Rozdział 30

225 26 0
                                    

-No, te kroki nas przestraszyły ale byłyśmy czu... Czekaj, czekaj... Skąd ty wiesz... To ty tam byłeś!! To ty nas przestraszyłeś!!

-Wy mi nie powiedziałyście że gdzieś lecicie!! Musiałem sprawdzić czy jesteście czujne i czy nic wam nie jest!!

-Jesteś głupi! Wiesz jak mnie przestraszyłeś?!

W tedy Nick podszedł do mnie i mnie przytulił, kiedy się odsuną, wziął moją rękę i połączył nasze bransoletki o których ja zupełnie zapomniałam.

11:45
Wybiła koszmarna godzina. Poszłam do pokoju i założyłam seledynową sukienkę, białe wysokie trampki, włosy spięłam w kok i pomalowałam rzęsy. Kiedy zeszłam na dół, zobaczyłam stojącą Sam która była ubrana w zwiewną różową sukiękę, białe trampki, włosy splecione w dobierańca a usta pomalowane różową po matką, krótko mówiąc, była cała w tym ohydnym różu, bo trampki miały różowe sznurówki, ale nie mogłam jej tego powiedzieć:

-Will ty ubierasz trampki do t...

-Ciii... Ani słowa więcej, nie dość że ubrałam sukienkę.

-Ale...

-Bo ubiorę jeansy i koszulę.

-Dobra.

Powiedziała z wielkim bólem serca.

W tedy na dół zeszli chłopacy, oby dwoje mieli koszule i jeansy, Jey miał białą koszulę, czarne jeansy i czarne trampki z czarnymi sznurówkami, pasował do ubioru Sam; Nick za to miał koszulę w niebieskie, granatowe i czarne kwadraty, zwyczajne niebieskie jeansy i czarne trampki. Czekaliśmy wszyscy na Aine, która zeszła 10 min po nas nas ubrana w w czarną sukienkę przed kolano pokrytą falbanką, łososiowe baleriny, swoje krótkie włosy miała zaczesane do tyłu i na ramieniu mała łososiowa torebeczka na złotym łańcuszku. Wyszliśmy i wsiedliśmy do czerwonego volvo v40 i wyruszyliśmy w drogę do "najukochańszych" rodziców świata.

Podjechaliśmy pod mój stary domek, nic się nie zmieniło, ten mały brązowy dom w stylu amerykańskim i otaczające ko podwórko nadal tam stały. Jedna rzecz się tylko zmieniła: na podwórku stała psia buda. Rodzice kupili psa? Jak mieszkałam w tamtym domu to o psie nie było mowy, nawet jeśli ja tak o niego błagałam.

Nick zaparkował na podjeździe i w tedy tata wyszedł z domu, prawdopodobnie żeby mas przywitać. Ze sztucznym uśmiechem i straszną nie chęcią przywitałam się z właścicielem tego domu.

Ja żyję?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz