27

73 3 0
                                    

- Maleńka, spokojnie. To tylko ja. - usłyszałam za swoimi plecami głos Irwina. Gwałtownie odwróciłam się w tył, obdarowując Ashtona morderczym spojrzeniem.

- Nie nachodź mnie od tyłu. Wystraszyłam się. - odparłam. Chłopak cicho westchnął. Ash chwycił mnie za ręce, po czym przyciągnął je do swoich ust i delikatnie pocałował.

- Przepraszam cię, kochanie. Nie chciałem cię wystraszyć. Następnym razem będę pamiętał, żeby tak nie robić. - zapewnił mnie, po czym pocałował mnie w policzek. Stanęłam obok Ashtona, podczas gdy Tristan, Connor i Matty stali w jednym rzędzie przed naszą dwójką.

- Na co się tak patrzycie? To nie jest żadne przedstawienie, chłopaki. Jeśli chcecie sobie pooglądać jakieś ciekawe widowisko, to polecam iść na koncert. Za chwilę grają Clean Bandit. - poinformował resztę Irwin, zerkając na swój zegarek.

- Irwin, nic się nie zmieniłeś. Od zawsze miałeś takie ostre gadki. Nawet do swoich najlepszych przyjaciół. - napomknął Tristan, który chwilę potem odwrócił się w tył i odszedł z Connorem do swojej garderoby. Co prawda, nie chciałam, aby słowa Ashtona aż tak bardzo uraziły chłopaków z The Vamps, jednak nie ja za to wszystko odpowiadałam. Ash miał pełną świadomość tego co robi i mówi. Ja mogłam stać tylko z boku i nic nie mówić.

- Dzięki, Matty. Będę mógł do ciebie dzwonić, jeśli będę miał jeszcze kiedyś taki problem? - spytał Irwin Matty'ego. Chłopak szarmancko się uśmiechnął. Poczułam na sobie jego przenikliwy wzrok.

- To nie był żaden problem, Ashton. Oczywiście, będę w pogotowiu. - powiedział Healy, który po krótkiej chwili się od nas oddalił. Odetchnęłam z ulgą. W jego towarzystwie czułam się dobrze, to akurat musiałam przyznać, ale jego sposób bycia był dla mnie w pewnym sensie niejasny. Chłopak zachowywał się nie jak na XXI wiek przystało. Był zbyt romantyczny i szarmancki w stosunku do mnie. Co prawda, gdyby Ashton się tak zachowywał, byłoby to dla mnie całkiem miłe i przyjemne. Musiałam jednak pamiętać o tym, że Ash to nie żaden słodki i romantyczny chłopak, ale członek zespołu o mocniejszym brzmieniu i pewny siebie człowiek.

- Muszę ci kogoś przedstawić, Mercy. Pozwól ze mną. - rzekł Ashton, wyrywając mnie z zamyśleń. Chłopak podał mi rękę, po czym zaczęliśmy iść przed siebie. Przemierzaliśmy długie korytarze backstage'u. Co chwila odwracałam głowę w bok, aby zobaczyć, czyje pokoje mijaliśmy. Na ścianach było przyklejonych mnóstwo zdjęć gwiazd, które tu występowały kilka lat wcześniej. Poznałam między innymi zespoły, których kilka lat wstecz słuchali moi rodzice. Skoro o rodzicach mowa. Ciekawe, czy w ogóle zaczęli mnie szukać po porwaniu? Matt na pewno ich o wszystkim poinformował, ale nie wiem, jak sprawy się potoczyły. Nigdzie w Australii nie widziałam plakatów ze swoim wizerunkiem, co mogła oznaczać, że nie jestem poszukiwana na dużą skalę. Tak naprawdę, nie przeszkadzało mi to. Miałam spokój. To, że nie jestem w domu, nie oznacza, że nie czuję się tutaj jak w domu. Mam Ashtona. Mam chłopaków. Mam zapewnione bezpieczeństwo i ochronę przed Jaiem, a o to wszystko dba właśnie Ashton Irwin.

- Lubisz taki zespół jak Years & Years? - spytał mnie chłopak, stając przed pokojem, na którym widniała kartka z nazwą zespołu wymienionego przed Ashtona. Serce podeszło mi do gardła. Nie wiedziałam, czego się spodziewać. Nie byłam na to dobrze przygotowana. Ja w ogóle nie byłam na coś takiego przygotowana. Nie teraz. Nie w tym momencie. Od dobrych kilku lat wyobrażałam sobie spotkanie

- Ashton, ale... Ja nie wiem... Nie dam rady... - mój głos drżał, a ja nie byłam w stanie skleić żadnego sensownego zdania. Bałam się jak przed jakimś ważnym egzaminem. Chciałam spotkać Olly'ego i resztę zespołu od ponad trzech lat, ale nigdy nie miałam okazji być na żadnym ich koncercie.

Escape (Zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz