33

32 2 0
                                    

Obudziliśmy się koło jedenastej do południa. Po zjedzeniu śniadania poszliśmy wszyscy na zwiedzanie Londynu. Mogłam pokazać chłopakom całe miasto i tak też zrobiłam. Odwiedziliśmy mnóstwo znanych i lubianych przeze mnie miejsc. Chłopcy byli zachwyceni miastem, a szczególne wrażenie wywarło ono na Ethanie. Hemmings od razu zakochał się w tym kilku milionowym mieście, a ja mu się nie dziwiłam. Jeśli ktoś raz był w Londynie, to nie mógł stąd wyjechać bez dobrych wrażeń.

Kilka fanek rozpoznało chłopców i poprosiło ich o zdjęcia. Zespół oczywiście nie odmówił im tego. Przecież robienie sobie wspólnych zdjęć z fanami to część ich pracy. Gdyby nie byli dla nich mili, pewnie by ich stracili, a co za tym idzie, nikt nie przychodziłby na koncerty, a to byłoby bardzo niekorzystne dla chłopaków.

O piętnastej wyjechaliśmy z miasta. Michael był bardzo podekscytowany tym, że zobaczy na własne oczy stadion Wembley. Nie rozumiałam ekscytacji Clifforda tym miejscem, jednak nie odbierałam mu tej radości i siedziałam cicho. O szesnastej podjechaliśmy pod stadion. Na zewnątrz stało mnóstwo fanek, które z pewnością czekały na siedemnastą, czyli na godzinę, o której miało zacząć się wpuszczanie ludzi na stadion. Niektóre fanki rozpoznały autobus koncertowy chłopaków ( swoją drogą, trudno byłoby go nie rozpoznać, skoro miał na szybach wielkie zdjęcie zespołu ). Dziewczyny zaczęły biec za autobusem, jednak w porę udało nam się wjechać na bezpieczny teren, gdzie nie było już żadnych szalonych dziewczyn, które zrobiłyby wszystko, aby tylko zobaczyć swoich idoli. Rozumiałam je doskonale, ponieważ sama też miałam swoich idoli i wiedziałam, co czują. Ja też od zawsze chciałam poznać Olly'ego z Years & Years, a dzięki Ashtonowi, to marzenie stało się rzeczywistością.

- Wembley! Witaj, kochanie! - krzyknął Michael, kiedy tylko wyszedł z autobusu. Znajdowaliśmy się dopiero za sceną, a chłopak już się ekscytował. Bałam się tego, co zrobi, kiedy wejdzie na scenę. Chłopak wzniósł ręce ku górze, jakby w podzięce, że może tutaj dzisiaj być.

- On jest walnięty, oboje dobrze to wiemy. - powiedział Ashton szeptem, aby Mike tego przypadkiem nie usłyszał. Zaśmiałam się.

Irwin chwycił mnie za rękę, po czym poszliśmy zobaczyć scenę, na której dzisiaj mieli występować 5 Seconds Of Summer.

- To są chyba jakieś żarty... - powiedział Luke z niedowierzaniem, kiedy tylko wkroczyliśmy na murawę stadionu Wembley.  

Rozglądaliśmy się wokół, podziwiając wielkość miejsca, w którym miał dzisiaj wystąpić zespół.

- Wembley! Jestem w niebie! Kocham cię! - krzyknął Michael, wznosząc ręce ku niebu. - Ciebie też kocham, Irwin. I ciebie Hood. Ciebie też Luke, bo to ty jesteś dla mnie najważniejszy, mimo tego, że niektórzy nie wiedzą jeszcze o naszym związku. - mówił Mike, podchodząc do każdego, aby obdarować swoich przyjaciół uściskiem. - Ciebie też kocham, Mercy! - krzyknął radośnie, po czym przytulił mnie i podniósł do góry tak, że aż na chwilę straciłam grunt pod nogami.

- Ja się go boję, ludzie. - oznajmił Calum.

- Ja też, ale on jest niegroźny. - rzekłam do chłopaka.

- Masz rację. Dla nas jest niegroźny, ale pogadaj z Lukiem, a on ci powie, co Michael z nim robi w nocy. - powiedział Cal, po czym się zaśmiałam i spojrzałam się na jego twarz, na której również na chwilę zagościł uśmiech, co był rzadkie dla Hooda.

- Nawet ty, Ethan, jesteś spoko. Jeszcze cię nie kocham, ale kto wie? Może kiedyś się do ciebie też przekonam. - odparł Mike, poklepując brata Luke'a po ramieniu.

- Nie ma sprawy, Mike. Nie zależy mi tak bardzo na twojej miłości. - odrzekł fioletowowłosy, po czym odszedł na bok.

***

Escape (Zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz