Willis był przemiłym i cholernie przystojnym człowiekiem. - Jest pani bardzo czarującą osobą.

Miałam zamiar odpowiedzieć, jednak przerwało mi chrząknięcie należące do Styles'a.

- W takim razie podpisujmy papiery i może się pan przeprowadzać.

- A z ciekawości - gdzie się wyprowadzacie?

- Do Francji, więc ewentualny romans byłby niemożliwy. Poza tym Emma ma mnie, dlatego niech pan wybaczy i podpisze w tym miejscu. 

✫✫✫✫✫✫✫✫✫✫✫

Playboy✫h.sWhere stories live. Discover now