Chapter 33

8.6K 703 55
                                    

- Nie, Luke. Nie pozwolę ci na to. - Odezwałam się, pełnym stanowczości głosem.

Nie będzie się dla mnie narażał.

- Annabeth, to jest twoja szansa. Nasza szansa. Nie rozumiesz tego? Zrobię to dla ciebie. I nie ma sprzeciwu. To jest moja ostateczna decyzja.

Boże... Jaki ten chłopak jest upierdliwy.

Prawdę mówiąc, być może on ma rację. W dziewięćdziesięciu ośmiu procentach, to powinno się udać.

No tak. Tylko, że zostaje zawsze to dwa procent, które jest dla mnie wręcz największym koszmarem. A co jeśli się nam nie uda? Co jeśli Luke znajdzie się w obrębie tych dwóch procent?

Wtedy wypiję lek.

- Jak mamy to zrobić? - Chłopak zadał najistotniejsze pytanie.

- Twoja krew, najlepiej z nadgarstka musi połączyć się z krwią Any. Jej rana powinna być jak najbliżej serca. Wtedy to przyśpieszy leczenie i eliminacje krwi Demona. Musi się to stać w noc wojny. W żaden inny dzień to nie zadziała. - Powiedział Archanioł.

- Już ją tak dwa razy uleczyłem, więc to musi działać też w inne dni. - Zaoponował chłopak.

- Bo działa, tyle że nie byłbyś w stanie jej uleczyć.

- Od czego to zależy?

- Przede wszystkim od fazy księżyca. W pełni, księżyc wysyła największe impulsy. Dlatego urodziny każdego członka z rodziny Black, lub White wypadają w pełnię księżyca.

- Jakie impulsy? - Odezwałam się.

- Zależy. W dniu urodzin kogoś z rodziny Black, będą impulsy zła, a kogoś z rodziny White, dobra.

- To... - Przełknęłam ślinę. - Jakie będą te impulsy, w dniu moich urodzin?

- I właśnie w tym jest problem. Niestety nikt tego nie wie. - Zachłysnęłam się powietrzem.

Po prostu świetnie. Czyli znowu jakieś impulsy będą decydować o tym, czy stanę się Demonem, czy Niebiańską Istotą?

"No chyba lepiej być nie może" Pomyślałam z ironią.

- A co się stanie, kiedy to się nie uda? Znaczy... W sensie, kiedy Luke stanie się demonem? Ale, w ogóle jak to możliwe? Przecież on już miał urodziny, więc jakim cudem może się jeszcze zmienić w Demona? - Zapytałam.

- Jesteś pewna tego, że Luke miał już urodziny? - Zapanowała grobowa cisza.

Dopiero po chwili dotarło do mnie znaczenie tych słów. Jeśli, Luke nie miał jeszcze urodzin... to jeszcze nic nie wiadomo. Jeśli zmieni się w Demona, będę mogła go uratować w taki sposób, w jaki on uratuję mnie.

"Niekoniecznie, Ano." Głos jednorożca rozległ się w mojej głowie.

Rozglądnęłam się dyskretnie, czy go tu nie ma. Nikogo, ani niczego podejrzanego nie zauważyłam.

"A co jeśli on wcale nie będzie chciał zostać uratowany?"

"Co masz na myśli?" Spytałam.

"Prawdopodobieństwo, że Luke zmieni się w Demona wcale nie jest takie małe. Może się tak wydawać, ale tak nie jest. Zanim powiem ci resztę, zamknij swój umysł przed Archaniołem" Zmarszczyłam brwi.

Niby jak mam to zrobić?

"Wyobraź sobie otwarte drzwi. Wielkie, żelazne, przez które nikt nie dałby rady się przedostać. Teraz, wyobraź sobie, że je zamykasz. Powoli. Krok po kroku. Pomyśl dla kogo zamykasz swój umysł." Robiłam wszystko po kolei, tak jak każę mi magiczne zwierzę. "Zamknij je, a potem dodaj do tego jeszcze złotą kłódkę. Zamknij ją na klucz."

Poczułam jak moje myśli, jakby gromadzą się w jednym miejscu. Już nie są otwarte na Archanioła.

Udało mi się.

- Jeśli on nie miał urodzin, to to oznacza, że on jeszcze może się zmienić w Demona, rozumiesz? A jeśli niestety tak się stanie, to będzie musiał wypić płyn z buteleczki, którą ci przyniosłem. Tak, czy siak, wszystko skończy się dobrze.

W oczach mężczyzny dostrzegłam dziwny, dziki błysk. Czuję, że nie mogę mu w pełni zaufać.

"Jeśli Luke zmieni się w demona, choć w małym stopniu... to obawiam się, że to już nie będzie takie proste, jak ci się wydaję, Ano. Być może tego nie zauważyłaś, ale nie zachodzą w tobie zmiany dotyczące osobowości. Twoje zachowanie się nie zmienia, tak jak przepowiedział twój ojciec. Lecz nie masz pewności, że zachowanie Luke'a się nie zmieni. Nie masz pewności, że on nie stanie się wtedy całkiem innym człowiekiem, niż jest teraz. Jest możliwość, że gdy się już zmieni... Nie dasz rady przywrócić z powrotem tego Luke'a."

Śmiało mogę stwierdzić, że moje życie jest do bani.

Jestem nieprawdziwym Demonem, ani nieprawdziwym potomkiem Aniołów. Mój chłopak, który nie jest moim chłopakiem, może się zmienić w Demona, chcąc mnie ratować. Jeśliby się już w niego zmienił, to jest możliwość, że jego zachowanie ulegnie przemianie nieodwracalnie.

Nie wiem, co jest najgorsze.

- Co to jest w ogóle za lek? - Po kilku minutach ciszy, podczas których słuchałam jednorożca, odezwałam się.

- Jeśli chcesz znać jego dokładny skład, to niestety nie jestem ci w stanie pomóc. Tak jak ci mówiłem, dostałem go od swojego pana, który powiedział mi co to jest i komu mam to przekazać. Wykonuję jedynie swoje obowiązki. - Odparł.

- Kim jest twój pan? - Zapytał brunet.

- Tak trudno jest się tego domyślić? - Archanioł podniósł jedną brew.

Bóg.

W sumie to było do przewidzenia.

"Nie odpowiedział na to pytanie, co może oznaczać, że kłamie." Posłałam myśl ku magicznemu zwierzęciu.

"Jest taka możliwość, ale z drugiej strony po co miałby kłamać. Przecież jest Archaniołem. Kłamstwo nie leży w ich naturze, ale być może masz rację. Nie. Ty na pewno ją masz. Przecież nie skłamał. Nie powiedział wprost kim jest jego pan. Kazał wam się domyślić."

"Właśnie o to mi chodzi, Adamie. A tak inną drogą... Ja nie wiem, jak można dać jednorożcowi na imię Adam."

"Nie zawsze byłem jednorożcem." Powiedział tajemniczo, na co zmarszczyłam brwi.

"Co masz na myśli?"

"Wszystko w swoim czasie, Annabeth."

+!+

Jutro ostatni dzień wolnego i znowu do szkoły. Kto płaczę razem ze mną?

Ewoxxx


Jesteś DemonemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz