Rozdział 25

231 26 0
                                    

Wszyscy zaczęliśmy się głupkowato śmiać pod nosem:

-Dobrze, skoro państwo tak błagają hahaha....

Zaśmiał się ironicznym śmiechem i od razu spoważniał:

-Nie robię tego bo państwo mnie błagają!! Chce po prostu zostać na wieki z moją miłością, moim światłem, moim życiem!!!

-Dobrze tylko została jej tylko doba więc pospiesz się, błagam!!!!! Dziękujemy ci że się zgodziłeś mimo wszystko.

Rozłączyliśmy się i ruszyliśmy z powrotem do naszego miasta.

Weszliśmy do sali gdzie była Sam, a Jey od razu podszedł ją pocałować, potem podeszłam ja żeby ją przytulić a tuż po mnie Nick zrobił to samo:

-Ile dokładnie jej zostało?!?

-Lekarz mówi że dożyje do jutra, do wieczora...

-Czyli przemiana będzie dzisiaj!

-Spoko, czyli zabieramy ją!

-Ale gdzie ją zabieracie? Idziemy z wami!!

-Nie!!! Nie można!! Po przemianie przyjdziemy się pożegnać.

-Ale jak to po...

Nie zdążyli do kończyć bo wylecieliśmy przez okno i po 2 sekundach byliśmy w miejscu przemiany:

-Gotowa?

-T-tak.

-Will, która godzina?

-00:03.

-Jey, zaczynaj.

Jey zaczął podchodzić do Sam otwierając usta i wystawiając kły, widziałam jak jej coś szepną i wpił się w jej szyję. Sam krzyczała lecz po chwili przestała. Podeszłam do niej, lecz nie było tam tej samej Samanty Pocket, tylko całkiem inna dziewczyna, osoba która patrzyła mi się w oczy miała brązowo-czerwone ślepia, błyszczące brązowe włosy, jasną cerę, żadnego śladu po lekkim trądziku i zero rumieńców. Nie mogłam jej tego powiedzieć ale teraz była 100 razy piękniejsza, prawdopodobnie ja też się tak zmieniłam bo przez to wszystko ani razu nie spojrzałam w lustro i nic nie dostrzegłam. Po chwili patrzenia sobie w oczy Sam rzuciła mi się na szyję przytuliła, a ja odwzajemniłam.

Postanowiliśmy wrócić do mnie do domu po nasze rzeczy.

Jak przylecieliśmy, to rodziców jeszcze nie było, więc poszliśmy na górę się pakować, ja z Nickiem a Sam z Jeyem.

Ja żyję?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz