8.

819 70 1
                                    

-Na pewno umiesz jeździć? - zapytał po raz setny Calum.

-Na sto procent, skarbie - chwila, czy ja powiedziałam "skarbie"? Co...?

Zawiązałam łyżwy i wstałam, chwytając się chłopaka, żeby nie upaść.

-Ale na pewno?

Przewróciłam oczami.

-O chłopaków tak się nie martwisz, a o mnie tak?

Uśmiechnął się, pokazując swój najlepszy i najbardziej uroczy uśmiech.

Boże, co się ze mną dzieje?!

-Bo wiem, że oni potrafią jeździć. A nie wiem, czy ty umiesz, czy nie. A nie chcę, żeby coś ci się stało - oświadczył z troską w głosie.

Mimowolnie też się uśmiechnęłam.

-To co, wchodzimy na lodowisko? - zapytał Luke, pojawiając się znienacka.

-Mhm - mruknęłam, nadal trzymając się Caluma.

Powoli weszliśmy na lód.

Tutaj puściłam już chłopaka i swobodnie przejechałam kawałek.

-Widzisz, potrafię jeździć - rzekłam do chłopaka.

-Uważaj z tyłu - zwrócił uwagę Cal, uśmiechając się sprytnie.

-Co? - zdążyłam tylko powiedzieć przed upadkiem na zimną powierzchnię.

-Michael, idioto. - jęknęłam, wstając. - Nie jesteś zbyt lekki.

-Też cię lubię Liz - oświadczył, pomagając mi wstać.

Otrzepałam się z drobinek lodu, które zostały na moich ubraniach po upadku.

Po chwili podjechał Calum, biorąc mnie za rękę.

-Tym razem jak upadniesz, to ze mną.

Zrobiliśmy razem jedno okrążenie.

Chłopak zaczął mi pokazywać, co umie, nieraz się przy tym wywracając.

Następnie zrobiliśmy wyścigi.

Żeby było jasne, nie wygrałam.

Wygrał Ashton, wywalając się na mecie.

Śmiechu było co nie miara.

Do kolejnego wyścigu.

Który, de facto, nie skończył się dla mnie dobrze.

-Tym razem wygram - powiedziałam, stając w miejscu umówionego startu.

Jechałam najszybciej jak mogłam i byłam już blisko mety.

Ale jakiś wielki idiota musiał na mnie wpaść.

Wywróciłam się, czując jednocześnie duży ból w nodze.

-Boże Przenajświętszy, Liz! Nic ci nie jest?! - zaczęli przekrzykiwać się chłopcy.

-Strasznie boli mnie noga. - oświadczyłam, ściągając łyżwę.

-Puchnie. - stwierdził Ashton. - Zabieramy cię na pogotowie.

Moi towarzysze powoli pomogli mi wstać i dojść do szatni, gdzie zdjęłam drugą łyżwę. Michael poszedł odnieść wszystkie pary do wypożyczalni, a ja ubrałam jednego buta, a drugiego wzięłam w rękę. Nie dałabym radę założyć go na bolącą, lewą nogę.

Calum ciągle był przy mnie.

A na pogotowiu?

Diagnoza: złamana noga.

Siedziałam na łóżku szpitalnym, czekając na ciocię, która miała mnie odwieźć do domu.

Brunet siedział obok mnie ze strasznym poczuciem winy.

-Przepraszam, miałem nie pozwolić ci upaść.

Złapałam go za rękę.

-Mając ciebie obok, fizycznie mogę upadać tysiące razy. Tylko nie pozwól mi upaść psychicznie.

W oczach chłopaka zobaczyłam determinację i obietnicę.

-Wiesz co jest śmieszne? Ta sytuacja trochę przypomina teledysk do "Night Changes"

Zaśmiałam się.

-No, nawet bardzo.

Po chwili do sali weszła ciocia.

-Boże, skarbie, jakiś idiota tak cię załatwił. Nie no, naprawdę, puścić niektórych ludzi na lodowisko, to masakra.

-Naprawdę mi przykro, proszę pani - przyznał się Hood ze skruchą w głosie.

-Niby dlaczego? Ty i twoi koledzy zachowaliście się bardzo dobrze. Obwiniam tego idiotę, który wpadł na moją siostrzenicę.

Zaśmiałam się cicho.

-Chodź kochana. Zawiozę cię do domu i zaserwuję ciepłą herbatę z miodem i cytryną. A ty, chłopcze, wpadnij do nas później, co?

Calum przytaknął ochoczo.

-Jasne, czemu nie.

Powoli ruszyłam do samochodu przy pomocy kuli.





W domu, siedząc już przy laptopie z kubkiem herbaty pod ręką i nogą w gipsie opartą o ramę łóżka oglądałam serial. Jednak przerwał mi dzwonek telefonu.

-Tak, słucham?- zapytałam.

-Co robisz? - rozpoznałam głoś Cal'a.

-Piję herbatę i nadrabiam seriale. A co mogę innego robić ze złamaną nogą? - zaśmiałam się do urządzenia.

-Mam pewien pomysł. Za 5 minut jesteśmy z chłopakami u ciebie.

-No, okej. A co planujecie?

-To niespodzianka.

I rozłączył się.

Po kilku minutach usłyszałam dzwonek do drzwi na dole. A chwilę później do pokoju wpadło czterech idiotów. Z czego jeden z gitarą.

-Mówiłaś kiedyś, że chciałabyś się nauczyć grać na gitarze, prawda? - zaczął brunet.

-To nadszedł dzień, kiedy twoje życzenie może się spełnić! - oświadczył głośno Mike, wyrzucając z radości ręce w górę.

A co to się dzieje? Czyżby zaczęli się w sobie coś ten tego?
Nie mam zapasowych rozdziałów, więc postaram się, aby następny rozdział był w piątek, ale nie obiecuję. Szkoła wysysa wszystkie moje siły!
Także... Bye everybody i do następnego :D

Amnesia | Calum HoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz