6.

1.3K 85 6
                                    

W sobotę razem z Jo miałyśmy pojechać do galerii. Tak jak to wczoraj stwierdziłyśmy potrzebne są nam zakupy. Wstałam rano w dobrym nastroju, założyłam szlafrok i ruszyłam do łazienki. Kiedy wykonałam wszystkie poranne czynności wróciłam do pokoju i zaczęłam szukać czegoś w szafie do ubrania. W końcu postanowiłam, że ubiorę luźny, ciepły, biały sweter i zwykłe, czarne rurki. Właśnie miałam ściągnąć rzeczy i się przebrać, kiedy usłyszałam głośne chrząknięcie. No tak nie otworzyłam okno, żeby się przewietrzyło. Odwróciłam się, aby zobaczyć czyi to głos, chociaż właściwie to wiedziałam do kogo on należy. Moim oczom ukazał się przystojny brunet na balkonie, który właśnie zapinał bluzę, tym samym zakrywając umięśniony brzuch. Ohh....- pomyślałam, ale od razu skarciłam się za to w myślach. Nie mogę tak reagować. Podeszłam do okna jeszcze bardziej okrywając się szlafrokiem. Nie rozumiałam jak on może tak stać na dworze w samych spodniach i bluzie. W prawdzie był już prawie marzec, a zima zniknęła w tym roku jakoś szybko, ale no bez przesady.

-Hej mała.- pomachała mi i puścił oczko. Co? Coś mu się stało? Otworzyłam drzwi na balkon by lepiej go słyszeć.

-Cześć Matt....Co tam?

-A nic. Mamy ładny dzionek.- spojrzał w niebo.

-Taa....rzeczywiście.- spojrzałam w tym samym kierunku.

-Jakie plany na dzisiejszy dzień?

-Zakupy.

-Oo....z Jo?

-Tak...- spojrzałam na niego podejrzliwie. To było trochę dziwne. Chyba, że po prostu za bardzo się przejmuję.

-No tak...raczej nie ze Scootem.

-Co?- zmarszczyłam brwi.

-No wiesz....widziałem was wczoraj. Jak po ciebie przyjechał.

-Aha....

-Długo się znacie? Raczej nigdy was razem nie widziałem.

-Od tego semestru, ale czy to ważne? Przyszedł do nas na chemię.

-No tak, ale wiesz tak pytam, bo nie znacie się długo....

-I co z tego?- zmarszczyłam brwi.

-No wiesz...nie znasz go dobrze. Chłopak może....

-Co...? Matt proszę cię...- prychnęłam.- mieszkam obok ciebie i uwierz mi że patrząc na ciebie jestem przygotowana na każdą ewentualność.- nie wiem dlaczego, ale bardzo się zdenerwowałam. Co on sobie wyobraża? Gra jakiegoś starszego brata, czy co?

-Hyyy....- przeczesał włosy z niepewnym uśmiechem.- Chcę cię po prostu ostrzec.- To czemu mnie nie ostrzegłeś wcześniej przed samym sobą- przeszło mi przez myśl.- Nie znasz go dobrze i....

-I...?- zasyczałam prawie.

-I nigdy nie wiadomo.-uniósł się trochę, na co ja otworzyłam szerzej oczy.

-Taa....dzięki, ale czy ty przypadkiem go nie znasz?-zaplotłam ręce na piersi.

-Trochę znam, ale jest różnica pomiędzy dziewczyną, a chłopakiem.

-Aha....w takim razie dziękuję, że się troszczysz, ale myślę, że sobie jakoś poradzę.- pokiwałam głową.- Cześć.- odwróciłam się napięcie i zamknęłam balkon, a następnie zasłoniłam go i okna. Zanim jednak to zrobiłam usłyszałam od niego.- Pa myszko.- z wyczuwalnym uśmiechem, ale także i irytacją w głosie. Kiedy w końcu emocje, które we mnie buzowały opadły, a na sobie nie miałam już piżamy, ale normalne ciuchy zeszłam na dół, aby zjeść śniadanie.

-Dzień dobry wszystkim.- przywitałam się z rodzinką, która siedziałam przy stole. Tato czytał gazetę, mama też jakieś swoje pisemko, a Chris bawił się samochodzikiem.

Pies ogrodnikaWhere stories live. Discover now