37

23 2 0
                                    

Kiedy rano się obudziłam, byliśmy już na miejscu. Pewnie ludzie z ekipy zespołu chłopaków zadbali o to, aby w nocy przetransportowano autobus statkiem do Irlandii. Nie wiedziałam, jak można było pomieścić tak wielki pojazd na statku, ale wszystko w dzisiejszych czasach było możliwe, choć wiele rzeczy i tak mnie zaskakiwało. Technika szła zdecydowanie do przodu, a ja za tym nie nadążałam.

 Widziałam za szybą autobusu panoramę Dublina. Co prawda, nie mogłam zobaczyć wiele, ponieważ autobus stał między dwoma ceglanymi budynkami, aby fanki chłopców nie mogły tak łatwo go znaleźć i się do niego dostać, ale i tak widziałam wieżowce, które znajdowały się całkiem niedaleko areny, w której dzisiaj zespół miał dać koncert.

Cieszyłam się, że jutrzejszy dzień będzie dniem wolnym od koncertów. Ashton i ja będziemy mieć więcej czasu dla siebie, a reszta będzie mogła odpocząć i przygotować się na następne koncerty, które miały mieć miejsce już za kilka dni.

- Dublin. - usłyszałam za sobą czyjś głos. Odwróciłam się w tył i dostrzegłam tam Luke'a. Nawet nie zauważyłam kiedy chłopak wszedł do tak zwanej autobusowej kuchni. Blondyn podszedł bliżej mnie, po czym spojrzał się na to, co znajdowało się za szybą.

- Jutro Paryż. - odpowiedziałam. Momentalnie sama się do siebie uśmiechnęłam. Od dzieciństwa chciałam zobaczyć Paryż i te wszystkie słynne budynki, a jutro te marzenie miało stać się najprawdziwszą prawdą i nie będą to już tylko bezbarwne marzenia, ale realny świat.

Po tym, jak wszyscy się obudzili i zjedli śniadanie, ruszyliśmy całą grupką na zwiedzanie miasta. W dalszym ciągu byłam pod podziwem chłopaków, ponieważ nie bali się wychodzić bez ochrony na miasto. W każdej chwili mogli być przecież złapani i otoczeni przez fanki, ale mimo świadomości tego potencjalnego zagrożenia, oni wcale się o to nie martwili.

Wyszliśmy z autobusu i poszliśmy przed siebie, kompletnie nie znając miasta. Spontaniczne decyzje są jednak czasami bardzo trafne. Miałam nadzieję, że ta też taka się okaże.

Trzymałam Ashtona za rękę. Szłam tuż obok niego. W Dublinie było bardzo zimno. Może tego powodem był fakt, że było bardzo wcześnie rano, albo po prostu zawsze panowała tutaj taka pogoda.

Po kilku minutach spaceru natknęliśmy się na drogowskaz. Były na nim widoczne różne nazwy miejsc, które kompletnie nic mi nie mówiły.

- Phoenix Park... - powiedziałam zupełnie bezcelowo. Ta nazwa po prostu mnie zaintrygowała i byłam ciekawa, jak zabrzmi ona w moich ustach. Jak się później okazało, brzmiała ona naprawdę magicznie. I to w dosłownym znaczeniu tego słowa.

- Dobra, możemy tam iść, jeśli tak bardzo tego chcesz. - odrzekł Ashton, po czym pociągnął mnie za sobą, nie słysząc ode mnie żadnego sprzeciwu. Nie miałam na myśli tego, aby tam iść, ale skoro już Ashton tak zadecydował, musiałam to przyjąć. Szczerze, nawet pasował mi taki układ, ponieważ nie znałam Dublina, a parki zawsze okazują się być jak najbardziej dobrym pomysłem.

- Ash, możemy pójdziemy w inne miejsce, a ty i Mercy zobaczycie ten park, co? Nie wydaje mi się, abyśmy się tam dobrze bawili. - rzekł Ethan, pokazując ręką na siebie, Caluma, Michaela i Luke'a.

- Zgoda. Idźcie. Spotkamy się o czternastej w autobusie. - odparł Ash, przystając na propozycję Ethana. Była ona dla mnie bardzo korzystna, ponieważ mogłam spędzić ten czas z Ashtonem, a chciałam pobyć z chłopakiem sam na sam już od kilku dni.

- Nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę, że jutro zobaczymy Paryż. Uzgodniłem z chłopakami, że pojedziemy do Disneylandu. - oznajmił Irwin, kiedy wchodziliśmy do parku. Sama brama, którą wchodziliśmy do parku była pozłacana i robiła niezłe wrażenie.

Escape (Zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz