Rozdział 20

499 41 4
                                    

Wstaję z łóżka po jedenastej. Przede mną ostatni dzień wolności. Jutro wróci rutyna; wstać, iść do szkoły, iść spać. Nienawidzę szkoły, kiedy trzeba do niej wrócić po tak długiej przerwie.. No dobra może niecałe dwa tygodnie to nie jest dużo, ale z pewnością da radę się odzwyczaić od tej budy.

Dzisiejszy dzień chcę spędzić z Niall'em. Tak, to przecież od niedawna nic nowego. Każdy ostatni dzień spędzałam z blondynem.

Wybieram numer na telefonie i dzwonię. Nie czekam długo, żeby mój kochany odebrał.
-Hallo?- mówi nieco zaspanym głosem. Chyba go obudziłam.
-Cześć Niall, spotkamy się dzisiaj?- pytam.
-Jasne, miałem dzwonić jak wstanę, ale mnie wyprzedziłaś- czuję, że przy wypowiadaniu tego zdania się uśmiechnął.
-Będę po Ciebie za jakąś godzinę, buziak- nie zdążam mu odpowiedzieć bo się rozłącza.

Idę do łazienki się umyć i pomalować. Na oczach robię cienką kreskę eyelinerem, maluję rzęsy, a na koniec na usta nakładam lekko różową szminkę. Nie jestem z dziewczyn które nakładają na siebie tonę podkładu, na to puder, a potem róż jakby było już za mało. Uważam, że nie potrzebne mi takie rzeczy. Podkład używam jedynie kiedy mam „te" dni. W tym czasie na mojej twarzy wyskakuje nie fajna opryszczka i staram się ją jak najlepiej zakryć.

Wracam do mojego pokoju i szukam w szafie coraz to nowszych ubrań.
Zakładam na siebie jasną jeansową koszulę i czarne rurki. Do tego dopieram moją parkę, brązowe botki na grubym obcasie i brązową torebkę. Na dworze jest zimno, więc postanawiam ubrać również bordowy komin.

Gdy jestem już gotowa dostaję głuche połączenie od blondyna co znaczy, że już na mnie czeka. Jego wyczucie czasu jest naprawdę świetne (to nie jest sarkazm).

Wychodzę z mojego pokoju i idę już w stronę drzwi, ale oczywiście ktoś musi mnie zatrzymać.
-Gdzie idziesz Tess?- słyszę ciepły głos Zayn'a. Dlaczego akurat on?
-Jadę z Niall'em, nie wiem gdzie. W każdym razie najlepiej było by jak już pójdę.- odpowiadam mu.
Czuję jak jego silna dłoń łapie za mój nadgarstek i przyciąga mnie do swojego torsu.
-Dlaczego dałaś mu szanse, a nie chciałaś jej dać mi?- Dziwi mnie jego pytanie. Czy on czasem nie jest ze Scarlett?
-Dlaczego to cię tak obchodzi Zayn? Zajmij się swoją dziewczyną- mój głos jest szorstki kiedy do niego mówię.
-Scarlett? Chyba żartujesz. Jej teoria o związkach jest gorsza niż twoja. Byłem jej przygodą- To dziwnie brzmi z ust chłopaka, a już na pewno takiego jak on. Nie oszukujmy się. Zayn jest przystojny i ma wszystko czego kobieta szuka w idealnym mężczyźnie. Bóg musiał poświęcić więcej czasu na robieniu jego, niż milion innych ludzi.

-Przykro mi.- udaje mi się wydostać z jego uścisku i zamykam za sobą drzwi.

Zbiegam szybko po schodach i wsiadam do samochodu Niall'a.
-Hej- mówię całując go w usta.
-Hej- robi to samo co ja przed chwilą na co wybuchamy śmiechem.
Blondyn jest jedyną osobą przy której tak często się śmieję.

-Co będziemy robić?- pytam chłopaka kiedy jedzie w nieznanym mi kierunku.
-Zabieram Cię na randkę- zauważam jak kąciki jego ust się podnoszą.
Ja mu już nie odpowiadam tylko bacznie obserwuję drogę.

Wyjechaliśmy z Bradford. Nadal nie wiem gdzie on mnie zabiera, ale jedziemy już długo.
Kiedy Niall zjeżdża z drogi i wjeżdża w las jestem już całkiem zdezorientowana.

Blondyn wysiada i biegnie otworzyć mi drzwi. Następnie idzie do bagażnika i wyciąga z niego koszyk, koc, poduszki i gitarę. Chwyta moją dłoń i prowadzi mnie przez jakąś łąkę.

-Gdzie idziemy?- mówię coś pierwszy raz od dwóch godzin.
-Już jesteśmy- odpowiada mi, a ja podnoszę głowę i widzę wielkie jezioro.

On naprawdę zgłupiał. Zabrał mnie nad jezioro w środek zimy. Co prawda woda nie jest zamarznięta co mnie dziwi, ale to nadal ZIMA.

Salvation/ n.h. ✔Where stories live. Discover now