20. "Chce wiedzieć ile razy powinienem być przy tobie, a mnie kurwa nie było..."

Start from the beginning
                                    

- Kciałem ten lizak.

- Theo ten lizak jest większy od ciebie na Boga! - odezwał się Niall, stojąc tuż za chłopcem.

- Jus nigdy nie chciałbym żadnych słodycy.

Zrobił taką smutną buźkę, że miałam ochotę wejść do tego sklepu i po prostu kupić mu to co chce.

- Jesteś małym kłamcą.

- Psysięgam.

Odwrócił się do nas, po czym ponownie przycisnął swoją małą buźkę do szyby i ułożył swoje dłonie obok głowy. Ścisnęłam mocniej dłoń Nialla, a później spojrzałam na niego zagryzając wargę. Kręcił głową, więc bezgłośnie wypowiedziałam 'proszę', a wtedy Horan przewrócił oczami i zaczął wchodzić do sklepu.

- Zadowoleni?

Zwrócił się do nas kiedy szliśmy za nim trzymając się za ręce, a raczej za palce. Kiedy Niall stał przy kasie i płacił ekspedientce za lizaka, Theo stanął za mną i owinął swoje rączki wokół mojego uda. Strasznie mnie to gilgotało, ale starałam się opanować śmiech bo mój chłopak właśnie kierował się w naszą stronę.

- Trzymaj. - Przykucnął przede mną i wyciągnął w stronę blondynka ogromnego lizaka. Ten widząc swój prezent podbiegł do Nialla i dosłownie się na niego rzucił, całując każdy skrawek jego policzka.

- Najlepsy! Jesteś najlepsy! Najlepsy wujek pod słońćem!

To jest chyba najsłodsza rzecz na świecie przysięgam. Kiedy Theo był zajęty rozpakowywaniem swojego prezentu, Niall podał mi coś w reklamówce, a kiedy do niej zajrzałam okazało się, że są to kwaśne żelki które kocham. Zapiszczałam zapominając, że jesteśmy w centrum handlowym, a później pocałowałam jego policzek.

- Najlepsy, najlepsy chłopak pod słońćem. - udawałam głos Theo kiedy dziękowałam mu za moje smakołyki.

Zaczęliśmy właściwie chodzić po sklepach bo w końcu przyjechaliśmy po prezenty na święta. Łatwo znalazłam drobiazgi dla Rose i Jenny, ale Jason jak zwykle był moim największym problemem. Nigdy nie byłam pewna czy to co kupię przypadnie do jego specyficznego gustu, ale zazwyczaj mi się to udawało. Weszliśmy do jednego ze sklepów z ubraniami bo zobaczyłam cudowną bordową spódniczkę, która była w zestawie z beżowym swetrem i tak bardzo chciałam ją przymierzyć, że nie słuchałam nawet marudzenia Nialla. Wzięłam mój rozmiar z wieszaka, a następnie poszłam do przymierzalni. Za mną jak na skazanie szedł Niall trzymając na rękach Theo, a kiedy zniknęłam za drzwiami przymierzalni usłyszałam jak siadają na fotelach. Chwilę mi zajęło przebranie się, ale kiedy przejrzałam się w lustrze byłam pewna, że kupię ten zestaw na świąteczną kolację. Wyszłam pokazać się Niallowi, ale jego już nie było w przymierzalni. Na fotelu siedział tylko Theo liżąc swojego ogromnego lizaka. Był nim tak zajęty, że nawet ie zauważył, że wyszłam i przeglądałam się w dużym lustrze.

- Gdzie jest Niall?

- Jesteś najładna.

Rozbawiły mnie jego słowa, dlatego zaśmiałam się przymrużając oczy, po czym obracając się w jego stronę dodałam.

- Dziękuję mały dżentelmenie. Ale pytałam gdzie jest Niall?

- Powiedział, że mam nie iść stąd a on wlóci za chwilę.

Rozejrzałam się po sklepie, ale nigdzie go nie było. Kiedy starałam się znaleźć Horana, zobaczyłam, że w rogu sklepu jest dopasowany strój dla chłopaka, do tego co mam na sobie. Moje oczy zaczęły pewnie błyszczeć, a moja twarz wyglądała co najmniej jakbym się upaliła czegoś, ale tak bardzo chciałam, żeby Niall to chociaż przymierzył.

Hey princess, I'm an asshole ~N.HWhere stories live. Discover now