Rozdział 12

517 33 7
                                    

Dziś poniedziałek idę pierwszy raz do szkoły ze Scar. Na szczęście Scarlett jest osobą która lubi zmiany, przez co nowa szkoła nie będzie dla niej trudnością. Pod budynek podwozi nas Zayn, a wrócimy z Jake'iem ,ponieważ mulat jedzie do mamy w czymś jej pomóc. Zayn i Scarlett ostatnio są ze sobą blisko. Musieli naprawdę wpaść sobie nawzajem w oko. Oczywiście cieszy mnie ten fakt.
Ja wolne chwile spędzam z Niallem, w końcu zauważam, że on się zmienia. Jestem z siebie dumna jeśli to właśnie moja zasługa.

Razem ze Scar szukamy naszej klasy gdzie zaraz będziemy miały historię i zajmujemy miejsca w ostatniej ławce chwilę po dzwonku. Widzę jak oczy każdego faceta w klasie mierzą moją przyjaciółkę na co ona się rumieni. Nie dziwię im się. Scarlett jest śliczna. Po 15 min lekcji, drzwi do klasy się otwierają i wchodzi Horan.

-Przepraszam za spóźnienie- mówi i drapie się po głowie. Scarlett zajęła jego miejsce przez co jemu została pierwsza ławka.
-Panie Horan, nie wiem czy zdaje pan sobie w tego sprawę, ale monotonne spóźnianie się na lekcje jest niedopuszczalne- blondyn tylko kiwa głową na słowa profesora i zajmuje ławkę.

Zauważam jak Niall się odwraca i przekazuje coś komuś patrząc na mnie, blondyn coś mówi do chłopaka, a ten również zawiesza na mnie oko. Parę sekund później na moim stoliku ląduje karteczka. Otwieram i czytam zawartość:

„Będę czekał po lekcjach na parkingu xx - Nialler"

Dzisiejsze lekcje znacznie się dłużyły.

-Scarlett, jedź z Jake'iem, ja wrócę do domu później. Na lodówce masz wywieszone numery do najlepszych w mieście pizzerii więc jak będziesz głodna to po prostu z nich skorzystaj- mówię i całuję przyjaciółkę w policzek. Dziewczyna wsiada do samochodu Jake'a a ten idiota kilka razy trąbi i odjeżdża. Ja z daleka widzę opartego o samochód Nialla z papierosem w ręku. Idę w jego stronę i proszę o jednego papierosa.

-Nie powinnaś palić- poucza mnie marszcząc przy tym brwi.
-Czemu niby?- mówię nieco oburzona.
-Bo jesteś zbyt wyjątkowa żeby siebie niszczyć- mówi wyrzucając papierosa i gasząc go butem.
-W takim razie dlaczego Ty palisz?- zakładam ręce na ramiona.
-Bo twierdze, że trzeba na coś umrzeć- odpowiada wzruszając ramionami.
-Skąd wiesz, że nie myślę tak samo jak Ty?- pytam go.
-Anioły nie umierają Tess...-

nic nie rozumiem

Jedziemy w ciszy do jego domu. Na miejscu Niall wychodzi i otwiera mi drzwi.

-Co będziemy robić?- mówię wchodząc do środka.
-Pobawmy się- mówi i przerzuca mnie przez ramię. Biję go pięściami w plecy i krzyczę żeby mnie puścił ale on nie ulega. Jednak pociesza mnie fakt, że mam widok na jego gorący tyłek.
-Nie patrz się na mój tyłek Tessa!- krzyczy.

czy on mi czyta w myślach?

Niall wchodzi na ostatnie (3) piętro w swoim domu. Muszę przyznać, że nigdy wcześniej tu nie byłam. Ten pokój jest na pewno największy w całym domu. Na środku stoi stół bilardowy. Koło niego jest duża, czarna, skórzana kanapa naprzeciwko której wisi na ścianie plazmowy telewizor. Koło telewizora stoi półka pełna jakiś gier. Na końcu pokoju znajduje się prawdziwy barek jak w najlepszym klubie, a koło niego ustawione są krzesła. Stoi tu również duża wieża muzyczna, a obok niej gitara klasyczna i elektryczna. Czy on gra?

Niall kładzie mnie na kanapie i podchodzi do barku.

-Chcesz się napić?- pyta.
-Jasne, czuję się jakbym była w ekstrawaganckim klubie- na moją wypowiedź oboje zaczynamy się śmiać. Blondyn przynosi dla mnie drinka którego nigdy nie piłam. Po pierwszym łyku czuję, że jest dobry ale mocny.

Salvation/ n.h. ✔Where stories live. Discover now