32

32 0 0
                                    

- Mówisz naprawdę? - spytał mnie Ashton, patrząc się na mnie wzrokiem, nie mówiącym absolutnie nic.

- Tak. Śniło mi się, że byłam z Ethanem na waszym koncercie i nagle wszystkie światła zgasły, a na arenie zapanował niepokój i wszyscy zaczęli wołać o pomoc. Ja wołałam Ethana, ale on jakby zniknął, bo w ogóle się nie odzywał. Potem usłyszałam głos Jaia za swoimi plecami, a on do mnie powiedział : To koniec, mała. Już niedługo znów będziemy razem.

Patrzyłam się na Ashtona, który podczas słuchania mojej historii, intensywnie wpatrywał się w czysto zieloną trawę. Kiedy skończyłam mówić, Irwin podniósł głowę i spojrzał mi się w oczy.

- To chyba było naprawdę straszne, co? - spytał.

- Tak. Boję się jednego, Ashton. - rzekłam, po czym zrobiłam kilkusekundową przerwę. - Boję się, że ten sen może być wyrocznią.

Chłopak pokiwał przecząco głową, po czym objął mnie ramieniem.

- Nic takiego się nie stanie, Mercy. Brooks już nigdy cię nie dotknie, a ja mogę ci to osobiście obiecać. Wiem, że on bardzo cię skrzywdził i wiem też, że bardzo się go boisz, ale już nie masz czego. Podróżujemy praktycznie codziennie, więc Brooks nie mógłby tak łatwo cię namierzyć. Poza tym, obierając drugą możliwą wersję wydarzeń, gdyby on cię w jakiś sposób jednak namierzył, nie mógłby cię mi odebrać. Wiesz dlaczego? Jestem tutaj ja, Calum, Luke, Michael i Ethan, a także kilkudziesięciu pracowników naszej ekipy, dbającej o nasze bezpieczeństwo. Wiem, że to co robię, czyli wybieranie się z tobą na spacery lub wychodzenie z miejsca koncertu bez czyjejkolwiek wiedzy jest nieodpowiednie, ale ja też pragnę mieć możliwie normalne życie. Wiem, że niedługo może się to zmienić. Przybędzie nam fanek i będzie nam coraz trudniej wychodzić samym na zewnątrz, ale muszę przywyknąć do tej myśli. Wracając do Brooksa. Nawet jeśli zabiorę cię na krótki czy długi spacer w jakimkolwiek mieście, w którym będziemy występować, Jai może cię namierzyć i porwać, ale jest to mało prawdopodobne. Zwykle staram się wybierać miejsca publiczne, gdzie jest dużo ludzi i w razie wypadku inni zobaczyliby, że coś jest nie tak i wezwaliby pomoc. Brooks nie jest taki głupi, aby porywać cię w środku dnia w parku, gdzie jest pełno ludzi i każdy mógłby go zobaczyć i rozpoznać. Z mojej strony, mogę ci zapewnić bezpieczeństwo i obiecać, że przy mnie nie stanie ci się krzywda. Czy mi zaufasz, zależy tylko i wyłącznie od ciebie. - powiedział chłopak.

Pokiwałam twierdząco głową, w pełni go rozumiejąc.

- Ufam ci, Ashton. Zaufam ci i mam nadzieję, że nie będzie to marna decyzja. - odparłam, po czym go przytuliłam.

Po jakimś czasie poszliśmy dalej. Przeszliśmy przez park, po czym szybko wróciliśmy do areny, na wypadek, gdyby nagle jakaś fanka rozpoznała Ashtona.

Wróciliśmy idealnie na czas, ponieważ od razu przy wejściu, Calum poinformował Ashtona, że za dwadzieścia minut wychodzą na scenę.

- Mercy, ty i fioletowy brat Luke'a możecie już iść. Trybuny, sektor C11. - polecił mi Calum.

- Hood, z tym "fioletowym bratem Luke'a" rozwaliłeś system. - zaśmiał się Mike.

Wszyscy siedzieliśmy na backstage'u, w pokoju, który dzisiaj zajmowali chłopcy. Ethan po chwili wstał i podszedł do Caluma.

 - Cal, zanim następnym razem coś powiesz, to pomyśl, zanim to zrobisz, abyś przypadkiem kogoś nie uraził. - powiedział grobowym tonem Ethan.

- Stary, nie znasz się na żartach? Nie musisz wszystkiego brać na poważnie. Nie mów tylko, że moja wypowiedź cię uraziła. - rzekł Calum, który wyraźnie nie rozumiał myśli Ethana Hemmingsa.

Escape (Zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz