16

110 5 0
                                    

Nie mogłam dostrzec twarzy mojego towarzysza. Miał na głowę narzucony kaptur. Osoba zbliżyła się do mnie i zrzuciła nakrycie głowy na plecy. Upuściłam zakupy na ziemię.

-Cześć, kochanie. Stęskniłaś się?- spytał Jai, stojący przede mną. Szybkim ruchem chciałam skręcić w prawo i uciec, ale on mi to uniemożliwił.

-Gdzie się tak śpieszysz, słońce?- spytał chłopak, zaciągając mnie w głąb zaułka swoimi silnymi rękoma. Nagle zderzyłam się plecami z murem. Brooks przycisnął mnie do ceglanej ściany.

-Jai, proszę... Puść mnie...- powiedziałam cicho. Patrzyłam się na niego z przerażeniem w oczach.

-Co, zakupy dla swojego kolegi robiłaś? Tak cię wykorzystuje?

-Jai, nie trzymaj mnie tak mocno. To boli...- rzekłam. Ten tylko mocniej ścisnął moje ramiona w obawie przed moją ewentualną ucieczką. Zacisnęłam zęby. Nie sądziłam, że go jeszcze kiedykolwiek spotkam. - Proszę Jai... Ja nie chcę do ciebie wracać. Nie chcę...

-Kto się ciebie pyta o zdanie? Jesteś moja i nic tego nie zmieni.- odpowiedział Brooks. Po moich policzkach spłynęły pierwsze łzy. Spojrzałam się w bok, aby uciec przed wzrokiem Jaia, jednak ciężko było mi to uczynić. Chłopak był bardzo blisko mnie.

-Błagam, pozwól mi wrócić do Ashtona. Jai, przez te kilka dni stałam się naprawdę szczęśliwa. Nie chcę tego stracić. Nie krzywdź mnie, proszę...- błagałam chłopaka. Chciałam ponownie zagrać na jego uczuciach. Ostatnim razem osiągnęłam zamierzony cel.

-Nie zmienię swojej decyzji pod wpływem twoich zachcianek. To jak, idziesz ze mną?- spytał. Chłopak zbliżył swoją twarz niebezpiecznie blisko mojej. Jego oczy mnie przerażały.

-Jai...

-Nie chcesz po dobroci, to nie. Nikt cię nie zmusza.- powiedział, po czym sięgnął do swojej kieszeni i wyciągnął z niej jakąś podejrzaną chusteczkę. Zbliżył ją do mojej twarzy. Moje nogi momentalnie stały się jak z waty. Zaczęły drżeć, a moje ciało przestawało panować nad sobą.

-Nie bój się. Jesteś bezpieczna.- powiedział Jai, po czym straciłam grunt pod nogami i zemdlałam.

JAI

W porę ją złapałem. Przykro mi było, kiedy patrzyłem na jej zapłakaną twarz. Była całkowicie nieświadoma tego, co z nią zrobię. Wziąłem ją na ręce i wyniosłem z zaułka. Poszedłem przed siebie. Byłem bardzo zadowolony. Nie mógłbym pozwolić jej na samodzielne życie. Nie po to ją porwałem. Jai Brooks ma do siebie jedno. Nigdy nie odpuszcza. Zawsze osiąga zamierzony cel. Podniosłem głowę, kierując ją ku niebu. Spojrzałem się na chmury i momentalnie na moich ustach zjawił się uśmiech. Szedłem w kierunku samochodu. Kiedy byłem już na parkingu, otworzyłem przednie drzwi mojego porsche i usadowiłem Mercy na siedzeniu. Sam wszedłem do wozu z drugiej strony. Włożyłem kluczyki do stacyjki, a po chwili ruszyłem przed siebie. Za kierunek podróży obrałem Melbourne.

-Kochanie... Obiecuję, że tym razem nam się uda. Obiecuję.- powiedziałem, gładząc ją po policzku i odgarniając jej włosy na bok. Po kilku godzinach męczącej podróży dotarłem do celu. Mercy wciąż spała. To nawet dobrze. Nie będzie znała drogi do nowego domu. Tak, nowego. Nie zabrałem jej do naszego starego domku na obrzeżach Melbourne. Sprzedałem go kilka dni temu. Teraz mieszkam z braćmi u Jamesa i Daniela. Ich dom jest lepiej przystosowany do pobytu Mercy. Jest idealnie zabezpieczony. Stąd ucieczki nie ma. Zaparkowałem samochód na dworze. Zauważyłem u Mercy drgawki. Pięknie, nie mogła zaczekać jeszcze kilku minut? Dziewczyna otworzyła oczy. Anestetyk działał na nią w miarę długo. Z tego mogłem się tylko cieszyć.

-Hej, skarbie.- powiedziałem miękkim głosem, gładząc dziewczynę po ramieniu. Mercy była zszokowana moim widokiem po wybudzeniu.

Mercy

-Co ja tu robię? Jai... Ty...- nie umiałam się wysłowić. Głowa bolała mnie niemiłosiernie. Byłam zdenerwowana i przestraszona. Nie mogłam jednak wykonać żadnego gwałtownego ruchu, ponieważ moje kończyny jeszcze nie doszły do siebie po środku nasennym, który zafundował mi Jai.

-Jestem tu, kochanie. Już dobrze. Jestem z tobą, maleńka.- mówił, próbując mnie uspokoić. Brunet złapał mnie za rękę. Mimo szczerych chęci, nie potrafiłam strącić jego dłoni ze swojej. - To twój nowy dom, skarbie. Chodź, pokażę ci go.

-Jak to nowy?

-Musieliśmy się tutaj przeprowadzić. Poznasz dwóch nowych chłopaków.- powiedział, po czym wyszedł z samochodu. Jai podszedł do drzwi, przy których ja siedziałam, po czym je otworzył. Brooks wsunął prawą rękę pod moje kolana, a lewą podtrzymywał moje plecy. Objęłam Jaia za szyję, ale zrobiłam to tylko z tego względu, że nie chciałam spaść.

-Nie mam siły, Jai...- wyszeptałam, po czym się rozpłakałam. Wtuliłam głowę w ramię chłopaka. Jai nachylił się nade mną i obdarował mnie pocałunkiem w policzek. Podniosłam lekko swoją głowę. Wtedy nastąpiło moje zdziwienie. Zobaczyłam dom, ale otoczony ze wszystkich stron murem. To wyglądało jak jakieś prowizoryczne więzienie.

-Gdzie my jesteśmy?- spytałam, drżącym głosem.

-Spokojnie, nie bój się. Wszystko jest w porządku.- odrzekł, nie odpowiadając jednoznacznie na zadane przeze mnie pytanie. Chłopak wszedł ze mną na rękach do domu. Postawił mnie na nogach. Lekko się zachwiałam, ale po chwili złapałam równowagę. Jai objął mnie ramieniem. Wbiłam swój wzrok w ziemię. Nie miałam siły na to, aby polemizować z Brooksem. Jedno wiem. Nie dam za wygraną.

-Chodź dalej. Przedstawię cię chłopakom.- powiedział czule. Jai wprowadził mnie do kuchni. Ten dom wydawał się naprawdę wielki. W pomieszczeniu zauważyłam Luke'a i Beau. Momentalnie posmutniałam, kiedy ich zobaczyłam. Przypomniały mi się wszystkie przykre chwile, które przez nich doświadczyłam.

-Cześć, mała.- rzekł Luke, który wstał z krzesła i podszedł do mnie. Brat Jaia stanął przede mną. Spojrzałam mu się w oczy. Z moich wypłynęły kolejne łzy. Nie potrafiłam zatrzymać w sobie uczuć. Jai odszedł na bok. Nagle zrobiło mi się słabo. Złapałam Luke'a za przedramię.

-Co się stało?- spytał, jakby przejęty. Chciałam puścić chłopaka, aby nie czuł, że jestem od niego zależna. Nie potrafiłam jednak tego zrobić, bo naprawdę źle się czułam.

-Wszystko jest źle, Luke... - powiedziałam, po czym przytuliłam go z całej siły.

-Pomożemy ci, Mercy. Nie jesteśmy twoimi wrogami, pamiętaj o tym.- wyszeptał, próbując dodać mi otuchy.

-Coś nie tak?- usłyszałam za sobą głos Jaidona. Oderwałam się od Luke'a i odwróciłam się przodem do Jaia. Za Brooksem stało dwóch nieznanych mi chłopaków.

Escape (Zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz