Rozdział VIII

3.4K 214 19
                                    

„Co to do cholery było?” -  mój chód zmieniła się w trucht, trucht w bieg, bieg w sprint prowadzący donikąd - „Czy ona ma jakieś pierdolone rozdwojenie jaźni?!” - oczy zaszły mi łzami, nie z powodu emocji, po prostu wiatr zaczął mnie drażnić. - „Muszę z nią normalnie porozmawiać!”

Przystanęłam zmachana. Wyciągnęłam telefon z kieszeni i szybko zaczęłam pisać sms’a.

Nowa wiadomość:
„Ann. Spotkanie. Teraz. Pomnik.” 

Wysłane.

Usiadłam na ławce koło wielkiego marmurowego żołnierza. Nie minęło pięć minut, kiedy zobaczyłam znajomą mi postać, stojącą po drugiej stornie ulicy. 

- Ann! - przywołałam jej gestem dłoni. 

- Przez ciebie musiałam wystawić Marka. Jeszcze pożałujesz - zażartowała.

- Przestańmy o nim na chwilę mówić - niestety mnie to nie rozbawiało. 

- Okay. Robi się poważnie - usiadła obok mnie.

- Poważnie zrobiło się już dawno. I to z twojej winy. Musisz mi jedno wyjaśnić… - przerwała mi, wcinając się w zdanie.

- Nie kocham cię Nell.

- Nie? - nie wiem co mną kierowało, ale zrobiłam to… pocałowałam ją. Jej dotyk spowodował, że moje ciało przeszył dreszcz. Tym razem wszystko działo się szybciej, bardziej chaotycznie. Nie potrafiłam oderwać się o niej. Całowałam ją, jakbym musiała walczyć o każdy oddech, a jej usta były jedynym znanym mi tlenem. Nie rozumiem dlaczego, ale nie odsunęła się. Kiedy opanowałam euforię, która przejęła kontrolę nad moim ciałem, pozwoliłam jej na wykonanie jakiegokolwiek ruchu. Czułam, że zaraz mnie odepchnie i każę spierdalać, jednak jedyne co zrobiła to lekko rozchyliła wargi. - Mówiłaś, że mnie nie kochasz… - wyszeptałam.

- Och, zamknij się! - powiedziała zadziornie, kontynuując poprzednią czynność. 

Złapałam ją za nadgarstek i wstałam szybko, ciągnąc za sobą. Kierunek: mój dom. 

Przekręciłam klucz w zamku i dosłownie wepchnęłam ją do środka. Przyparłam ją do ściany na przeciwko drzwi. 

- Nadal mnie nie kochasz? - zaśmiałam się, odrywając się od jej ust i powoli wyznaczając sobie ścieżkę na jej szyi.  

- Pierdol się… - powiedziała, między westchnieniami. 

- Z tobą? Zawsze - szybkim ruchem ściągnęłam z niej marynarkę. Jej drobne ramiona spięły się pod dotykiem moich dłoni. Delikatna skóra, z każdą chwilą stawała się bardziej gorąca. Podniosłam jej ręce, żeby ściągnąć bluzkę. - Jesteś piękna, wiesz o tym? - odsunęłam się od niej na moment. 

- Nie mów mi takich rzeczy, w takiej sytuacji. To brzmi sztucznie - uśmiechnęła się, przeczesując włosy dłonią. 

- Rozepnij go - wskazałam dłonią jej stanik. 

- Co? Ach, em… - sięgnęła dłońmi za plecy i niezdarnie ściągnęła z siebie ten kawałek materiału. - Są małe, wiem - zarumieniła się.

- Przestań. Udajesz taką niewinną czy naprawdę taka jesteś? - podeszłam bliżej i mocno złapałam jej jędrne piersi. Ann odwróciła wzrok, uciekając od mojego spojrzenia. Wiedziałam, że tego typu dotyk nie robi na niej wrażenia. Postanowiłam posunąć się o krok dalej. Moja zimna dłoń łatwo odnalazła drogę do jej rozporka. Szybkim ruchem rozpięłam spodnie. Poczułam jak wszystkie jej mięśnie zadrżały. Na pewno tego chce? Złapałam dolną część garderoby i zsunęłam ją razem z bielizną. Stała przede mną zupełnie nago. Jej skóra błyszczała od potu, a oczy stały się ciemniejsze niż zazwyczaj. 

- Co teraz? - wyszeptała, patrząc na mnie lubieżnie. 

- Teraz moja kolej - zaśmiałam się, rozpinając koszulę. Moje ciało nie wyglądało tak świetnie jak jej, ale wiedziałam, że i tak nie zwróci na to uwagi. Jej dłoń delikatnie musnęła mój policzek. Dotknęłam moich ust, rozchyliła wargi i przysunęłam się bliżej. 

- Mogę? - nie potrzebowała odpowiedzi. Przejęła inicjatywę. Początkowo pocałunek był niepewny, zachowawczy i dość powściągliwy. Potem zaczęła wkładać w to więcej serca (i języka). Jej dłonie szybko powędrowały w kierunku zapięcia mojego biustonosza. Stałam przed nią pół-naga, a jednak nie czułam skrępowania ani przez chwilę. 

Kiedy miałam pozbyć się ostatniej części ubioru, usłyszałam szarpnięcie klamki. 

- Co to ma znaczyć do cholery jasnej?! - szybko zaciągnęłam koszulę na ramiona, widząc moją mamę stojącą w drzwiach.

- Mamo, spokojnie. To nie tak… - zaczęłam się tłumaczyć, podając Ann jej ubrania. 

- Co kurwa?! Nie tak?! A jak?! - krzyczała w niebo głosy. 

- To moja wina! Przepraszam - wtrąciła moja przyjaciółka.

- Wynoś się. Nie chcę cię więcej tutaj widzieć - matka wskazała jej drzwi. Szybko wymieniłyśmy się spojrzeniami, po czym wyszła bez słowa.  Zostałam sama, oko w oko z Bazyliszkiem. 

- Chcesz mi to wyjaśnić? - zapytała rozwścieczona.

- Nie - odparłam, po czym wbiegłam po schodach do swojego pokoju. Nie wiedziałam co powinnam z sobą zrobić. Mój coming out nie miał wyglądać w ten sposób. Inaczej sobie to zaplanowałam. Miałam usiąść z całą rodziną i na spokojnie wyjaśnić im jak to wszystko wygląda. Miałam im przedstawić swoją dziewczynę. Chciałam, żeby mnie przytulili i powiedzieli, że to nic nie zmienia. Chciałam, żeby mój brat zażartował, że od teraz będzie mógł wyrywać laski razem ze mną. Chciałam, żeby wszystko było inaczej. 

Usiadłam na łóżku, włączając telefon. 

Jedna nowa wiadomość.

„Możesz mi wyjaśnić co się przed chwilą stało?”

Odpisałam: 

„Sama chciałabym wiedzieć… Spotkajmy się za chwilę gdzieś z dala od mojego domu, okay?”

Szybko dostałam odpowiedź:
„Jasne. Może być kawiarnia koło głównego placu.”

Wyciągnęłam z szafy pierwsze, lepsze trampki i założyłam je szybko. Nie chciałam ubierać  się na dole, bo każda sekunda w pobliżu mojej matki przyprawiała mnie o ból głowy. Zbiegłam po schodach mijając ją w przejściu.

- A ty dokąd? - złapała mnie za ramię.

- Jak najdalej stąd - powiedziałam cicho.

- Nie chcesz ze mną o tym pogadać? - zapytała spokojniej. Zawsze była dość wybuchowa, jednak w tej sytuacji zachowywała spokój, który był wręcz nie do zniesienia. 

- Nie bardzo - wyszarpałam się z jej objęcia i otworzyłam drzwi. - Nie mów o tym reszcie. Przynajmniej im przekaże to inaczej - wyszłam. 

_______________________________________________________________

Dzieci zamknąć oczy! 
Mam nadzieje, że nie wszyło zbyt wulgarnie. XD

Opisywanie takich scen trochę u mnie kuleje, ale mam nadzieje, że nie wyśmiejecie mnie. 

jeśli ktoś chce się ze mną skontaktować to proszę o pisanie na twitterze, ewentualnie tumblrze :)
(linki na moim profilu)

Love Is LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz