Rozdział 12

Beginne am Anfang
                                    

Po pięciu minutach byłem gotowy. Zanim jeszcze wyszedłem, spojrzałem prosto w oczy Emmy. Nie mogłem się powstrzymać i ją przytuliłem. 

- Hej ,przecież zaraz wrócisz!

Nie byłem tego taki pewien. Okłamałem ją, ale co miałem zrobić? Muszę uratować Katherine. Mój plan raczej się uda. Pojadę do New Jersey jeszcze dziś. Mam nadzieje, że mimo to moi przyjaciele nie zrezygnują z misji i odzyskają zaginioną, rzecz Iris. Mam nadzieję, że wszystko się powiedzie. Mam nadzieję, że mi to jakoś wybaczą Czy wrócę? Nie wiem, nie wiem, nie wiem. Chcę krzyczeć, ale nie mogę. 

"- Musisz być silny. Musisz być dzielny i odważny. "- powtarzała mi co wieczór mama. Te słowa dodawały mi otuchy, ale też raniły moje serce. Okłamałem rodziców. Okłamałem przyjaciół. Okłamałem Emmę. Okłamałem wszystkich. Jeśli nie uratuje Katherine to... Nie wiem co zrobię. 

Wychodzę z Meg, machając im na pożegnanie. Kiedy Meg do nich wróci mnie już nie będzie. Jak zareagują? Nie chce tego wiedzieć.

- Idziemy?

- Idziemy. 


**

Nie doszliśmy do teatru, a ja byłem już cały spocony. Było dziś naprawdę ciepło. W końcu jest środek lata. Dookoła ludzie szli zajęci swoimi sprawami. A gdyby tak się zatrzymać? Gdyby tak spojrzeć za siebie? Życie tak szybko przemija. I nikt tego nie dostrzega. Kiedy w końcu doszliśmy do starego budynku teatru, wszystko dokładnie sprawdziliśmy. Wydawało mi się, że wszystko jest w porządku. W drodze powrotnej postanawiam powiedzieć Meg, że muszę ją opuścić. 

- Tu nasza droga się kończy. Tutaj się roztajemy. - mówię

- O czym ty mówisz Simon?

- Wybacz mi Meg, ale muszę ratować Katherine. Teraz. Nie mogę zwlekać. Co noc w moich snach widzę jak cierpi. Co noc w moich koszmarach umiera. Co noc widzę tą przeklętą pieczarę. - wyznaje 

- Kochasz ją, prawda?

- Tak. Kocham ją. - odpowiadam bez żadnego wahania. 

Meg podchodzi do mnie i mnie przytula. 

- Masz wrócić. Masz wrócić z Katherine. Uważaj na siebie. - mówi, a po jej oczach zaczynają spływać pojedyncze łzy. 

- Wrócę

- Obiecujesz superbohaterze? 

Superbohater - często tak do mnie mówiła bo często kogoś ratowałem. 

- Obiecuję I przekaż Emmie, że ją kocham. Pewnie będzie mnie nienawidzić za to, że ją okłamałem. Ciebie również znienawidzi za to, że mnie nie powstrzymałaś. - mówię.

- Już i tak miedzy nami jest spięcie więc co za różnica? - mówi Meg lekko się uśmiechając. 

- Kontynuujcie misje beze mnie! Powodzenia! - krzyczę odchodząc od Meg. 

- Tobie przyda się bardziej - mówi i idzie w przeciwnym kierunku. 

***

Dochodzę do przystanku autobusowego. Wycieram pot z czoła. Jedyne o czym teraz marzę to zimna kąpiel w oceanie. Na myśl o wodzie zaczynam myśleć o moim tacie. Nie chcę widzieć jego smutnej miny gdy okaże się, że wcale nie jestem z 5 kohortą na biwaku. Mama z pewnością zareaguje jeszcze gorzej.  Po chwili przyjeżdża mój autobus. Udało się. Jadę do New Jersey. Jadę uratować Katherine. Kiedy zajmuje miejsce w autobusie od razu zapadam w sen. To jednak jest mój błąd. Koszmary dają o sobie znać bardziej niż zwykle... 


-----------------------

Bronze Eye



















Tak w ogóle to jestem Simon JacksonWo Geschichten leben. Entdecke jetzt