Ugryzł mnie.

Próbowałam go od siebie odepchnąć, ale moje starania były na nic. Jest po prostu za wielki, za ciężki i za silny. Poczułam jak opadam z sił. Chciałam za pomocą mocy go ze mnie zdjąć, ale nie dałam rady.

Wszystko mnie boli. Czuję jak trucizna rozchodzi się po moim ciele. Czuję jak ból obejmuje każdą komórkę jaką mam. Czuję, że nie dam rady się bronić.

Umrę tutaj.

Gdy potwór ponownie chciał zanurzyć kły w moim ciele, został ze mnie zepchnięty. No tak. Zapomniałam. Przecież nie jestem tu sama.

Jednorożec.

Ostatkami sił próbowałam nie zamykać oczu i patrzeć na to co się dzieję. Wzrok miałam coraz bardziej rozmyty.

Demon był zdezorientowany. To dało zwierzęciu chwilę czasu. Jednorożec wbił swój róg w miejsce, gdzie powinno być serce. Demon jeszcze chwilę rzucał się na boki, aż w końcu jego ciało znieruchomiało.

Zabił go.

"Annabeth, nie zasypiaj" Usłyszałam głos w swojej głowie.

"Ból jest za silny. Nie dam rady." Ledwo udało mi się wysłać tą myśl do zwierzęcia, które się nade mną pochylało. Widziałam troskę w tych łagodnych, czarnych oczach.

"Musisz na mnie wejść. Zawiozę cie do domu." Ostatkami sił pokiwałam głową, a kiedy jednorożec usiadł, zaczęłam się powoli przemieszczać w jego stronę.

Każdy najmniejszy ruch sprawiał okropny ból, lecz udało mi się. Chwyciłam się rękami jego białej grzywy, która zaraz stała się czarno-czerwona.

Już nawet moja krew zmieniła swój kolor.

Tak bardzo chciało mi się spać.

Jednorożec ruszył do przodu. Przebił się przez naszą kryjówkę i zaczął biec z niewyobrażalną prędkością w stronę mojego domu.

"Zostań ze mną, Ano. Nie możesz zasnąć, a tym bardziej nie możesz umrzeć. Mam ci jeszcze tyle rzeczy do powiedzenia. Pytałaś się mnie jak mam na imię. Adam. Mam na imię Adam." Powiedział.

Adam.

To imię. Kojarzę je skądś. Tyle, że teraz nie mogę sobie przypomnieć skąd.

"Już prawie jesteśmy." Mruknęłam coś cicho pod nosem, dając znać, że zrozumiałam. Dlaczego on mi nie chce mi dać spać ?

- Annabeth ! - Usłyszałam krzyk z oddali.

Luke.

Po chwili poczułam jak Adam zwalnia, aż w końcu staje i siada. Ciepłe ramiona biorą mnie na ręce i przez przypadek dotykają mojej rany. Krzyknęłam.

- Przepraszam, Ano. Przepraszam. - Chłopak szepnął do mojego ucha.

Po chwili czuję, że idziemy, wręcz biegniemy w stronę domu. Każdy jego krok to poruszenie się mojego ciała, co równa się z wielkim bólem. Jednak nie krzyczę ponownie. Nie mam na to siły.

"Przekaż mu co się stało. On by mnie nie usłyszał. Mam nadzieję, że wszystko będzie w porządku. Pamiętaj, że cały czas nad tobą czuwam." Uśmiechnęłam się lekko w odpowiedzi, choć pewnie wyszedł z tego grymas.

Kilka minut później czuję, że Luke kładzie mnie na łóżku. Szybko oddycham, a moje serce nie chce się uspokoić. Po mojej twarzy biegnie kropelka potu. Jestem cała rozgrzana.

- Co się stało ? - Otwieram oczy i spotykam się z liliowymi tęczówkami. Widać w nich strach o moją osobę i troskę. Boi się o mnie.

- D-demon... ugryzł... mnie... pod... obojczykiem... - Wysapałam. Ledwo co dawałam radę utrzymać otwarte oczy, a co dopiero mówić. To była istna tortura. Chcę, żeby to już się skończyło.

Luke rozerwał moją koszulkę i głośno wciągnął powietrze. Z jego mimiki twarzy wywnioskowałam tylko jedno.

Ta rana musi być bardzo poważna.

Chłopak wyjął scyzoryk i przeciął nim wewnętrzną część swojej dłoni. Kropelki krwi zaczęły skapywać na śnieżnobiałą pościel. Przeniósł rękę nad moją ranę tak, że teraz krew skapywała na ugryzienie. Gdy pierwsza kropla spadła, przeraźliwie głośno krzyknęłam i zaczęłam się zasłaniać, co również przynosiło mi ból.

Lecz to było niczym w porównaniu do tego co działo się, gdy krople krwi skapywały na ugryzienie.

Luke chwycił moje dwie dłonie, w swoją jedną i położył je nad moją głową. Nie miałam się jak wyrwać. Coraz więcej krwi skapywało na ranę, a ja coraz częściej krzyczałam. Aż w końcu mnie coś uratowało.

Moc.

- Puść. Mnie. - Odezwałam się stanowczo, nie swoim głosem.

Powiedział to demon.

Powiedziałam to ja.

+!+

No i mamy kolejny :D

Ewoxxx

Jesteś DemonemWhere stories live. Discover now