13.

736 69 3
                                    


Trzy tygodnie później...

Ze snu obudziło mnie pukanie do drzwi. Nie zdążyłam nawet otworzyć oczu, gdy  łóżko ugięło się pod kolejnym ciężarem.

-Cześć piękna - usłyszałam znajomy głos i poczułam lekkie muśnięcie ust na moim policzku.

-Aniele, jeśli to ty, to daj mi jeszcze pospać - mruknęłam, wtulając się bardziej w poduszkę.

-Aniołem nie jestem, ale dla ciebie mogę nim zostać - odparł głos. Dopiero teraz rozpoznałam mojego gościa.

-Calum? - od razu podniosłam się i przytuliłam chłopaka. - Miałeś wrócić dopiero za dwa dni.

-Nie mogłem opuścić twoich urodzin, księżniczko - oświadczył chłopak, uśmiechając się do mnie  łobuzersko.

Uśmiechnęłam się szeroko.

-Przebierz się i czekam na ciebie na dole - po chwili jednak dodał na ucho - Jak dla mnie mogłabyś iść nawet tak, ale byłbym chyba zbyt zazdrosny.

Pocałował mnie jeszcze raz w policzek i wyszedł z pokoju, uśmiechając się sprytnie. Nie wiedziałam, o co chodzi, ale nie chciałam kazać chłopakowi czekać.

Skoczyłam szybko pod prysznic, a po powrocie do pokoju wybrałam z szafy jasne dżinsy z poprzecieraniami, czarną bokserkę i czerwoną koszulę w kratę. W szybkim tempie zawiązywałam czarne conversy.

Zamiast zejść normalnie po schodach jak człowiek, zjechałam po poręczy.

Tak, kończę dzisiaj 18 lat. I co z tego? W każdym jest coś z dziecka.

Calum spokojnie siedział w kuchni i gawędził z moją ciocią.

Podeszłam cicho do niego z tyłu i rzuciłam mu się na szyję.

Myślałam, że chłopak się przestraszy, no ale cóż... zawiodłam się. Zamiast tego zapytał:

-Gotowa?

-Zawsze.

Narzuciłam na siebie czarną ramoneskę.

Marzec zrobił się strasznie ciepły w tym roku.

-To gdzie mnie zabierasz? - zadałam pytanie siadając jako pasażer w samochodzie Caluma.

-A to już jest niespodzianka.

Próbowałam zagadywać go całą drogę, ale milczał jak grób.

Zaczęłam się niepokoić.

W końcu rozpoznałam miejsce.

To było to samo wzgórze, na którym zaufałam chłopakowi.

Wysiadłam z samochodu i spojrzałam na chłopaka.

-No, chodź - spojrzałam z powątpieniem na dość wysoki pagórek. - Dasz radę tam wejść, zaufaj mi.

Cal złapał mnie mnie za rękę i pociągnął w stronę wzgórza.

Już po chwili byliśmy na górze.

Tym razem miejsce było ozdobione.

Na trawie leżał koc, a drzewa były ozdobione lampkami. 

Zaniemówiłam z wrażenia.

Wyobraziłam sobie, ile chłopak musiał włożyć w to pracy.

Usiadłam na kocu, naprzeciwko bruneta.

Zamiast tradycyjnego jedzenia była... PIZZA!

I to jeszcze moja ulubiona!

Kocham tego gościa.

Naprawdę.

Większość czasu spędzaliśmy na rozmowie, niż na jedzeniu.

W pewnym momencie Calum zamilknął. Spojrzałam na niego z zaciekawieniem.

-Mam do ciebie prośbę. Wysłuchasz do końca tego, co ci teraz powiem i nie przerwiesz mi?

Zaniepokoiłam się, ale przytaknęłam.

Usiadł wygodniej i zaczął mówić:

-Pamiętam dzień, kiedy na ciebie wpadłem. Wtedy jeszcze nie myślałem, że tak bardzo zmienisz moje życie. Pewnie znasz historię o Lilly. To ty mi pomogłaś wyjść z tego dołu, w jakim byłem po jej zdradzie i zerwaniu. Stałaś się dla mnie najważniejszą częścią życia. A jakiś czas temu zrozumiałem, że... najzwyczajniej w świecie się w tobie zakochałem. Że bez ciebie nie mogę żyć. Bez twoje uśmiechu. Twojego głosu. Twojego perlistego śmiechu. Kocham, kiedy dbasz o każdego z nas. Kiedy spędzasz ze mną czas, mimo że cię bardzo wkurzam. Nie jestem pewien, czy dobrze robię, mówiąc ci to, bo nie wiem, czy też odwzajemniasz moje uczucia. Ale postanowiłem zaryzykować. I gdzieś w środku czuję, że robię dobrze. Więc mam do ciebie pytanie: czy czujesz do mnie to samo? I czy chciałabyś zostać moją dziewczynę? Raczej drugą połówką, niż dziewczyną. Bo to ty mnie uzupełniasz.

Zaparło mi dech w piersiach. Jednak zamiast odpowiedzieć chłopakowi pocałowałam go. Nie wiem, skąd się wzięła ta śmiałość.

Nie minęła chwila, a Calum oddał mój pocałunek.

Jeszcze przy nikim się tak nie czułam jak przy nim.

I nikt nie całował tak, jak on.

To był mój najlepszy pocałunek w życiu, przysięgam.

Po chwili oderwaliśmy się od siebie.

-Więc to znaczyło tak? - zapytał jeszcze zdyszanym głosem Calum, opierając swoje czoło o moje.

-Oczywiście, że tak, głuptasie.

-Wiesz, że musimy się zbierać? - oświadczył.

-Nic nie musimy.

-Musimy. Bo czeka na ciebie kolejna niespodzianka.

Spojrzałam na niego zdziwiona, gdy wstawał z koca i wyciągał do mnie rękę.

Złapałam ją, lecz nadal byłam zaintrygowana, co on znowu zaplanował.

Przy samochodzie się zatrzymał.

-Przykro mi, księżniczko, ale muszę ci zakryć oczy. 

-No okej - westchnęłam - Jak niespodzianka to niespodzianka.

Cal, zawiązując chustkę, nie mógł powstrzymać się przed złożeniem pocałunku na mojej szyi. Przeszedł mnie dreszcz.

Po chwili pomógł mi wsiąść do samochodu i zapiać pas.

Usłyszałam dźwięk odpalanego samochodu.

Ciągle zastanawiałam się, co też on do diabła przygotował. Już do samego przygotowania naszego miejsca potrzebne było od groma pracy pewnie. 

Nim się obejrzałam, chłopak zatrzymał pojazd. Najpierw sam wysiadł, a później pomógł mi.

Powoli weszliśmy do jakiegoś budynku.

-Odwiążę ci teraz opaskę, ale nie otwieraj jeszcze oczu - szepnął mi na ucho.

Poczułam, jak materiał znika z mojej twarzy. Po chwili usłyszałam głośny krzyk i otworzyłam oczy.

-NIESPODZIANKA!


Witam was po trzech dniach testów próbnych. Matematyka i przyrodnicze to jedna wielka masakra... Ale mniejsza z tym. Mam tu dla was nowiusieńki, świeżuteńki rozdział i mam nadzieję, że spodoba się spodoba. Tradycyjnie liczę na gwiazdki i komentarze :*








Amnesia | Calum HoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz