Chapter 19

12.3K 947 127
                                    

- Musimy porozmawiać, mamo. - Zwróciłam się do rodzicielki, kiedy siedziałyśmy w kuchni jedząc śniadanie.

Skinęła głową i usiadła prosto. Machnęła ręką, niemo mówiąc, abym kontynuowała.

- W nocy... Ja się obudziłam. Czułam, że wydarzy się coś strasznego. Czułam czyjąś obecność. Na zewnątrz stał tata. - Zamknęłam oczy, a mama głośno wciągnęła powietrze. - Zahipnotyzował mnie. Kazał mi zejść do niego. Tak zrobiłam. Mówił, że chce władzy, że chce aby nad całym światem panowały demony. Powiedział, że potrzebuje do tego krwi Setnej zmieszanej ze swoją.

Otworzyłam oczy, wpatrując się w przestraszone brązowe tęczówki.

- Wtedy zmieniłabym się w prawdziwego demona, ale tak się nie stało. - Wypuściłam drżący oddech. - Kiedy miał przecinać moją skórę, z lasu wyłonił się jednorożec.

Uśmiechnęłam się lekko, na wspomnienie o pięknym zwierzęciu, ale zaraz moja mina zrzedła.

- Zabił tatę. - Przełknęłam ślinę. - Przebił go rogiem. Potem odszedł, a ciało wyparowało.

W pokoju zapanowała nieprzyjemna cisza. Mama wpatrywała się w stół z nieodgadnioną miną. Po chwili spojrzała na mnie i po jej policzku spłynęła pojedyncza łza.

- Mamo... - Rodzicielka potrząsnęła głową, od razu mnie uciszając.

- Nie. To nie tak jak myślisz. Czuję... ulgę. Ulgę, że on już ci nic nie zrobi, Annabeth. Nie skrzywdzi cię. A ty... A ty masz dalej szansę, aby coś zmienić. A ten jednorożec? - Zaśmiała się krótko. - Myślałam, że takie rzeczy dzieją się tylko w bajkach, a tu proszę. Moja córka została przez niego uratowana. Prawda jest taka, że się cieszę. Teraz będzie lepiej i nam i twojemu tacie. Mam nadzieję, że jest mu tam lepiej.

Mam wrażenie, że chciała jeszcze coś dodać, ale w tej samej chwili zabrzęczał mój telefon, powiadamiając o nowej wiadomości.

Luke: I jak?

***


- Co się stało?

Umówiłam się z Luke'iem tuż po rozmowie z mamą. Powiedziałam jej o wszystkim. Dosłownie.

Teraz siedzę na huśtawce i wpatruję się w te piękne fioletowe tęczówki. Czuję, że łzy napływają mi do oczu. Już wiem kim jestem. Wiem, że go stracę.

- Miałeś rację. - Spuściłam wzrok, wbijając go w swoje dłonie. - Jestem 99% demonem. Tak pisało w przepowiedni. Mam w sobie tylko 1% z anioła, Luke. Mama mnie okłamała. W nocy...

Przełknęłam ślinę.

- Spotkałam tatę. Zahipnotyzował mnie. Chciał mojej krwi. Chciał władzy, a to umożliwiała mu krew tak zwanej "Setnej". Czyli mnie. Mówił, że już zawsze będziemy razem. Że gdy jego krew zmiesza się z moją stanę się demonem. Ale tak się nie stało. Jednorożec wybiegł z lasu i go zabił. - Podniosłam wzrok i utkwiłam spojrzenie w jego oczach. - To już koniec, Luke. Będziesz mnie musiał zabić w noc Krwawego Księżyca. W dniu moich osiemnastych urodzin. Bo ja nie chce żyć. Nie jako demon.

Ostatnie zdanie powiedziałam szeptem.

Wstałam z huśtawki i zaczęłam kierować się w stronę domu. Nie odwróciłam się za siebie. Nie wiem, czy gdybym tego nie zrobiła, to nie podbiegłabym do niego i nie wtuliłabym się w jego ciało. Bo tego właśnie potrzebowałam. Mocnego uścisku.

- Annabeth.

Chłopak chwycił mnie za ramię i przyparł do drzewa. Spojrzałam na niego, a jego usta od razu znalazły się na moich. Całował mnie mocno. Z uczuciem. Z tymi wszystkimi emocjami, które teraz czuł. A ja odwzajemniłam mu się tym samym.

Ból. Strach. Troska.

Po moich policzkach zaczęły płynąć łzy. Luke oderwał się ode mnie i oparł swoje czoło o moje.

Zacisnęłam oczy, próbując zatrzymać potok łez. Poczułam jak brunet dotyka rękami moich policzków i wyciera łzy.

- Annabeth, spójrz na mnie. - Pokręciłam głową, ale wykonałam jego polecenie. - Nie zostawię cię. Nigdy tego nie zrobię. Ja wiedziałem od początku kim jesteś. Od pierwszego dnia w szkole. A teraz... Teraz już jestem pewien. Mimo to, że jesteś demonem. Mimo to, że jedno z nas prawdopodobnie będzie musiało umrzeć. Mimo wszystko... pokochałem cię. I obiecuję. Obiecuję, że nigdy, przenigdy cię nie zostawię. Kiedy ty umrzesz ja umrę razem z tobą. To jest obietnica, ale i przysięga. Zawsze będę obok. Nigdy cię nie opuszczę. Obiecuję.

Już miałam mu odpowiedzieć, kiedy poczułam, że drzewo za mną nagle się poruszyło. Luke też musiał to poczuć, bo nagle schował mnie za swoim ciałem.

I mieliśmy rację.

Drzewo nagle zostało przedarte na pół, a z jego środka wyfrunęła mała karteczka. Popatrzyliśmy na siebie i Luke wyciągnął rękę po kawałek papieru. Te słowa chyba na zawsze zostaną w moim sercu.


Jeśli myślałaś, że się mnie tak łatwo pozbędziesz to się myliłaś, córeczko.

Tata


+!+


Badum... tssss!

No więc, jak pewnie większość osób się domyśliło... ojciec Any żyje !

Kolejny rozdział co-nieco wyjaśni. Być może już wszystko. Nie wiem co jeszcze mi do głowy wpadnie *śmieje się*

Do następnego!


Ewoxxx







Jesteś DemonemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz