ROZDZIAŁ XI

2.6K 43 4
                                    

– Ann to twoja dziewczyna? – zapytał spokojnie ojciec. Widać, że nie mają już ochoty podnosić głosu.
– Nie – odparłam krótko. Na samą myśl o tym zrobiło mi się gorzej.
– Więc miałaś zamiar zdra... zdradzić swoją dziewczynę? – wydusiła mama.
– Nie – spojrzałam na nią.
– Nie rozumiem – westchnęła i wyszła z kuchni.

Zostałam tylko z ojcem. Wiedziałam, że rozmowa z nim będzie o wiele trudniejsza.

– Jesteś pewna co do tego, że jesteś homoseksualna? – zapytał. Nie wydawał się zdenerwowany, ani nawet zaskoczony.
– Jestem w stu procentach – kiwnęłam twierdząco głową.
– Rozumiem. Szanuję to. Tylko żałuję, że nie udało ci się tego inaczej przekazać – uśmiechnął się do mnie. To dziwne. Nie spodziewałam się takiej reakcji.
– Okay... Czemu jesteś taki spokojny?
– Nie mam powodu do złości – odparł i wyszedł w ślad za matką.

Siedziałam chwilę w kuchni, przyglądając się słońcu wychodzącemu zza chmur. Nie wiedziałam co powinnam zrobić w całej tej sytuacji. Nie wiedziałam nawet co myśleć.

Siedzenie w domu doprowadzało mnie do szału. Mimo, że nie musiałam już ukrywać tego, kim naprawdę jestem, wolałam się nie wychylać. Długi weekend dopiero się zaczął, a ja już wiedziałam, że zmarnuję go na nic nie robieniu. Oh, gdyby to był błogi spokój. Jednak atmosfera każdego dnia stawała się bardziej nieznośna. Wspólne obiady mijały w milczeniu. Każdy bał się wydusić choćby słowo. Jakby kilka liter mogło zdmuchnąć wszystko, niczym domek z kart, który latami tak starannie się układało.

Siedząc przed telewizorem w salonie i męcząc się, oglądając powtórki moich ulubionych seriali, dostałam sms.

Ann:
Powinnyśmy zerwać tą znajomość.

Serce zabiło mi szybciej. Miałam ochotę się śmiać. Zupełnie nie zrozumiałam, jak bardzo poważne są te słowa.

Ode mnie:
Co ty? Czemu? Nie żartuj tak.

Ann:
To nie żart. To wszystko za bardzo mnie męczy. Mam dosyć. Pa, Nell.

Zupełnie nie dotarło do mnie to co zobaczyłam. To było zbyt nierealne. Chodzimy do jednej szkoły, mamy wspólnych znajomych... Kurwa, my od zawsze oddychałyśmy jednym powietrzem. Nagle skóra na moim ciele wydała mi się za ciasna. Sufit nade mną za ciężki. Cały świat zaczął się kurczyć, miażdżąc mnie z każdej strony. Czułam się jak w labiryncie, który zamykał za mną drogę ucieczki.
Pobiegłam do swojego pokoju. Chwilowo ogarnęła mnie panika. Nie potrafiłam uwierzyć w to do końca, przez co czułam się jeszcze bardziej zagubiona. Otworzyłam laptopa.

Twitter: Annxx przestała cię obserwować.
Facebook: Ann opuściła konwersacje grupową.
Instagram: Konto Ann zostało usunięte.

„Co ona do cholery robi?" – pomyślałam, po czym szybko wybrałam jej numer.

Osoba, do której próbujesz się dodzwonić jest poza zasięgiem sieci, lub ma wyłączony telefon – odezwała się automatyczna sekretarka.
Wyłączony telefon to masz ty suko! – krzyknęłam do nagrania.
Dopiero po tym zdałam sobie sprawę, że to co się dzieje, dzieje się naprawdę.

Minuty mijały, a jedyne co potrafiłam zrobić, to bezczynnie patrzeć się w ścianę (która w tym momencie wydawała mi się najpaskudniejszą ścianą w tym domu).
Usłyszałam powiadomienie z czatu.
„Hej Nell. Co tam u Ciebie?" – wiadomość od Daniell.
„Żyję." – odpisałam. Nie miałam ochoty z nią pisać. Nie miałam ochoty na nic.
„Nie brzmi to zbyt dobrze..."
„Przechodzę mały kryzys."
„Zauważyłam, że zawsze jak ze mną piszesz to przechodzisz kryzys. Czuję się jak złe fatum..."
„Hahaha, nie, nie. To nie twoja wina."
„Masz ochotę się spotkać?"
„Niech będzie."
Umówiłyśmy się w kawiarni w centrum. Miałam nadzieje, że to spotkanie nie dobije mnie bardziej.


Love Is LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz