RUBY

24 8 22
                                        

– Powtarzałam już z dziesięć razy, że piwonie mają być ułożone w mniejszych ilościach, ale za to w wielu miejscach. Czy wy w ogóle mnie słuchacie? To jest wielka uroczystość, a nie bal przebierańców! – krzyknęła kobieta w średnim wieku, następnie skanując mnie wzrokiem. Pomimo, że uważałam ją za najmilszą osobę w tym pomieszczeniu, dreszcze i tak przeszyły mnie od stóp po sam czubek głowy. – A ty? Co ty tu porabiasz, złociutka?

   Uśmiechnęłam się do niej, co od razu odwzajemniła. Nie miała pretensji o to, że wcinam się w środek kadru.

   – Przyszłam sprawdzić jak idą przygotowania. Nie chciałam przeszkadzać.

   – Ależ skądże. Ciesze się, że zaszczyciłaś nas swoją obecnością, skarbie. – Złapała mnie pod ramię. – Co uważasz o wstępnym wystroju? Chciałabym, aby twe dziewiętnaste urodziny były wyjątkowe.

   – Podoba mi się. Połączenie kolorów jest naprawdę obłędne, madam Yubin – odparłam szczerze.

   – Tak też myślałam. Twój ojciec namawiał mnie na dodanie złotego zamiast srebra. Istny koszmar!

   Pokiwałam głową, aby poprzeć jej zdanie. Kobieta bywała u nas za każdym razem, gdy przychodziła pora na bankiet i za każdym razem ekscytowała się tak samo. Z jej ust mnóstwo razy padały słowa chęci do kolejnych uroczystości. Była po prostu w swoim świecie. Szczęśliwa.

   Starsza uchyliła wargi, by wypowiedzieć kolejne słowa, lecz uprzedził ją w tym nieco starszy ode mnie mężczyzna. To była nowa twarz.

   – Panienko Ruby, wydaje mi się, że powinna panienka być aktualnie na górze. Fryzjer czeka już pięć minut, a spóźnianie się nie jest poprawne z etykietą.

   Szczupła sylwetka, długie nogi, lekko szpiczasty nos. Po samych rysach twarzy mogłam potwierdzić to, że jest z Europy. Wargi miał zaczerwienione, a oczy dwubarwne. Błękit przebijał się przez odcień bursztynu. Był mniej więcej w wieku mojego brata.

   – A kim ty przepraszam bardzo jesteś, blond włosy chłopaczku? – zapytała madam Yubin, wyjmując mi to zdanie prosto z ust.

   – Asystentem. Panienki Ruby, rzecz jasna.

   Dostałam faceta w prezencie? Czy może lokalizator, który będzie oddawał każdego wieczoru raport o tym co robie i z kim? Czy ja powiedziałam to na głos? Dlaczego tak na mnie patrzy?

   Odchrząknęłam prostując się.

   – Szkoda, że nie miałyśmy więcej czasu na rozmowę – zwróciłam się do kobiety, na co pokiwała głową. – Jestem pewna, że wszystko będzie wyglądać tu pięknie, jak zawsze. Do zobaczenia później.

   – Do zobaczenia, złociutka – pożegnała mnie krótko, by następnie podnieść głos na kolejną osobę. Ja w tym czasie zwróciłam się w stronę krętych schodów.

   Pokonując drogę na górę oboje milczeliśmy. Mężczyzna wlókł się za mną, utrzymując przy tym odpowiednią odległość między nami.

   – Może się przedstawisz? – rzuciłam, zniecierpliwiona czekaniem, aż odezwie się pierwszy. Nie wiedziałam o nim nic, poza tym co widziałam na własne oczy.

   – Wybacz, panienko. Nazywam się Hannes – zwrócił się do mnie uprzejmie. Był zbyt ostrożny, co zaświeciło mi w głowie czerwoną lampkę. – Czy jest coś jeszcze, co panienka chciałaby wiedzieć o mojej osobie?

   Obserwuj. Analizuj. Użyj. Dokładnie tak jak uczyła mnie Yura.

   – Mógłbyś mówić trochę luźniej? Rozumiem, że przyszedłeś tu do pracy, ale dziwnie się czuje słysząc zwroty grzecznościowe od dwudziestosiedmiolatka. Jesteś z Niemiec, prawda?

Renegade. When They Lie.Where stories live. Discover now