12

125 9 1
                                    

-Czego chcesz, Jai?- spytałam, opierając głowę o plecy Ashtona. Nie chciałam patrzeć się w oczy Brooksowi. Nie wiedziałam, co ten człowiek do mnie czuje i nie chciałam tego wiedzieć.

-Na kawę wpadłem.- odpowiedział szyderczo,uśmiechając się. Nie potrafiłam zrozumieć Jaidona.

-Przestań się zgrywać i mów do rzeczy! Nie jesteś tu mile widziany!- krzyknął Michael.

-Zaraz zadzwonię po ochronę, żeby go zabrali.- oznajmił Calum, który sięgnął do kieszeni spodni po telefon.

-Nie radziłbym ci tego robić.- warknął Jai, po czym wyjął z tylnej kieszeni spodni broń.

-Idź stąd, Jai! Daj nam spokój, proszę cię! Jeśli choć trochę mnie kochasz, to mnie zostaw... Proszę, odejdź...- mówiłam do chłopaka. Chciałam zagrać na jego uczuciach.

-Dlatego nie mogę cię zostawić, słońce. Kocham cię i chcę dla ciebie jak najlepiej. Nie mogę cię zostawić. To byłoby nie w porządku.- stwierdził brunet, po czym podszedł bliżej Ashtona. Wyszłam zza pleców Irwina i stanęłam przed nim. Musiałam spojrzeć się Jaiowi prosto w oczy. Może tego nie chciałam, ale nie mogłam pozwolić na to, aby znowu mnie porwał.

-Podobno masz kogoś innego. Ja w takim razie nie jestem ci potrzebna.- powiedziałam, krzyżując ramiona na piersi. Jai westchnął. Chłopak wciąż się uśmiechał. Brooks spojrzał się na broń, którą trzymał w prawej ręce.

-To prawda, słońce. Widzisz, jednak przyszedłem. Tamta dziewczyna nie była dla mnie. Szybko odeszła.- rzekł, nie spuszczając wzroku z pistoletu. Wzdrygnęłam się. Jai zabił tamtą dziewczynę...

-Idź stąd... Idź stąd...- powtarzałam. Kilka łez wypłynęły z moich oczu. Nie potrafiłam tego powstrzymać. Skoro ją zabił, to ze mną nie miałby problemu, aby zrobić to samo.

-Dlaczego miałbym to zrobić? Mówiłem ci już kochanie. Ja zawsze dostaję to, czego zapragnę. Niczego mi nie zabronisz skarbie, przykro mi. W końcu nazywam się Jaidon Brooks.

-Brooks, odejdź. Między nami nigdy nie było dobrych relacji, wiem to, ale chcę dobra Mercy, rozumiesz? Ona naprawdę nie chce z tobą być. Mercy się ciebie boi, Jai. Jeśli chcesz ją uszczęśliwić, to odejdź.- powiedział Ashton, próbując przemówić Jaidonowi do rozsądku.

- Naprawdę nie chcesz do mnie wrócić?- spytał Jai. W mojej głowie pojawił się cień nadziei.

-Naprawdę, Jai. Nie chcę do ciebie wracać. Nie odbieraj mnie chłopakom siłą. Uszanuj moją decyzję. Proszę cię.- rzekłam do bruneta. Jaidon nie wiedział, jak odpowiedzieć. Patrzył się na mnie przez kilka chwil. Wszyscy trwaliśmy w zupełnej ciszy.

-Nie będzie ci szkoda nas? Naprawdę mam to zrobić?- spytał chłopak po długiej chwili. Spojrzałam się na niego z niedowierzaniem. On naprawdę był w stanie to zrobić. On był w stanie zostawić mnie w spokoju.

-Tak, Jai. To skończone.- odpowiedziałam.

-Co się stanie, jak oni cię zostawią? Gdzie wtedy pójdziesz?- spytał Jaidon, pokazując palcem na chłopaków.

-Nie zostawimy jej. Nie jesteśmy tacy.- powiedział Luke.

-Mam nadzieję, że nie pożałujesz tej decyzji.- rzekł Brooks, po czym spuścił głowę i odszedł od naszej piątki. Co prawda, zrobiło mi się trochę przykro. Jedank nie powinnam czuć się źle. Jaidon nie był dla mnie dobry. Ledwo go znałam, a on już chciał zrobić ze mnie wybrankę swojego życia.

-Dzielna jesteś.- rzekł Ashton, gwałtownie wyrywając mnie z zamyśleń. Odwróciłam się przodem do chłopaka. tak aby stanąć z nim twarzą w twarz. Delikatnie się uśmiechnęłam.

-To było dla mnie trudne, Ashton.- odpowiedziałam, po czym chłopak wziął mnie w ramiona. Jai i ja to przeszłość. Z nim zawsze kojarzył mi się ból i strach. Na dodatek ta ciągła niepewność. Skrzywdzi mnie? Zostawi mnie w spokoju? Mam nadzieję, że Jai znajdzie jeszcze swoje szczęście. On nie będzie miał problemu, aby kogoś porwać. Współczuję tylko dziewczynie, którą spotka to nieszczęście.

-Spokojnie, Mercy. Już dobrze. Jesteś wolna.- powiedział Ash, uspokajając mnie. Uśmiechnęłam się mimowolnie po ostatnim słowie chłopaka. Jestem wolna. Wolna.

-Dzięki za pomoc, chłopcy. Gdyby nie wy, to pewnie teraz byłabym z Jaiem w drodze do jego domu. Ja naprawdę boję się Jaia. On jest nieobliczalny.- stwierdziłam, odwracając się w stronę Caluma, Luke'a i Michaela.

-Nie dziękuj nam. To tylko i wyłącznie twoja zasługa.- rzekł Hood. Nagle poczułam oplatające mnie od tyłu ręce. Zdziwiłam się. To chyba nie Jai...

-Spokojnie, mała. To tylko ja.- wyjaśnił Ashton, który widział, że wzdrygnęłam się na jego dotyk. Chłopak oparł swoją głowę o moje ramię. Irwin po chwili chwycił mnie za ramiona i odwrócił przodem do siebie.

-Mercy, mam do ciebie pytanie. Wiem, że nie znamy się długo. Mało o sobie wiemy, ale nadrobimy to. Chciałem się ciebie zapytać... Zostałabyś moją dziewczyną?- spytał Irwin. Otworzyłam oczy szeroko ze zdziwienia. Nie spodziewałam się takiej propozycji ze strony Asha. Bynajmniej, nie teraz.

-Ashton, nie wiem, co powiedzieć... Nie znamy się długo. Myślisz, że to dobry pomysł?- zadałam mu pytanie. Mina Irwina zrzedła.

-Wiedziałem, że to zły pomysł. Za wcześnie z tym wszystkim wypaliłem. Przepraszam.- powiedział, po czym odwrócił się tyłem do mnie i ruszył w kierunku garderoby. Spojrzałam się Calumowi w oczy.

-Idź do niego.- poprosił Hood. Chyba miał rację. Pobiegłam za Ashtonem i chwyciłam go za ramię.

-To nie chodzi o to, Ashton. Jesteś niesamowitym człowiekiem. Jesteś miły, opiekuńczy, troskliwy... Boję się tylko jednej rzeczy. Nie chcę... Nie chcę, żebyś mnie zostawił, tak jak Jai to zrobił.- powiedziałam. Między nami zapanowała cisza. Ashton patrzył się na mnie i nie wymawiał ani słowa. Robiłam się coraz bardziej niecierpliwa. Nie chciałam, aby relacje między mną a tym chłopakiem się zmieniły. Lubiłam Ashtona, nawet bardzo go lubiłam.

-Nie zranię cię.- odezwał się w końcu Irwin. Odetchnęłam z ulgą. Nie obraził się na mnie, ani nic z tych rzeczy.

-Zapytaj się mnie o to jeszcze raz.- poprosiłam chłopaka.

-O co?- spytał. Po chwili zdał sobie sprawę, o co mi chodziło.

-Więc Mercy Evans. Czy zgodziłabyś się zostać moją dziewczyną?- spytał, klękając przede mną na jedno kolano. Zaśmiałam się.

-Zgadzam się, Ashtonie Irwinie. Zgadzam się!- rzekłam z wielkim entuzjazmem, po czym pociągnęłam chłopaka w górę i pocałowałam go w usta.

-O, Ashton. Pełen szacunek.- usłyszałam za sobą głos. Odwróciłam się, odrywając się od ust Irwina. Za nami stali Luke i Calum.

-Tak się to robi, chłopaki. Mistrz całowania- Ashton Fletcher Irwin- zaprasza na lekcje. Pierwszy raz, gratis!- powiedział Ashton, śmiejąc się do chłopaków.

-Cóż za propozycja, Ashti! Chętnie zapiszę się na pokazową lekcję!- odpowiedział rozemocjonowany Hemmings.

Escape (Zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz