27.

2.3K 176 7
                                    

- Siadaj na dupie Hemmings! - warknął pan Thomson, trener szkolnej drużyny siatówki, kiedy pani Robinson starała się doliczyć ilości obecnych w autokarze osób.

Wszędzie panowało zamieszanie i hałas, a podekscytowanie wszystkich z powodu wyjazdu na długo oczekiwane wakacje do Włoszech wcale nie poprawiało sytuacji.

- No już - Luke przewrócił oczami i usiadł wreszcie na miejscu koło Ashton'a.

Kiedy kobieta wreszcie doliczyła się odpowiedniej ilości osób, kierowca mógł ruszyć w drogę na lotnisko.

- No nareszcie, ja rozumiem, że profesją tej kobiety nie jest liczenie, ale ile to mogło trwać - parsknął Irwin, a blondyn odpowiedział mu tylko pobieżnym uśmiechem.

Cieszył się, że wreszcie się stąd wyrwie. Los w ostatnim czasie nie był dla niego łaskawy, a skoro wszystko się już skończyło, mógł trochę odpocząć. Potrzebował tego, choć nie było to takie proste po wszystkim, co musiał przejść w ostatnim czasie. Mimo wszystko przez te dwa tygodnie miał zamiar tylko i wyłącznie dobrze się bawić. Chciał nawet naprawić trochę swoją relację z Irwin'em i wyskoczyć na jakąś imprezę, choć nie do końca mu się to uśmiechało.

Nie był jednak w stanie teraz o tym myśleć, chciał tylko cieszyć się obecną chwilą.

Kiedy pół godziny później znaleźli się wreszcie na lotnisku i wszyscy po kolei przeszli odprawę Luke właściwie nie wiedział co ma ze sobą zrobić. Nie czuł się już w towarzystwie Ashton'a i Calum'a tak swobodnie jak kiedyś i teraz żałował, że stracił z nimi tak dobry kontakt. Ale w końcu kiedyś i tak łączyło ich właściwie tylko imprezowanie. Choć Ashton był kiedyś dla niego najbliższą osobą na tej planecie. Może nadal tak było, po prostu to nie było już tak proste.

Mieli teraz chwilę spokoju, godzinę czekania na samolot do Włoszech, więc Luke zaproponował dyskretne wyjście na zewnątrz, żeby zapalić. Chciał trochę się uspokoić, bo czuł się dosyć nieswojo, sam nie wiedział czemu.

- Luke, skoro znów z nami rozmawiasz... Może mi powiesz co się z tobą działo przez ostatnie miesiące? - zagadał Calum. Ten nigdy nie wiedział kiedy sobie odpuścić.

- Co za kretyn - mruknął Ashton.

- To ma jakieś znaczenie? - blondyn uniósł jedną brew zaciągając się dymiącym się papierosem.

- Nie wiem, ty mi powiedz - Hood wciąż drążył temat, co sprawiało, że do Luke'a wracało coraz więcej wspomnień.

- Przymknij sie debilu - wyrzucił z siebie szybko Irwin, naprawdę nie chcąc kontynuować tej rozmowy.

- Dlaczego? - warknął zdenerwowany już Calum. - Dlaczego nie mogę nawet wiedzieć co się z nim dzieje? Czemu nie mogę nawet wiedzieć dlaczego mój kumpel zachowuje się jakby ktoś kurwa się powiesił? - mówił czarnowłosy nie mając pojęcia co robi.

- Może dlatego, że jakby chciał to powiedziałby ci, że jego brat umarł parę tygodni temu, ale ty jesteś zbyt zajęty piciem, ćpaniem i pieprzeniem, Hood - odpowiedział mu mocno zirytowany Ashton nie chcąc już więcej go słuchać. - Lepiej zejdź mi na razie z oczu, stary - przymknął powieki i odwrócił się od niego kiedy Calum spoglądał z zaskoczeniem na Luke'a i znikał z powrotem wewnątrz budynku.

- Dzięki - Hemmings uniósł smutno kącik ust.

- Chyba coś jednak do mnie dotarło - odpowiedział tym samym jego przyjaciel.

*

- Czy nie możemy już być na miejscu? - westchnęła Kayla zakładając ręce na piersi stojąc razem z Jo wśród tłumu ludzi oczekujących na lot.

Escape (L.H.)Where stories live. Discover now