Rozdział 1

7.5K 175 43
                                    

Upalny lipcowy dzień. Promienie słońca przebijały się przez okno mojego gabinetu. Złożyłam już ostatni podpis tego dnia i przeciągając się na fotelu , spojrzałam na zaznaczony 15 lipca w kalendarzu.

- To nareszcie jutro. - powiedziałam do siebie - Mam już dość tego siedzenia w czterech ścianach.

To prawda, od kiedy mam własną firmę, posiadam bardzo mało wolnego czasu. Jest to uciążliwe, zważając na to , iż nie jestem osobą która lubi bierne zajęcia. Jedyne co mnie ratuje od szarej codzienności są wypady na ryby. Tak , na ryby. Od kiedy sięgam pamięcią ,wędkarstwo jest moją pasją. Tylko nad wodą, mogę wyciszyć się i zapomnieć o obowiązkach. No i właśnie jutro, jadę na weekend pod namiot. Przymknęłam oczy wyobrażając już siebie przy wędeczkach, ale fantazje przerwało mi pukanie do drzwi.

- Wejść - rzuciłam obojętnie.

- Dzień dobry, pani Sakuro. - Powiedziała kobieta o czarnych krótkich włosach i tego samego koloru oczach.

- Witaj Shizune , co chciałaś? - Odpowiedziałam uprzejmie.

- Przyszłam poinformować o tym , że tir nr 59, już wyjechał i powinien być na miejscu za 4 dni. Tak oszacowałam. - Powiedziała na jednym wdechu.

Zapomniałam wspomnieć, że moja firma zajmuje się transportem różnorodnych towarów.

- 59? Czyli ciężarówka Tsunade? Myślę, że będzie w dwa dni znając tą kobietę. - Zaśmiałam się.

Tsunade to jedna z moich kierowców. Blondynka o brązowych oczach i dużym biuście. Bardzo narwana. Nie cierpi się cackać. Lubię ją.

- No tak. Jeszcze trochę i będziemy mieć o ciężarówkę mniej.

- Nie przejmuj się, Tsunade jest rozsądna , wie co robi. - Puściłam jej oczko. - Jeszcze coś?

- Nie, tylko to , do widzenia.

- Dowidzenia. - Odprowadziłam ją wzrokiem.

Gdy drzwi się zamknęły, wstałam z fotela rzucając przelotne spojrzenie na gabinet. Po upewnieniu się, iż wszystko jest na miejscu, wyszłam i skierowałam się w stronę windy. Szyb znajdował się zaledwie kilka kroków od mojego gabinetu, więc dotarłam do niego w mgnieniu oka. Zjechałam do podziemi, czyli innymi słowy na parking. Już z wejścia zobaczyłam moją miłość - czarne BMW X5 , z białymi obiciami - stojącą przy filarze oznaczonym literą F. Zakupiłam ten samochód nie dawno, a już zdążyłam się do niego przywiązać. Spełniał wszystkie moje warunki - przestronny, terenowy i z dużym wyposażeniem. Idealny dla wędkarza. Wsiadłam od strony kierowcy, a torebkę rzuciłam na siedzenie obok. Nie minęła chwila, a ja byłam włączona do ruchu.

Znam tą drogę na pamięć. Moim jedynym kursem jest praca - dom, ewentualnie wypad po jakieś zakupy spożywcze i oczywiście na ryby. Nigdzie więcej. Dlaczego? Dlatego , że nie mam zbytnio znajomych. Moja jedyna przyjaciółka wyjechała z mężem na stałe do USA. Nasz kontakt się urwał. Jedyną osoba do której mogę teraz otworzyć gębę - prócz osób z firmy - jest mój brat Sasori. Mam w nim pełne poparcie. Mieszka u mnie i choć rzadko bywa w domu, ufam mu. A rodzice? Nawet nie che wspominać, nienawidzę ich i pewnie oni nienawidzą mnie.

Wjechałam na podjazd i wysiadłam z samochodu, uprzednio zamykając bramę pilotem. Mój cel - chałupka - znajdował się w ogrodzie , więc podreptałam kostką za dom. Nagle ni stąd, ni z owąd pojawiła się przede mną Maya mój Owczarek Szwajcarski i szczekając radośnie skoczyła prosto na mnie. Runęłam jak długa na trawę. Nie byłam zła, wręcz przeciwnie , cieszę się , że jest jeszcze ktoś kto cieszy się z mojego powrotu. Podniosłam się na łokciach ilustrując moją posiadłość.

SasuSaku - Od pierwszego wejrzeniaWhere stories live. Discover now