21.

2.4K 196 12
                                    

- Luke, obudź się - powiedziała blondynka szarpiąc lekko śpiącego na kanapie chłopaka. - Błagam, Hemmings - prosiła.

- Co? - wymruczał w końcu chłopak otwierając powoli jedno oko.

- Jak to co? - zapytała.

Blondyn ziewnął leniwie i przeciągnął się z głośnym mruknięciem. Spojrzał na zegarek stojący na regale obok i popatrzał na dziewczynę z wyrzutem.

- Jest dopiero siódma! - zdziwił się.

- Ty chyba żartujesz, prawda? - spojrzała na niego z niezrozumieniem.

- Nie, dlaczego? - uniósł jedną brew z uśmiechem.

- Dzisiaj o dziewiątej zaczynasz egzaminy. Kończysz szkołę i masz zamiar się spóźnić? - Jo była w szoku.

- Czemu od razu spóźnić? - zapytał przecierając oczy. - Po prostu nic by się nie stało, gdybym jeszcze chwilę pospał...

- Ja się chyba przejmuję tym bardziej niż ty - prychnęła zielonooka blondynka.

- Nie sądzę. Z chęcią jeszcze chwilę bym pospał, bo z nerwów nie mogłem zasnąć do piątej, okej? - spojrzał na nią z irytacją.

- Nie sądziłam, że będzie tak źle - powiedziała chcąc złapać go delikatnie za dłoń.

Sekundę później jednak zrezygnowała z tego gestu, bo czemu niby chciała to zrobić? Chciał go tylko wesprzeć, nic więcej.

Nagle usłyszeli donośny odgłos kaszlu z pokoju Rick'a, więc oboje domyślili się, że młodszy brat Luke'a również się obudził.

- Pójdę po niego - zaproponowała Jo.

- Obiecaj, że zajmiesz się nim przez te kilka dni. Zostań tutaj - poprosił chwytając Jo za rękę, aby ją zatrzymać. - Potrzebuję cię - dodał poważnie.

Spojrzała na niego z niepokojem zauważając tylko ból i smutek. Bał się, że sobie nie poradzi i przewidywał najgorsze, bo widział, że jego brat wcale nie czuje się lepiej, a wręcz przeciwnie.

- Oczywiście, Luke - zapewniła go, wiedząc, że i tak nie może teraz wrócić do domu, ale chłopak jej nie puszczał.

Wyciągnął drugą rękę do jej twarzy dotykając delikatnie jej policzka. Zmarszczył brwi ze złością widząc, że rana nie wygląda o wiele lepiej niż wczoraj.

- Już nigdy więcej ci tego nie zrobi, obiecuję - powiedział cicho, a w jego oczach pojawiły się łzy.

Jo nigdy nie podejrzewała, że Luke Hemmings może być taki. Ten Luke Hemmings, który spał z każdą dziewczyną ze swojego rocznika, ten który nie wyobrażał sobie weekendu bez imprezy, kapitan drużyny siatkarskiej, który wydawał się być beztroskim, aroganckim i samolubnym kretynem, w rzeczywistości przeżywał więcej niż ktokolwiek mógł pomyśleć, był bardziej wrażliwy i odpowiedzialny niż większość ludzi na świecie i postanowił zaufać właśnie Jo.

Blondynka spuściła wzrok ze smutkiem i niepewnością, nie rozumiejąc już o co mu chodzi. Dlaczego zachowywał sie jakby mu zależało? Był inny niż jej się wydawało, ale wciąż miał tą swoją dawną stronę, prawda?

Luke przyciągnął ją bliżej do siebie, tak, że siedziała teraz zaraz koło niego.

- Nie musisz się bać, Jo. On już nigdy cię nie skrzywdzi. Nie pozwolę na to - mówił z pewnością, a dziewczyna nie wiedziała jak ma zareagować.

Nie potrafiła nagle odrzucić strachu. Żyła w nim prawie od urodzenia i nie mogła tego powstrzymać. Nie rozumiała jak to działa, że nie bała się właściwie tylko Luke'a. On o nią dbał i ufała mu. Był dla niej dobry, jak Jack.

Escape (L.H.)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz