Rozdział 5

7.9K 491 32
                                    

//Draco
Ceremonia Tiary Przydziału to chyba najnudniejsza część całego wieczoru. Razem z czarnowłosym chłopakiem stałem wśród podnieconych pierwszaków. Chciałem mieć już to wszystko z głowy i znów przemienić się w zabójczo seksownego Draco. Ciało Stilesa było... Zwykłe i strasznie dziwnie się z tym czułem. Postanowiłem nie myśleć o tym że jestem Stiles'em, jednak przeszkadzała mi jedna rzecz. Wszystkie oczy dziewczyn zwrócone były na mnie.
Kurcze, jestem konkurencją sam dla siebie.
Po chwili usłyszałem głos McGonagall.
-Stiles Bluefish!
Niechętnie podszedłem do tiary przydziału. Mimo że Czarny Pan miał sprawić aby Tiara wybrała mnie do innego domu niż Slytherin, byłem zdenerwowany. Przecież tej brudnej czapki dropsa nie da się tak łatwo oszukać. Modliłem się w duchu żeby plan Voldemorta wypalił.
Po pewnym czasie wszyscy usłyszeli głos Tiary.
-Ravenclaff! - krzyknęła a przy stole krukonów wybuchły wiwaty.
Odważnym krokiem ruszyłem do stołu mojego domu i usiadłem przy jakieś ładnej krukonce. W końcu muszę wykorzystać taką sytuacje.
Z powrotem spojrzałem na tiarę i ujrzałem Adriana w ciele Corn'a. Wiedziałem że był zdenerwowany. Przecież ten kruchy maluch boi się własnego cienia.
Do mojego ucha doszło słowo Gryffindor i już po chwili na twarzy Corn'a widziałem chytry uśmieszek.
Udało się.
Po całej ceremonii był czas na ucztę, ale zamiast jedzeniem zająłem się ładną krukonką.
//Hermiona
-Nie widzę Malfoy'a. - powiedział Harry w moją stronę.
-To dobrze prawda. - uśmiechnęłam się w stronę Corn'a który mi się przyglądał.
-To ten ze Szkocji? - zapytał czarnowłosy gdy zauważył że się mu przyglądam.
-Tak. - mruknęłam przenosząc wzrok na przyjaciela.
-Nie podoba mi się on. - stwierdził wracając do jedzenia kurczaka. Po chwili parsknęłam śmiechem a on razem ze mną.
-Z czego się śmiejemy? - zapytał uśmiechnięty Ron, który był niezwykle zajęty jedzeniem. Znów się zaśmialiśmy a rudy chłopak patrzył na nas zdezorientowany.
//Adrian
Uśmiechnęła się.
Miała ładną brzoskwiniową cerę i piękne brązowe oczy.
Szkoda tylko że była niewdzięczną szlamą.
-Na kogo się tak gapisz? - spytał Danny - czarnoskóry gryfon z którym się polubiliśmy.
-Na Granger. - powiedziałem prosto z mostu, a gryfoni wokół mnie na mnie spojrzeli. Po chwili wrócili do jedzenia.
-Co im się stało? - szepnąłem do Danny'ego.
-W Gryffindorze wybuchła wojna między chłopakami. - powiedział cicho.
-Jaka wojna?
-Wystarczy na nią spojrzeć. Bardzo wyładniała. - mruknął. - Co nie zmienia faktów że lubie chłopaków. Tak do ciebie mówię Boyd! - powiedział głośno, a po chwili dostał małym ziemniaczkiem w głowę, który przyleciał z drugiego końca stołu.
Zaśmiałem się cicho.

//Draco
-Naprawdę mieszkałeś we Francji? - zapytała Jasmin, z którą rozmawiałem już dłuższy czas.
Nie zdążyłem odpowiedzieć bo po stole krukonów przeszły szepty.
-O co chodzi? - zapytałem blondynki.
-Znowu to planują. - powiedziała słodkim głosem.
-Planują, co? - zaciekawiłem się.
-Zemstę. - spojrzał na mnie przestraszonym wzrokiem.
-Na gryfonach. Przed wiekami jeden z Gryffindoru zrobił niewybaczalny żart uczniowi Ravenclawu, który na skutek tego zginął. Krukoni w ramach zemsty od tamtego czasu na początek roku robią jakiś żart wybranego gryfonowi. - szepnęła w moja stronę. - Mimo tego przez resztę roku są przyjaźnie do siebie nastawieni, a nauczyciele o tym nie wiedzą.
-Więc na kim zrobią żart w tym roku? - zapytałem.
-Na Hermionie Granger. - odpowiedziała.

#Trochę krótki, ale mam nadzieje że się spodoba.#

Dramione - Love to the end. ||ZakończoneWhere stories live. Discover now