Chapter 19

13.3K 1.2K 105
                                    

- Czy możesz powiedzieć mi, dlaczego mnie tutaj ciągniesz? - zapytałam Ashton'a, kiedy on trzymał moją rękę i prowadził pod jedną z największych górek w historii. Jego ręka była ciepła i co chwila starałam się ignorować to miłe uczucie, które rodziło się we mnie kiedy tylko popatrzyłam na nasze dłonie.

- Zobaczysz - oznajmił i jeszcze raz zatrzymał się, bym mogła dotrzymać mu kroku. Byłam już zmęczona. Mój Boże niby to nie jest wielka górka, ale idzie się pod nią sporo czasu, dlatego nikt tam nie wchodzi. No, może oprócz chłopaka. Ale on zawsze był ciekawski i to było jasne, że był już kiedyś na jej szczycie.

- Jak dożyję momentu, kiedy tam wejdziemy. Irwin, chyba będę miała zawał - powiedziałam oddychając głęboko. On spojrzał na mnie tymi swoimi pięknymi oczami i zaśmiał się.

- Wytrzymaj babciu, już niedaleko - mówi, a ja klępię go ręką w tył głowy, na co on parska śmiechem.

Idziemy jeszcze w górę tak z pięć minut, aż w końcu ciemny blondyn znajduje się na szczycie górki i pomaga mi tam wejść. Patrzę na niego i dyszę zmęczona, pochylając się lekko do przodu i kładąc dłonie na kolanach.

- I ty śmiesz mówić, że gdyby w Australii padał śnieg, to dzieci wchodziłyby na tą górkę, by z niej zjeżdżać na sankach? Serio facet, zanim dzieci by tu dotarły to padły by na twarz ze zmęczenia - mówię, a on przewraca oczami, uśmiechając się delikatnie. Jest taki uroczy.

- Przesadzasz - mówi, pochylając się nade mną i patrząc w moje oczy - Okej, babciu możesz już oddychać? - pyta, a ja wystawiam mu język.

- Nie, zostaw mnie w spokoju, chyba tu umrę - mówię i wyprostowuję się i patrzę na niego. - To po co mnie tu zaciągnąłeś? - zadaję pytanie, które męczy mnie już od jakiegoś czasu, a on patrzy mi w oczy i dopiero teraz orientuję się, że dalej trzyma moją rękę. Nie wyrywam jej, tak jest dobrze.

- Chciałem byś to zobaczyła - mówi i wykręca mnie tak, bym patrzyła w przód. Moje oczy zwiększają swój rozmiar i jedyne co mogę w tej chwili powiedzieć, to ciche ,,wow'', które już opuściło moje usta.

Przede mną widzę całe miasto. Patrzę na nie z góry, widzę dachy domów, widzę auta, drzewa, ludzi, którzy teraz wyglądają jak mrówki. Wszystko wygląda pięknie i naprawdę nie mam czasu zastanawiać się jakim cudem widzę całe miasto z takiej niepozornej górki, która jednak musi być dość spora. Patrzę na to z wrażeniem w oczach i teraz klimatu dodaje również zachodzące słońce przed nami. Niesamowite.

- Dopiero, gdy miasto leży u naszych stóp, możemy zobaczyć jak bardzo jest wyjątkowe, prawda? - mówi cicho Ashton, a ja przytakuję głową na jego słowa. Święta racja. Gdybym tu nie weszła, to nigdy nie zobaczyłabym, jak bardzo piękne jest Hornsby.

- Jak wpadłeś na pomysł, że z tej górki mogą być takie widoki? - pytam, nadal patrząc się przed siebie, ale czuję jak chłopak zamiast patrzeć się przed siebie, patrzy się na mnie.

- Nie wpadłem. Nie wiedziałem. Ale czasami trzeba coś zrobić, by później móc stwierdzić, że się tego nie żałowało. - odpowiada, a ja odwracam się w jego stronę. Chłopak patrzy na moją twarz, a potem w moje oczy. Jest taki idealny. Ale jest tylko moim przyjacielem.

Odwracam się, by uniknąć jego palącego spojrzenia.

- Masz rację - odpowiadam i staram się nie myśleć o tym, że to zdanie, które przed chwilą wypowiedział, ma jakiś głębszy sens.

Bo ma na pewno.

Chłopak patrzył na Raven i tak strasznie chciał ją pocałować. Męczyło go to, że musi ukrywać swoje uczucia, pod maską idealnego przyjaciela. Nie chciał tego, ale tak bardzo bał się odrzucenia i zniszczenia wszystkiego co mieli do tej pory, że postanowił nadal się męczyć. Choć nie na długo.

***
Cześć, wszystkim. Ostatnio nie mam w ogóle czasu, więc ten rozdział to cud. Ale w wakajcie rozdziały na wszystkich moich opowiadaniach będą częściej. Macie moje słowo.

I co myślicie? Jak wan się podoba? Czy wy też chce ie by Ash w końcu powiedział Raven co do niej czuje?

Votes i komentarze!

Dużo miłości x

Lucky Guy // Ashton IrwinWhere stories live. Discover now