Chapter 21

11.3K 940 73
                                    

Mama gwałtownie wstała i jak na zawołanie, obie wpadły sobie w ramiona. Widziałam w jej oczach łzy.

Nigdy mi o sobie nie opowiadała. Często pytałam ją o młodość, ale zawsze zmieniała temat. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, jak ona się przez cały ten czas czuła. Nie wyobrażam sobie, jak mogłabym zostawić Luke'a.

Wolałabym umrzeć.

Popatrzyłam na bruneta. Nasze spojrzenia się spotkały. Bez słowa zaczął iść w moją stronę i przytulił mnie do siebie. Mocno wtuliłam się w jego ciało.

- Dziękuję. - Wyszeptałam drżącym głosem.

- Co za urocza scena. - Usłyszałam.

Luke gwałtownie obrócił się, by zlokalizować źródło głosu. Ale ja już wiedziałam.

On znowu tu przyszedł. Po moją krew. Po władzę. Po mnie.

Brunet przesunął mnie za siebie, a ja zaplotłam nasze dłonie. Mama i Eliza, wpatrywały się w tatę ze zdziwieniem pomieszanym ze strachem. Stał w przedpokoju. Czarne jak węgiel oczy wpatrywały się we mnie ze stanowczością. Wiedziałam, że przyjdzie. Jednak nie sądziłam, że tak szybko.

- M-Mike. - Mama wyszeptała.

Tata w mgnieniu oka, znalazł się przy nas i gwałtownym ruchem przyciągnął mnie do siebie, jednocześnie odciągając od Luke'a. Obrócił mnie i przyłożył nóż do gardła.

Stałam tam sparaliżowana i wpatrywałam się w fioletowe tęczówki. Nawet nie zauważyłam, kiedy się przemieścił. Zrobił to w ciągu niecałej sekundy. Nieprawdopodobne

- N-nie. Zostaw ją.

- Dlaczego, Victorio? Mieliśmy razem zapanować nad światem... ale ty uciekłaś. I zabrałaś ją. Wiedziałaś, że jej potrzebuję, aby spełnić nasze marzenia. Na początku, ci to jakoś nie przeszkadzało. Te wszystkie eksperymenty. A później wszystko zaczęło się walić. Mój nagły wyjazd. Twoja ucieczka. Wszystko się spieprzyło. A przez kogo? Przez ciebie. To wszystko była twoja wina. I nie wiem czego ty ode mnie oczekujesz? Chcesz, żebym ją zostawił, choć zdajesz sobie doskonale sprawę, że tego nie zrobię. Skończę to co zacząłem kilkanaście lat temu. I skończę to co zacząłem zanim zabił mnie ten cholerny jednorożec

Wszystkie zdania, które wypowiadał mroziły mi krew w żyłach.

Widziałam jak mama, powoli łamie się i po jej policzkach zaczynają spływać łzy. Widziałam jak w Elizie rośnie coraz to większy strach i niepewność, do tego co zdarzy się za chwilę. Widziałam jak w Luke'u rośnie coraz większa wściekłość. I bezradność. Wiedział, że jeśli zrobi choć jeden nieprzemyślany ruch to mnie zabije. Zdawał sobie z tego sprawę.

I to go najbardziej denerwowało.

Nóż oderwał się od mojego gardła, ale zanim zdążyłam choćby zareagować, poczułam ból i krew spływającą z mojego nadgarstka. Chwilę później ojciec przyłożył swoją dłoń do mojej i nasze krwi się zmieszały. Strach, który mnie opętał był nie do opisania.

"To już koniec" Pomyślałam kiedy na mojej dłoni, powoli zaczęły tworzyć się dziwne kształty.

Po moich policzkach spływały łzy, aż nagle poczułam, że ktoś odrywa mnie od ojca. Spojrzałam w górę. Fioletowe tęczówki bacznie mi się przyglądały. Ta troska mnie złamała. Zaczęłam się niekontrolowanie trząść.

Ból zawładnął nad moim ciałem, a ja upadłam na ziemię. Słyszałam jak Luke krzyczy, a po chwili widziałam już tylko ciemność.

***

Wzięłam głęboki wdech.

- Annabeth. - Otworzyłam oczy i rozejrzałam się wokół siebie.

Otaczał mnie las, a nade mną wisiał księżyc w pełni. Dostrzegłam osobę, ale nie mogłam zidentyfikować kim on lub ona jest. Po chwili już wiedziałam.

Znowu po mnie przyszedł.

Wstałam z zimnej ziemi i zaczęłam się cofać. Ojciec pokręcił głową.

- Dostałem to czego chciałem. Teraz chce ci tylko powiedzieć co się będzie z tobą działo. - Zrobił krok w moim kierunku, a ja automatycznie zrobiłam krok w tył. Przystanął i westchnął cicho. - Po naszym połączeniu krwi, będą z czasem następować w tobie pewne zmiany. To co masz na nadgarstku, będzie na całym twoim ciele. Twoje oczy stopniowo będą zmieniać się z niebieskiego na czarny. Twoje moce będą coraz potężniejsze. Zaczniesz się inaczej zachowywać. Demon, powoli będzie zapanowywał nad twoim ciałem i duszą. W przepowiedni jest napisane, że wszystko rozstrzygnie się w noc Krwawego Księżyca. W dniu twoich urodzin. Za mniej niż miesiąc. I tak właśnie będzie.

Obudziłam się i gwałtownie usiadłam, dysząc. To był tylko sen. Tylko sen. Spojrzałam na nadgarstek. Na ranie utworzył się piękny wzór kwiatów. Jakby... lilii.

- Ana, obudziłaś się. - Usłyszałam głos Luke'a.

Spojrzałam na bruneta, który właśnie wszedł do pokoju. Szybko podszedł do łóżka i wziął mnie w ramiona. Wtuliłam nos w jego szyję i wdychałam jego uzależniający zapach.

- Jak się czujesz ?

- W porządku. - Powiedziałam z wahaniem.

Chłopak to prawdopodobnie wyczuł, bo zaraz odsunął mnie od siebie na szerokość ramienia i zaczął się we mnie wpatrywać tymi pięknymi fioletowymi tęczówkami.

- Koszmar? - Pokiwałam niepewnie głową.

Raczej moje życie.

- Chcesz mi opowiedzieć?

- Nie. - Szepnęłam. - Jeszcze nie teraz. Potrzebuję wytchnienia. Chwili spokoju. Muszę to wszystko przemyśleć, Luke.

Brunet pokiwał głową i znów zamknął w niedźwiedzim uścisku.

- Pamiętaj, że zawsze będę z tobą. To co się wczoraj wydarzyło... z pewnością bardzo dużo zmieniło. Ale nie moje uczucie do ciebie. Ono nigdy się nie zmieni. Pamiętaj o tym - rzekł z powagą, a ja wiedziałam, że mówi prawdę.

Wierzę mu. Ufam.

Kocham go.

+!+

Kto jest taki genialny, że skasował rozdział ? JA!
No ale, nie ma co się przejmować. Napisałam go jeszcze raz i mam nadzieję, że wyszedł lepiej.

Jak tam minęły mikołajki ?
Chwalić się prezentami ! ;)

Ewoxxx

Jesteś DemonemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz