Chapter 27

9.7K 769 60
                                    

- Annabeth. - Usłyszałam szept.

Otworzyłam oczy i pierwsze co zobaczyłam to twarz mojego taty. Tyle, że coś się w nim zmieniło. Wpatrywałam się uważnie w twarz swojego ojca i wtedy oprzytomniałam.

Oczy.

Jego oczy nie były czarne. Nie były takie jak u demona. Nie. One były w najpiękniejszym odcieniu zieleni, jaki kiedykolwiek widziałam. Niesamowite, jak ktoś mógł urodzić się z takim pięknym kolorem tęczówek. Niewiarygodne.

Lecz to nie może być prawda. Mój tata jest demonem. A nie Niebiańską Istotą. Przecież to jest w ogóle niemożliwe. Przecież nie da się zmieniać na zawołanie barwy swoich oczu.

No chyba, że ja o czymś nie wiem.

- Masz rację. Nie da się zmienić barwy swoich tęczówek, ale nie będę ci teraz o tym opowiadał. Musisz wiedzieć tylko to, że teraz widzisz mnie, jeszcze przed moimi osiemnastymi urodzinami. Dlatego moje oczy nie zmieniły jeszcze koloru. - Zabrakło mi słów.

Tata potrafi czytać mi w myślach? I jakim cudem widzę go przed jego osiemnastymi urodzinami?

Rozejrzałam się dookoła. Nic. Pustka. Ciemność. Jakbyśmy byli w kosmosie, a wokół nas panuje tylko czerń. Gdzie ja jestem? Gdzie my jesteśmy?

- To jest sen, Ano. Dostałem się do twojego snu. - To zaczyna być przerażające. Pokręcił głową. - Nic ci nie zrobię. Nie bój się mnie. Chcę ci tylko wyjaśnić to, co się wydarzyło trzy dni temu...

- Chwila... co? Trzy dni temu? Byłam nieprzytomna przez całe trzy dni? - Pierwszy raz się odezwałam.

Nie potrafiło to do mnie dotrzeć. Nie wyobrażam sobie jak Luke, mama i Eliza się o mnie martwią.

Zmarszczyłam brwi. O ile oni są przytomni.

- Tak, ale to jest akurat twój najmniejszy problem. Oddałaś swoje drugie życie swojej matce. Można powiedzieć, że oddałaś połowę duszy. Przez to co zrobiłaś, nie masz szans stać się Niebiańską Istotą.

- Nie wiesz tego. - Przerwałam mu.

- Jednorożec mówił ci, że jeśli chcesz zmienić swoje przeznaczenie, musisz mieć jedną rzecz, bez której nie dasz rady nic zrobić. Zastanawiałaś się, co to może być? - Pokręciłam przecząco głową. - A ja tak. Tą rzeczą jest sztylet. Sztylet, który ci dałem. Do zabijania demonów. A żeby stać się Niebiańską Istotą, trzeba by było przebić nim swoje serce.

Wszystko zaczyna się układać w spójną całość. To ma sens. To co mówi ojciec, naprawdę ma sens.

Uśmiechnęłam się do siebie, lecz zaraz oprzytomniałam. Zawsze jest jakiś haczyk

- Skąd wiesz, że nie ma dla mnie już żadnych szans? - Spytałam.

- Gdy przebijesz swoje serce sztyletem, umrzesz. I się już nie obudzisz. Natomiast, gdybyś miała swe drugie życie, obudziłabyś się jako potomek aniołów. To była twoja szansa. Była. Bo już jej nie ma. Przykro mi, Annabeth.

***

Obudziłam się, cała zlana potem. Wyprostowałam się gwałtownie, siadając na łóżku. Mój oddech był przyśpieszony, a serce biło w niewyobrażalnie szybkim tempie.

To był sen. Tylko, że to wszystko... To co powiedział mi tata... jest prawdą.

Jest najczystszą prawdą.

Jesteś DemonemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz