Nadszedł wyczekiwany od dawna moment: obiad z rodzicami.
Nie chciałam się stroić, miałam zamiar iść w przy dużej koszulce Nicka na krótki rękaw i jeansowe krótkie spodenki, ale zostałam powstrzymana przez projektantem od Dolce Gabbana:-Żartujesz, prawda? Powiedz mi że żartujesz !
Zaczęła wskazywać na moje ciuchy:
-Nie nie żartuje, mam zamiar tak iść.
-Idziemy do pokoju !
-A...
-Powiedziałam !
-Dobra, dobra, bo mnie zaraz ciesz.
Zaciągnęła mnie do pokoju i zaczęła przeglądać moje ciuchy, lecz po jej minie widziałam że nic jaj nie pasuje:
-Widzę że nie ma za dużego wyboru, twoja szafa nie ma żadnej sukienki ani spódnicy?
-Nie.
-Pfffff.... Oh, ale jeśli mnie pamięć nie myli to ty masz jedną seledynową sukienkę na specjalne okazje, hmm...
-Yyyyyyyy... Nie, nie mam, zapomniałam ją w domu...
-No to lecimy !
-Co!?!
-No lecimy po sukienkę.
-Ale...
-Oi no weź, wiesz że rodziców o tej porze nie ma w domu a okna można łatwo otworzyć u góry.
-Ale my jeszcze nie miałyśmy szkolenia...
-Oj tam, oj tam, chodź !!!!
-Eeeeeeeeeeh...
-Chodź nie marudź.
Otworzyła okno i ciągnąc mnie za rękę wyleciała, przez całą podróż trzymała mnie za rękę.
Dolecieliśmy do domu i weszłyśmy przez okno do mnie do pokoju; Sam od razu poszła i otworzyła szafę... a tam... powieszona na wieszaku, jedna jedyna, nie szczęsną, seledynowa sukienka:
-No i proszę.
Powiedziała podając mi najgorszy ubiór świata: sukienkę:
-Naprawdę mam ubrać... to... coś?
-To jest rozkaz !
-Tak jest pułkowniku Sam.
Stanęłam na baczność i zasalutowałam.
Nagle razem z Sam usłyszeliśmy kroki, więc szybko zamknęłyśmy szafę i razem z sukienką wyleciałyśmy przez okno. Po 3 sekundach byłyśmy już na miejscu, miałyśmy właśnie otwierać drzwi wejściowe, lecz ktoś inny zrobił to przed nami:
-Dobra robota.
Przed drzwiami ukazał się Nick:
-Bardzo dobrze się spisałyście, lot przebiegł bez problemu i czujność nie zawiodła, od razu kiedy słyszałyście kroki uciekłyście, bravo !
CZYTASZ
Ja żyję?
Vampire"Nigdy nie wiesz co ani kiedy się stanie, nie wiesz jak twoje życie się potoczy, w kim się zakochasz co zrobisz, ani co się stanie... Może zostaniesz sama, na krawędzi życia..."