Chapter 11

14.4K 1K 83
                                    

Oderwałam się od Luke'a i wpatrywałam w niego z niedowierzaniem na twarzy. On z pewnością wie kim jest. Przez niego Matt stracił przytomność. Popchnął go na ścianę siłą woli, ale to i tak nic nie zmienia. On nadal nie wie kim ja jestem.

- Mogę?

Spytał po raz kolejny. Nie zadawał pytań skąd ta mina. Nie zadawał pytań odnośnie moich ran na nadgarstkach, choć widziałam, że się im chwilę przyglądał z bólem widocznym w oczach. Jestem mu wdzięczna za to, że nie pyta.

Niepewnie skinęłam głową. Luke chwycił krańce mojej bluzki i przełożył mi ją przez głowę. Wpatrywał się w moje ciało. Ja nie chciałam na siebie patrzeć. A mimo wszystko on to robił. I w jego oczach nie było, ani grama obrzydzenia.

Znów chwycił apteczkę i wyjął z niej nową gazę. Ze skupieniem opatrywał moje ciało, a potem, niektóre miejsca, zabandażował.

Chwycił swoją koszulkę, która leżała na pralce i mnie w nią ubrał. Pomógł mi wstać, trzymając mnie kurczowo, tak że gdybym nogi się pode mną ugięły, w odpowiedniej chwili by mnie złapał. Jednak nic takiego się nie stało. Na szczęście dawałam radę sama chodzić, choć wszystko mnie strasznie bolało.

Powoli podeszłam do lustra i stanęłam naprzeciw niego, jednak nie podniosłam głowy. Boję się swojego odbicia, jednak muszę to zrobić. Przecież w końcu będę musiała na siebie spojrzeć.

Skierowałam swój wzrok w stronę lustra. To co zobaczyłam zaparło mi dech w płucach. Moje twarz miała najmniej obrażeń, bo zaledwie jeden siniak na policzku i rozcięty łuk brwiowy. To dam radę jakoś wytłumaczyć mamie. A resztę po prostu będę musiała chować pod ubraniami. Całe moje ręce i nogi były fioletowe. Jak na to patrzyłam robiło mi się nie dobrze, więc czym prędzej odwróciłam wzrok. W oczach miałam łzy.

Dlaczego to akurat mnie musiało spotkać ?!

***

- Mamo, jestem! -

Krzyknęłam wchodząc do domu. Była szósta rano. Wiedziałam, że mama nie śpi, bo zazwyczaj o tej godzinie zbiera się do pracy.

I tak było tym razem.

Już po chwili usłyszałam jak schodzi ze schodów.

- Boże, Annabeth! Co ci się stało?

Miałam na sobie czarną koszulkę z długimi rękawami i czarne rurki. Widziała tylko moje obrażenia na twarzy. Nie mam pojęcia jak zareagowałaby na widok całego mojego ciała.

- Potknęłam się na schodach i walnęłam o kant stołu, który stał niedaleko. Nie martw się, już nie boli.

Wysłałam w jej stronę wymuszony uśmiech i skierowałam się w stronę mojego pokoju.

- Chwila, młoda damo. Tylko tyle masz mi do powiedzenia? - Spytała z uniesioną brwią.

- Przepraszam. Straciłam rachubę czasu.

Mama pokręciła głową i machnęła na mnie ręką, dając do zrozumienia, że mogę iść.

Gdy znalazłam się w pokoju, moją uwagę przykuła kartka, która leżała na stoliku nocnym.

Niepewnie wzięłam ją do ręki i otworzyłam. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to wydrukowany obraz. Na nim był demon. Dokładnie taki sam, który narysowałam ostatnio. Ale, co to ma znaczyć ? Może i jestem jakąś tam istotą, ale myślałam, że to są tylko moje bazgroły.

Następnie był list.


Annabeth,

Mama w końcu Ci powiedziała kim naprawdę jesteś, mam rację? Udało Ci się odkryć swój dar, jako mała dziewczynka, co było dla nas nie małym zaskoczeniem. Zazwyczaj pierwsze przejawy są w wieku 14-15 lat. A u Ciebie taka niespodzianka!

Musisz jednak wiedzieć, że to nie jest jedyny dar jaki posiadasz. Jesteś dokładnie setnym dzieckiem rodziny Black, więc z pewnością masz ich więcej. Tylko po prostu musisz je odkryć. Nie mogę ci powiedzieć kiedy to się stanie, lecz na pewno przed twoimi osiemnastymi urodzinami. Więc już niedługo.

Ano, wojna jest coraz bliżej. Prawda jest taka, że trwa już od tysięcy lat, ale ostateczna walka będzie niedługo. Musisz być na to przygotowana. Trenuj wytrzymałość, bo to z pewnością Ci się zprzyda. Lecz najbardziej trenuj swój dar. Za domem, w którym mieszkasz jest las, ale to napewno wiesz. Wybieraj się tam czasami, lecz nie odchodź za daleko od domu. Kto wie co może tam na Ciebie czychać ?

Widzę, że poznałaś już Luke'a White'a. I widzę też, że pomiędzy wami coś jest. Pamiętaj, jednak że to jest twój wróg. Nie możesz dopuścić do rozwoju tego co już między wami jest. To może zesłać cię na złą drogę.

Na stoliku nocnym zostawiam sztylet Black'ów. On jest Twój. Od początku był. To nim będziesz walczyć w wojnie i nim będziesz się bronić. Naucz się nim posługiwać.

Mama powiedziała Ci, że nie żyje. I, kto wie, może kiedy czytasz ten list faktycznie tak jest ? Jednak to nieprawda. Kłamała. Ukrywała cię przede mną. Ale teraz Cię odnalazłem. I już nigdy nie opuszczę.

Tata


+!+

No to się porobiło ! Tata żyje, a mama od samego początku kłamała.

Poza tym wojna już niedługo. Przed tym, jednak Ana będzie wiedziała po której stronie będzie walczyć. Dobra, czy zła ?

Całuski xxx

Ewoxxx


Jesteś DemonemWo Geschichten leben. Entdecke jetzt