Rozdział 8: I danced with a milion devils

194 15 5
                                    

- Ale...- jąkała się. W głowie miała tyle słów, które w tym momencie być może powinny wypłynąć z jej ust, ale nie powiedziała nic.

- Zniszczę tego twojego kochasia- szepnął do jej ucha. Z jednej strony miała ochotę wybuchnąć śmiechem, bo wyglądało to jak w tanim dramacie, ale jednak trochę się przestraszyła. Zrobiła mały krok w tył i szybko zamknęła drzwi.

- Jak on mógł? To nie jest człowiek, którego znałam. Ten John miał nienawiść w oczach, a ten, którego kochała miał oczy pełne ciepła, miłości i wszystkiego co dobre.- namiętnie myślała wychodząc na balkon. Biła się z myślami, czy może nie zadzwonić do swojego chłopaka i go uprzedzić zanim zobaczy to w telewizji czy gdziekolwiek indziej. Postanowiła sama ochłonąć i nie robić z tego problemu. Włączyła komputer, który oparła o swoją białą toaletkę. Dostawała milion powiadomień z Instagrama, Facebooka, Twittera. W końcu cały świat wiedział, że jest miłością młodszego Leto. Po wyznaniu Jareda nawet nie mogła wyjść z domu, wszędzie aparaty i kamery. Pierwszy tydzień był najgorszy, drugi już lepszy, a teraz wszyscy zajęli się trasą koncertową marsów i miała choć trochę spokoju. Zamknęła laptopa, ubrała na siebie ciepłą kurtkę, szalik i czapkę i postanowiła pójść do Kim. Kochała zimę całym sercem, to że trzeba się ciepło ubrać na dwór, zimowe swetry, gorące herbaty i śnieg. Nowy Jork opętała śnieżna zima. O dziwo było sporo osób na ulicach. Śnieg powolnie opadał w dół i sprawiał, że miasto było białe. Z rozmyśleń wyrwała ją jakaś nastolatka.

- Cześć! Mogę zrobić sobie z tobą zdjęcie?- zapytała szatynka i uroczo się uśmiechnęła. Nieprzyzwyczajona Susan trochę się wystraszyła dziewczyny, ale po chwili nastawiła się do zdjęcia. Lubiła być miła dla fanów Jareda, taka prawda to nie jej fani, a jej chłopaka. Chciała robić im przyjemność, bo sama jako fanka wielu zespołów wiedziała jak to jest oglądać kogoś w telewizji, marzyć o spotkaniu, a kiedy już spełnia się to marzenie sławna osoba jest np. wredna. Wolała być miła, taka jak z natury jest, miła i uprzejma.

- Może pójdziemy kawałek razem?- zaproponowała Susanne.

-Jasne!-dziewczyna uśmiechnęła się i razem szły w stronę domu Kim. Szły wolnym krokiem co chwilę się śmiejąc, dziewczyna miała na imię Sophie i okazała się być przemiłą osobą.

-Tu muszę już cię opuścić.- uśmiechnęła się Sus.- Wiesz media i te sprawy, a idę dalej. Trzymaj się!-przytuliły się, zrobiły kilka zdjęć, które Sus umieściła na swoim snapie.

~~~

- Spadaj! Wolisz poznawać jakieś fanki niż być szybciej u mnie w domu!- obraziła się Kim krzyżując ręce na piersi i obracając się tyłem.

- Nie zachowuj się jak dziecko! A skąd ty w ogóle o tym wiesz?- teraz to Susan się zdziwiła.

- Tutaj!-wskazała jakąś stronę plotkarską, na której umieszczone były zdjęcia z Sophie. Szybcy są. To fakt.

-Oj Kim!- walnęła ją poduszką, którą zaraz również dostała w głowę i spadła z kanapy.

-Nie można być zazdrosną o przyjaciółkę?-zrobiła głupią minę i podała rękę Susan, żeby mogła wstać.

-Można, można kicia.- westchnęła i położyła się na jej kolanach. - Ciebie nikt nie zastąpi!- przykryła siebie i Kim kocem. Obie wciągnęły się w głupawy program w telewizji. Gdy program się skończył Susanne skakała po kanałach szukając czegoś ciekawego do obejrzenia. Stanęła na programie, w którym pokazywali skandale tygodnia, to był jeden z najbardziej znanych programów w Ameryce. Patrząc na ekran wyprostowała się i słuchając słów prowadzącego wstała.

- Ten chuj!- wskazała palcem na ekran i momentalnie oczy zaszły jej łzami. Kim zerwała się z kanapy uważnie przyglądając się całej tej sytuacji.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Dec 24, 2015 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

BenchWhere stories live. Discover now