Rozdział 29

1.8K 137 79
                                    

Uwaga: niesprawdzone


Jęknąłem cicho z zaciśniętymi ustami, rozciągając się po przespanej nocy. Zwróciłem głowę w stronę ściany i westchnąłem błogo, pozwalając sobie zrelaksować się otoczony ciepłem mojej pościeli.

Kojące ciepło nie było już jednak dla mnie wystarczające, gdy wróciłem myślami to wieczoru, który spędziłem u Harry'ego. Jego nieśmiałość w mojej obecności w jakiś sposób mnie ukoiła. Ja zachowywałem się w jego towarzystwie dokładnie tak samo, zanim zdradziłem mu mój mały sekret, który go dotyczył. Nie chciałem myśleć, że to z tego powodu był ze mną ostrożny tamtego wieczoru. Nie chciałem, by bał się, że mnie zrani, mimo że niegdyś sam się tego obawiałem.

Nie byłem w stanie określić, jak długo pozostaliśmy tam w jednej pozycji, ale wiedziałem, że gdy próbował usadowić się wygodniej, powoli godził się z myślą o bliskości drugiej osoby. Jego dłonie początkowo tylko leżały na moich, ale z czasem udało im się wśliznąć pod nie, a jego palce zaczęły dotykać mnie odważniej i mniej skrępowanie. Udało mu się jednak pozostać ponad moją koszulką, pewnie głównie dlatego, że była dla mnie trochę za duża. Poza tym, Harry powiedział 'tylko trzymać', więc raczej nie miał zamiaru niczego próbować.

Prawdę mówiąc, wcale nie chciałem, ani nie potrzebowałem, żeby próbował czegokolwiek innego. Wiedziałem, że się denerwował i to pewnie było dla niego tak nowe, jak i dla mnie. Oczywiście, że czasami nie mogłem powstrzymać się przed pragnieniem całowania go, aż opadnę z sił, ale ważne dla mnie było, abyśmy też potrafili utrzymać ze sobą rozmowę. Usta służyły także do komunikacji, nie tylko do obściskiwania się z chłopcem, w którym podkochiwałeś się od zawsze, zastanawiając się, jakby to było poczuć jego wargi na twoich.

Teraz wiesz już dokładnie, jak to jest.

I jest o niebo lepiej, niż byłem w stanie to sobie wyobrazić. A zaufaj mi, miałem bujną wyobraźnię.

Ale, proszę, wróć na właściwe tory. Wiesz, do tego momentu, w którym jego usta służyły do czegoś więcej niż całowania.

Chyba trochę zboczyłem z tematu.

Tak, tylko troszeczkę.

Przykro mi.

Wcale nie.

Wiem.

W każdym razie, zostałem u Harry'ego jeszcze godzinę po tym. Poza leżeniem na jego kanapie jak dwa leniuchy, spędziliśmy czas, szukając czegoś na temat sportu w telewizji. Odnosiłem wrażenie podobne do tego, gdy oglądaliśmy nasze własne mecze z ławki, a Harry pokazywał mi rzeczy, które jego zdaniem były warte uwagi. Niektóre z nich dostrzegałem samodzielnie, ale pozwalałem, by mi je tłumaczył, bo lubiłem patrzeć, jak bardzo się w to angażował. Robiłem to również dlatego, że za każdym razem unosił rękę, którą mnie obejmował, aby wskazać palcem na telewizor. Potem zaczynał się wiercić, żeby przysunąć mnie jeszcze bliżej swoją drugą ręką, co okazało się niezbyt proste na kanapie. W rezultacie nasze nogi splotły się ze sobą, aby utrzymać nas na kanapie. Spłonąłbym ze wstydu, gdybym spadł na podłogę.

Kiedy nadszedł czas, abym wracał do domu, czego naprawdę nie chciałem robić, bo czułem się może nie tyle bezpiecznie, ile bliskość Harry'ego działała na mnie uspokajająco i właśnie tego potrzebowałem. Opuszczenie go było trudne, ale przynajmniej wiedziałem, że musiałem już śnić, aby chociażby w to uwierzyć.

Od tego wieczoru minęło kilka dni. Pozostali członkowie pierwszego składu naszej drużyny wciąż nie byli zbyt zadowoleni na mój widok i tak samo mnie traktowali, z wyłączeniem wyjątkowej okrutności, bo trener pozostał wierny swoim słowom. Podczas wczorajszego treningu rozdawałem zawodnikom butelki z wodą, a gdy odwróciłem się do nich tyłem, jedna z nich uderzyła mnie w ramię. Nie zdążyłem nawet obrócić się, żeby zobaczyć, kto ją rzucił, ani nawet jej podnieść, zanim trener przydzielił sprawcy dodatkowe 15 minut biegania wokół boiska, a potem sprzątanie po treningu. Nie czułem się za to zbytnio wdzięczny, bo kara nie zawsze była najlepszą nauczką.

The Water Boy (Narry) » tłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz