4.

1.2K 90 2
                                    

Wieczorem razem z Jo przygotowywałyśmy się do imprezy. Sukienki, spódniczki, bluzki i przeróżne dodatki latały po moim pokoju. Moja przyjaciółka uparła się, że muszę dzisiaj wyglądać nieziemsko, ponieważ chcę zacząć nowy okres w swoim życiu. Brzmi to bardzo poważnie, a ja nawet nie byłam pewna czy mi się to uda. W prawdzie wkurzył mnie dzisiaj i w ogóle po tym całym tygodniu, ale w sumie już od dłuższego czasu przekraczał moją granicę dobroci. O..nie. Teraz się nie dam. Przynajmniej miałam taką nadzieję.Gotowe zeszłyśmy na dół. Ja miałam na sobie czarne spodnie rurki z wysokim stanem i krótką, zwiewną bluzkę na ramiączkach w kolorze jasnego brązu, która idealnie pasowała do mojej latynoskiej karnacji i karmelowych włosów. Jo zaś włożyła czarną sukienkę, w której plecy były pokryte koronką.

-My idziemy.- oświadczyłam mojej rodzinkę, która siedziała w salonie i oglądała z Chrisem jakąś bajkę.

-Dobrze, ale dziewczyny uważajcie i jak coś to dzwońcie.- powiedziałam mój tato.

-Dobrze, jak coś to jesteśmy w kontakcie.- pokiwałam głową.

-Ładnie wyglądacie.- stwierdził mój braciszek lustrując nas od góry do dołu.

-Dziękujemy Chris.

-Tylko uważajcie na siebie.- powiedział i wrócił do oglądania kreskówki.

-Haha....dobrze.- zachichotałyśmy.

-Miłej zabawy.- uśmiechnęłam się do nas moja mama.

-Taa...dzięki. Pa.- pomachałyśmy im jeszcze na pożegnanie i wyszłyśmy z domu. Dlatego, że obiecałam znowu kryć Matta to ja byłam dzisiaj kierowcą. Wsiadłyśmy do terenowego samochodu i skierowałyśmy się w stronę domu Joy. Już na dworze było słychać głośną muzykę, a w ogrodzie siedziało parę osób, większość po prostu wyszło zapalić. Weszłyśmy do dużego domu koleżanki, a w środku szukaliśmy wzrokiem znanych nam osób. Przed wszystkim to ja szukałam. Wiedziałam, że jeśli Jo znajdzie sobie jakiego towarzysza, to będzie mi ktoś potrzebny. W prawdzie moja przyjaciółka nigdy mnie nie porzucała, ale ja nie chciałam się czuć jak piątek koło u wozu, albo jak jakiś intruz, kiedy ten chłopak będzie się na mnie patrzył ze złością, bo nie zostawiłam ich samych. Szybko odnalazłam kilka naszych znajomych, do których od razu podeszłyśmy. Dlatego, że nie prowadziłam nie piłam nic, chociaż mi mimo wszystko nie było to potrzebne. Umiałam się świetnie bawić bez tego. Właśnie tańczyłam ze swoim kolegą- Danem, gdy nagle zauważyłam Matta. Jakaś część mnie chciała podążyć za nim wzrokiem, chciała wiedzieć gdzie idzie i co u niego, ale wiedziałam, że nie mogę, nie powinnam. Otrząsnęłam się i z całej siły starałam się nie patrzeć w jego stronę. Podbijałam jeszcze chwilę parkiet razem z Danem, ale poczułam, że muszę się czegoś napić i chwilę odpocząć, dlatego skierowałam się w stronę kuchni. Wyszukałam wśród napoi czegoś bez alkoholu i nalałam sobie cały kubek.

-Może życzy sobie pani jakiegoś drinka z palemką?- usłyszałam męski głos za mną, przez co podskoczyłam, ponieważ się wystraszyłam.

-O...mój Boże...Scoot..nie strasz mnie.- uderzyłam go w ramię.

-Przepraszam.- zrobił skruszoną minę.- To co z tym drinkiem.

-A co lubisz się bawić w barmana?- uniosłam brwi do góry.

-Hyyy....nawet nie wiesz jaki jestem dobry.- odgarną teatralnie włosy.

-Haha.....- zaśmiałam się.- Wiesz z chęcią bym się przekonała, ale wiesz...dzisiaj robię za kierowcę.- wzruszyłam ramionami.

-Aa...rozumiem..w takim razie następnym razem.

-No nie wiem..jeszcze mnie otrujesz czy coś....- zmarszczyłam brwi.

Pies ogrodnikaWhere stories live. Discover now