Brązowe tęczówki

1K 67 42
                                    

Hailie

Nadszedł dzień wyjścia z szpitala. Czułam się świetnie i miałam mnóstwo energii. Adrien wraz z Sky przyjechali po mnie o dwunastej. Dziewczynka niemal od razu podbiegła do mnie i objęła mnie małymi ramionami.

-W domu jest niespodzianka dla ciebie mamusiu.- Powiedziała łapiąc mnie za rękę.

-A Aron gdzie?- Zapytałam Adriena który zbierał właśnie moją torbę z podłogi.

-Nie chciał przyjechać. Siedzi w domu z Dylanem i bliźniakami. Dziewczyny do ciebie przyjechały.

-Miło z ich strony.- Uśmiechnęłam się na myśl zobaczenia moich przyjaciółek.- Aron jest o coś zły?

-Bardziej obrażony. Ale on lepiej ci to wytłumaczy niż ja.

Kiwnęłam głową na znak zrozumienia a humor trochę mi zrzedł. Już nie byłam taka podekscytowana wróceniem do domu jak wcześniej wiedząc że mój syn jest o coś obrażony.

Gdy tylko dojechaliśmy pod dom udałam się do środka. W wewnątrz domu od razu w salonie rzuciły mi się w oczy dziewczyny. Maya, Martina, Katie i Isa siedziały wraz z dzieciakami.

-Ciocia!-Lissy podbiegła do mnie i przytuliła mnie nad wyraz mocno.- Dobrze cię widzieć.

-Hej myszka. Witam też oczywiście moje kochane przyjaciółki.

-No nareszcie wstała Wielka śpiąca królewna.- Rzuciła kąśliwie z uśmiechem Katie na co się zaśmiałam.

-No ci powiem niby cztery miesiące ale idzie się umrzeć z bezprawności.- Stwierdziła Isa podchodząc i obejmując mnie.

Oddałam oczywiście przytulasa a za nią ruszyły również pozostałe. Grupowy przytulas to było coś czego mi brakowało.

-Dziewczynka!- Dylan właśnie zbiegł ze schodów i podszedł do mnie.- No dobra moja kolej.

Gdy dziewczyny odstąpiły mu miejsce on niemal zmiażdżył mnie ramionami znów przytulając jak niedźwiedź.


***

Gdy dziewczyny zebrały się już wraz z moimi braćmi zostałam sama z własną rodzinką. Sky drzemała na kanapie przytulona do Adriena a on robił coś na telefonie. Udałam się więc na górę gdzie przebywał mój syn. Zapukałam do drzwi z trzy razy gdy w końcu usłyszałam przeciągłe proszę.

-Hej synku.

-Czego chcesz? Idź do Sky.

-Aron...co się stało?

-A co się miało stać? Ciągle tylko Sky, Sky, Sky wiesz co szkoda że nie umarła naprawdę tylko w tym twoim śnie.

-Aron to twoja siostra...- Powiedziałam łamiącym się głosem.- Jesteś jej starszym bratem i to że ona jest młodsza i potrzebuje więcej uwagi nie powoduje tego że ciebie już nie kocham. Dalej jesteś moim synem i zawsze nim będziesz. Kocham was tak samo mocno i żadne z was nie może umrzeć przede mną.

Na koniec mojej wypowiedzi kilka łez spłynęło po mojej twarzy. Chłopczyk odwrócił wzrok znad telefonu i rzucił mi na początku zirytowane spojrzenie ale szybko złagodniało gdy zrozumiał w jakim byłam stanie.

-Mamo przepraszam...ja nie chciałem żebyś płakała. -Podszedł do mnie i objął mnie.

Był tego samego wzrostu co ja więc nie stanowiło to problemu bym szybko pomoczyła mu koszulkę łzami.
Przytuliłam się do niego i wypłakałam to co leżało mi na sercu. Chłopak cierpliwie czekał tuląc mnie do siebie.

Gdy ogarnęłam się do stanu gdzie nie miałam już czym płakać i byłam wyprana z emocji oderwałam się od chłopaka. Aron spojrzałam mi w oczy. Jego brązowe tęczówki błyszczały emocjami i stawały się coraz jaśniejsze. Źrenice miał rozszerzone i wpatrywał się we mnie z strachem i smutkiem.

-Chodź usiądź bo się jeszcze przewrócisz.

Aron pomógł mi przysiąść na kanapie przy oknie i podał mu opakowanie z chusteczkami.

-Aron...ja cię przepraszam że czujesz się nie kochany. Nie miałam pojęcia że aż tak cię zaniedbuje. Nie chciałam tego osiągnąć nigdy. Kocham was całym sercem nawet jeśli czasem dajecie w kość. Jesteście moimi dziećmi i nie wyobrażam sobie bez was życia.

-Już spokojnie mamo. Jest dobrze. Po prostu czasem oczekuje od was więcej uwagi. Rozumiem że tata ma dużo pracy i nie ma czasu a Sky jest mała i potrzebuje uwagi cały czas ale ja też chciałbym czasem z wami coś porobić. Pograć w gry, żeby tata znów pojechał ze mną na boisko pograć w piłkę albo ugotować coś z tobą.

-Obiecuję ci synku że będzie tak jak mówisz. Porozmawiam o tym z tatą i postaramy się dawać ci więcej uwagi.

-Dziękuję.

Chłopak usiadł obok mnie i znów przytulił. Objęłam go też i ucałował czule w głowę. Chciałam zmienić wszystko tak by on był szczęśliwy.

Rodzina Monet-Santan tom 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz