Chapter 24

11.1K 1.1K 211
                                    

*Rycze,rycze,rycze,rycze po tym rozdziale będzie jeszcze jeden i epilog boziu :-(*

Wyszłam z samochodu i jak najszybciej pobiegłam do wejścia na lotnisko. Był strasznie wielki korek i mam małe opóźnienie i o ile się nie mylę to samolot powinien wylądować już za pięć minut.

Przepycham się przez tych wszystkich ludzi, mamrocząc ciche ,,przepraszam'', aż w końcu nie stanę w tym szczególnym miejscu gdzie chłopak zostawił mnie prawie dwa lata temu.

Jestem strasznie zestresowana, moje ręce drżą, a ja sama ledwo co stoję na nogach. Poprawiam do tyłu włosy, przygryzam wargę i czekam, aż tylko zobaczę Ashton'a, idącego prosto do mnie.

Myślałam, że teraz moje zdenerwowanie jest największe, ale kiedy słyszę, że jego samolot wylądował, dosłownie cały mój spokój ze mnie wyparowuje i zamieniam się w jeden wielki kłębek nerwów.

Nie mija nawet pięć minut, a ja łapię daleko w tłumie spojrzenie brązowych tęczówek, które znam tak dobrze. Kiedy chłopak również poznaje moje oczy, na chwilę stoi w miejscu.

A ja nie wiem co mam zrobić. Ashton Irwin stoi parę metrów przede mną i patrzy się na mnie z szeroko otwartymi oczami. To źle?

Ale ja nie jestem lepsza. Mam nadzieję, że nie ślinię się na jego widok, bo mój kochany Boże, Irwin w ogóle nie przypomina tego Irwin'a, który zostawił mnie tu dawniej. Nie ma już tej kręconej grzywki na całe czoło i nie ma żadnych niedoskonałości na twarzy.

Ashton Irwin jest teraz idealnie umięśniony, ma cudowną opaleniznę i dłuższe włosy, które mimo tego, że żyją własnym życiem, są perfekcyjne i od razu mam ochotę wpleść w nie palce. Jego twarz jest bardziej dojrzała, stanowcza i męska, a gdy tak na mnie patrzy tym swoim spokojnym, a zarazem zdziwionym i podekscytowanym wzrokiem, po prostu miękną mi kolana. Podsumowując, Ashton Irwin jest teraz cholernie gorący i wcale nie zdziwiłabym się, gdyby powiedział mi, że ma dziewczynę.

Po jakimś czasie postanawiam się ogarnąć i przeczesuję kolejny raz włosy palcami do tyłu po czym macham mu delikatnie ręką, usmiechając się niepewnie. To wtedy on odwzajemnia uśmiech, ale jego jest tak szeroki, uroczy i szczery, że nie sposób go nie odwzajemnić.

Już po chwili chłopak szybko kieruje się do mnie i dosłownie wpadam mu w ramiona. Przytulam się do niego mocno, a on do mnie i nie mam pojęcia jak długo tam stoimy, do póki nie odsuwam się od niego lekko.

On patrzy na moją twarz i kręci z niedowierzeniem głową. Jest taki piękny.

- Wow. Tak dawno cię nie widziałem Raven. Tak bardzo tęskniłem. Zmieniłaś się - mówi i dalej jego tęczówki wwiercają się we mnie, a ja śmieję się nerwowo. Jego głos DO CHOLERY, JEGO GŁOS.

- Ty wyglądasz teraz zupełnie inaczej niż wcześniej, to niesamowite. A z tą moją zmianą to na lepsze czy na gorsze? - pytam, patrząc się na niego, a on oddycha głęboko i przeczesuje palcami włosy, patrząc na mnie.

- Oh, zdecydowanie na lepsze... - po tym uśmiecham się do niego i pokazuję mu ręką, żebyśmy już szli. Dalej nie mogę uwierzyć, że już jest przy mnie.

- Tęskniłam tak bardzo... Co w Londynie? - pytam, przygryzając wargę.

Myślę o tym, czy zapomniał, że kazał mi na niego czekać. Nie mam zamiaru poruszać tego tematu, bo tyle czasu już minęło. Mam zamiar po prostu cieszyć się, że tu jest.

- Było nawet nieźle, tylko strasznie często pada. Niby na początku było to super bo tu nigdy nie ma deszczu, ale żeby cały miesiąc lało bez przerwy? Człowiek pierdolca może dostać. - mówi, a ja śmieję się, na co posyła mi ten swój piękny uśmiech.

Kierujemy się do mojego auta i chłopak wsadza swoją walizkę do bagażnika, po czym wchodzimy do środka. Na początku on chce prowadzić, ale potem myśli, że nie będzie pamiętał jak dojechać, albo coś może się zmieniło, dlatego daje sobie spokój.

Dlatego teraz ja prowadzę samochód.

- A w Hornsby coś nowego? Nowi sąsiedzi? Praca? Co teraz robisz? - zadaje pytania, ciągle na mnie patrząc, a ja trzymam wzrok na drodze.

Dziwi mnie to, że nie było go tak długo, a ja nadal czuję się dobrze, bezpiecznie i zupełnie komfortowo w jego towarzystwie. Widzę, że on również nie jest ani trochę spięty, a wszystko co robi jest szczere i takie... Takie Ashtonowe.

- Ostatnio wprowadzili się tylko jacyś staruszkowie koło twojego starego-nowego domu, a tak, to tam dalej cisza. Co do pracy to teraz pracuję w takiej małej kawiarni na rynku, a w weekendy studiuję. - odpowiadam, a on unosi się uroczo.

- Studia! Nie dosyć, że niesamowicie piękna to jeszcze mądra... - po tym moje policzki spływają rumieńcem, a on udaje, że cicho kaszle.

Na prawdę tak myśli? Czy tylko mu się wyrwało?

- A ty? Ty co robisz? - ignoruję jego wcześniejsze słodkie stwierdzenie, a on znów się rozluźnia.

- Ja wziąłem się za perkusję i teraz jestem w tym na tyle dobry, że daję korepetycje. Do tego mam kwalifikacje do trenera na siłowni, więc bez problemu znajdę pracę. - na to, podnoszę do góry brwi. Wow, czyli jemu też całkiem nieźle się ułożyło.

- To świetnie. Jestem z ciebie taka dumna Ash - mówię, a on chichocze, jak wcześniej. Brakuje tu tylko tego, bym uszczypała go w policzki.

- Dzięki mamo - odpowiada, a ja się śmieję. Dalej jest idiotą. Moim idiotą.

- Raven, nie chce być nachalny, za bardzo ciekawski czy coś w tym stylu... - zaczyna, a ja podnoszę brwi, słuchając go. Kątek oka widzę jak blondyn zaczyna skubać się po bransoletkach na jego prawej ręce.

- Ale znalazłaś sobie kogoś? Masz chłopaka? - pyta, a ja uśmiecham się delikatnie. Cieszę się, że go to obchodzi i, że to on pierwszy zadał to pytanie.

- Nie, na studiach niby są mądrzy i przystojni ale zupełnie nie dla mnie. - mam ochotę dodać też ,,poza tym, czekałam na ciebie'', ale się powstrzymuję.

Chłopak nie wspomniał o pocałunku ani o pożegnaniu. Muszę się ogarnąć.

Widzę jak Irwin się rozchmurza i poprawia na siedzeniu, a ja wtedy skręcam w naszą ulicę.

- A ty? Masz kogoś?

- Nie. Ale mam kogoś na oku już od długiego czasu i mam zamiar coś z tym zrobić. - na to troszeczkę robi mi się smutno, ale po chwili postanawiam wziąć się w garść.

Myślałam, że co? Że po dwóch latach nadal będzie czuł do mnie to samo? Pewnie tam spotkał wiele ładniejszych dziewczyn ode mnie i teraz na prawdę jestem dla niego tylko przyjaciółką.

- Rozumiem. Okej to tutaj, mam nadzieję, że pamiętasz. - parkuję koło mojego domu, dlatego, że chłopaka jest na praktycznie naprzeciwko.

Wychodzimy z auta i zanim on zdąży wyjąć walizkę, ja zadaję mu pytanie.

- Wejdziesz? - prawie modlę się o to, by powiedział ,,tak''. Chcę spędzić więcej czasu w jego towarzystwie.

- Z przyjemnością. Teraz i tak pewnie więcej czasu będę przesiadywał u ciebie, jak wcześniej - mówi i śmiejemy się, po czym kierujemy do mojego domu.

On tutaj jest, a ja muszę zobaczyć ile rzeczy się między nami zmieniło.

***
Hejo słoneczka!

Już koniec się zbliża więc ostatnie votes i komentarze! Będzie mi brakowało tego ff :c Ale nie martwcie się, zacznę pisać po nim inne, znowu o Luke'u haha. On pasuje mi dosłownie do wszystkiego!

Dużo miłości i od teraz wielkie odliczanie do końca!

X

Lucky Guy // Ashton IrwinWhere stories live. Discover now