Rozdział V

3.4K 194 6
                                    

Obudziłam się następnego dnia. Od razu sprawdziłam telefon. Jednak nikt do mnie nie dzwonił. Poczułam się beznadziejnie. Nie mogę uwierzyć, że zostawiłam ją tam na pastwę losu. Ktoś mógł jej zrobić krzywdę, a ja spanikowałam i uciekłam z tak głupiego powodu. Kierowana poczuciem winy, postanowiłam pójść do niej do domu. Mimo faktu, że przeraźliwie bałam się konfrontacji. 

Przejechałam kawałek metrem, resztę przeszłam piechotą, aby przedłużyć swoją drogę i przemyśleć scenariusz tego spotkania.
Powinnam poruszać temat tego pocałunku, jeśli ona tego nie zrobi?
A może udawać, że wcale nie spełniła moich najskrytszych marzeń i grać, jakby nic się nie stało? 

Co powinnam zrobić? 

Zapukałam do jej drzwi. Bałam się, że nikt mi nie otworzy, jednak (ku mojemu zaskoczeniu) zobaczyłam Ann stojącą w progu. 

- Hej skarbie. Gdzieś ty się podziewała? - przywitała mnie entuzjastycznie. 

- Em, zwinęłam się wcześniej do domu. Bałam się, że coś ci się stało. Nie odbierałaś telefonu. 

- Ach, co do telefonu. Gdzieś go zgubiłam. Musiał mi wypaść jak wychodziłam z imprezy. Swoją drogą szkoda, że nie zostałaś do końca. Chłopcy puszczali fajerwerki i o mały włos nie podpalili dachu sąsiadów! Mówię ci, było super! 

- Dużo wypiłaś? 

- Czy ja wiem… Nie szczególnie. Czemu pytasz? 

- Em, tak po prostu. Coś jeszcze się wydarzyło? Czy tylko nieudane podpalenie?

- Wejdź! Wszystko ci opowiem - otworzyła szerzej drzwi i wpuściła mnie zapraszającym gestem. 

Z tego co mi opowiadała, jakaś Sara, której nie znam, przespała się z jakimś Adamem, który jest z jakąś Mirandą. I do tego Alex, mój znajomy z gimnazjum, całował się z bratem Bena. Do tego kilka osób za dużo wypiło i zwymiotowało na dywan, a gospodarz próbował skakać z balkonu. Reasumując, impreza była udana. Jednak w całej tej wypowiedzi zabrakło mi jednego. A mianowicie zdania: „A ja pocałowałam ciebie Nell”. Przez chwilę miałam wrażenie, że może jednak sobie to wyobraziłam. Może tak naprawdę nic takiego się nie wydarzyło, i to po prostu mój chory mózg sprawił, że sobie to z wizualizowałam. 

Nie, na pewno nie. To musiała być ona. Przecież dokładnie tak to sobie wyobrażałam. Jej usta były dokładnie tak miękkie jak sądziłam. Smakowały trochę jak truskawki, mięta i tytoń. Tak jak przypuszczałam. I to na pewno jej dłonie dotykały mojego policzka. Jej delikatnie, drobne, zawsze chłodne dłonie. 

- Rozmawiałaś z Daniell? - krzyknęła Ann, stojąc w kuchni. 

- Nie, nie miałam okazji - odparłam łapiąc gorący kubek herbaty w dłonie.

- Wydaje mi się, że ją widziałam. Wyglądała naprawdę ślicznie. O ile to była ona - uśmiechnęła się i podeszła do stołu, przy którym siedziałam.

- Och, em, to dobrze - odparłam zmieszana, przypominając sobie nasz dialog z tamtego wieczoru. Dlaczego chciała, żebym z nią została?

Rozmawiałyśmy jeszcze kilka minut, po czym skłamałam, że muszę odebrać brata od kolegi i wyszłam. Nie mogłam wytrzymać z nią w jednym pokoju. Wydawała się niczego nie pamiętać, co jeszcze bardziej pogarszało całą sytuację. 

Wróciłam do domu i resztę dnia spędziłam na oglądaniu programów o wyborach małych miss. To piękne jak łatwo takie głupoty potrafią odwrócić moją uwagę od całego świata. 

Poniedziałek i wtorek minęły zwyczajnie. No powiedzmy… Miałam wrażenie, że Ann mnie unika. Kiedy tylko próbowałam z nią porozmawiać, ona wbija wzrok w telefon i udawała, że z kimś pisze. Próbowałam namówić ją na kino, ponieważ grali nową część „Niezniszczalnych”, a wiedziałam jak bardzo lubi żartować z kiczowatych filmów akcji. Niestety zbyła mnie, twierdząc, że już się z kimś umówiła. 

Przyszła środa. Każda godzina lekcyjna dłużyła się nie miłosiernie. Jadnak najbardziej z nich wszystkich ciągnęła się chemia. Robienie ćwiczeń nie było zbyt fascynującym zajęciem. O wiele bardziej wolałam oddać się swojej ulubionej czynności, jaką jest obserwowanie Ann, obserwującej boisko za oknem. Nie mam pojęcia co mnie tak fascynowało w niej wpatrzonej w okno, ale stanowczo była to silna fascynacja. Badałam każdy jej ruch, każdy oddech. Podążałam wzrokiem tam gdzie ona. To na co ona patrzyła, było tym na co patrzyłam ja. Uwielbiałam to, jak zakłada niesforne kosmyki włosów za ucho, kiedy te zasłaniały jej pole widzenia. Uwielbiałam to, kiedy dotyka placami swoich ust, rozsuwa wargi i delikatnie przygryza swoje idealnie zrobione paznokcie. Jest taka cudowna. 

Usłyszałam dzwonek. Zaczęłam pakować plecak, kiedy usłyszałam nad sobą jej głos. 

- Mam dla ciebie wiadomość - powiedziała cicho.

- Hm? Stało się coś złego? - zapytałam patrząc na nią ze zdziwieniem.

- Nie, nic złego - mały uśmieszek wkradła się na jej twarz. 

- Widzę, że próbujesz ukryć przede mną podekscytowanie. Co się stało.

- Ekhem - odchrząknęła. - Moja droga Nell, mam wspaniałą wiadomość. Otóż, twoja najdroższa przyjaciółka znalazła sobie chłopaka - powiedziała ze stu procentową powagą w głosie.

- Nie pierdol! Na prawdę?! O Jezu! Brawo! - podskoczyłam na jej słowa i od razu ją uściskałam. Mimo, że moje serce pękło właśnie na milion kawałków, to zdawałam sobie sprawę z tego, że właśnie takiej reakcji ode mnie oczekuje. - Kim jest ten szczęściarz? 

- Moja droga, czy to nie oczywiste, że jest to największe ciacho w szkole, a tu mam na myśli Marka? 

- Wytrwałości kochana, wytrwałości! - zaśmiałam się i przytuliłam ją drugi raz. 

_________________________________________________________

witam, witam

mam ostatnio problem z weną i nic nie mogę napisać... 

może jakieś komentarze dodadzą mi motywacji? :D 

Love Is LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz