Wszyscy zaczęliśmy się głupkowato śmiać pod nosem:
-Dobrze, skoro państwo tak błagają hahaha....
Zaśmiał się ironicznym śmiechem i od razu spoważniał:
-Nie robię tego bo państwo mnie błagają!! Chce po prostu zostać na wieki z moją miłością, moim światłem, moim życiem!!!
-Dobrze tylko została jej tylko doba więc pospiesz się, błagam!!!!! Dziękujemy ci że się zgodziłeś mimo wszystko.
Rozłączyliśmy się i ruszyliśmy z powrotem do naszego miasta.
Weszliśmy do sali gdzie była Sam, a Jey od razu podszedł ją pocałować, potem podeszłam ja żeby ją przytulić a tuż po mnie Nick zrobił to samo:
-Ile dokładnie jej zostało?!?
-Lekarz mówi że dożyje do jutra, do wieczora...
-Czyli przemiana będzie dzisiaj!
-Spoko, czyli zabieramy ją!
-Ale gdzie ją zabieracie? Idziemy z wami!!
-Nie!!! Nie można!! Po przemianie przyjdziemy się pożegnać.
-Ale jak to po...
Nie zdążyli do kończyć bo wylecieliśmy przez okno i po 2 sekundach byliśmy w miejscu przemiany:
-Gotowa?
-T-tak.
-Will, która godzina?
-00:03.
-Jey, zaczynaj.
Jey zaczął podchodzić do Sam otwierając usta i wystawiając kły, widziałam jak jej coś szepną i wpił się w jej szyję. Sam krzyczała lecz po chwili przestała. Podeszłam do niej, lecz nie było tam tej samej Samanty Pocket, tylko całkiem inna dziewczyna, osoba która patrzyła mi się w oczy miała brązowo-czerwone ślepia, błyszczące brązowe włosy, jasną cerę, żadnego śladu po lekkim trądziku i zero rumieńców. Nie mogłam jej tego powiedzieć ale teraz była 100 razy piękniejsza, prawdopodobnie ja też się tak zmieniłam bo przez to wszystko ani razu nie spojrzałam w lustro i nic nie dostrzegłam. Po chwili patrzenia sobie w oczy Sam rzuciła mi się na szyję przytuliła, a ja odwzajemniłam.
Postanowiliśmy wrócić do mnie do domu po nasze rzeczy.
Jak przylecieliśmy, to rodziców jeszcze nie było, więc poszliśmy na górę się pakować, ja z Nickiem a Sam z Jeyem.
CZYTASZ
Ja żyję?
Vampire"Nigdy nie wiesz co ani kiedy się stanie, nie wiesz jak twoje życie się potoczy, w kim się zakochasz co zrobisz, ani co się stanie... Może zostaniesz sama, na krawędzi życia..."