Hailie
Każda z nas była tak samo przerażona. Najbardziej jednak bałyśmy się o dziewczynki które zostały zaborami z pomieszczenia. Ja, Anja i Isa odchodziłyśmy od zmysłów co się z nimi dzieje. A gdy usłyszałam krzyk Sky serce waliło mi jak opętane.
-Nie no kurwa! Ja tu nie wytrzymam!
-Hailie spokojnie. Złość ci nie pomoże.- Katie pocieszała mnie ale nie działało.
-Doceniam twoje starania ale ja nie mogę być spokojna jak mojej córce coś się dzieje. Zrozumiesz jak urodzisz.
Dziewczyna jednak nie poddawała się i przytuliła mnie mimo że sama nie czuła się najlepiej.
-Gdzie oni są...?- Martina załkała podkulając nogi pod brodę.
-Zaraz pewnie przyjadą. Jesteśmy gdzieś w chuj daleko.- Skomentowała narzeczona Tone'go.
-Dylan miał już naszą lokalizację. Od tamtego czasu minęło z dobre 2 godziny.
-No i kurwa właśnie o to chodzi! Może im też się coś stało!- Maya też już nie wytrzymywała.
Anja już chciała coś dodać gdy drzwi zaszurały a w nich pojawił się największy z porywaczy. Zeskanował wzrokiem całe pomieszczenie i zatrzymał wzrok na mnie.
-Idziesz ze mną.- Warknął.- Wstawaj raz raz.
Grzecznie wykonałam polecenie bojąc się konsekwencji zaprzeczenie a on złapał mało delikatnie za ramię i przyciągnął.
-Jedno słowa a twoja córcia oberwie w łeb.
-Yhm...
Wyprowadził mnie z pomieszczenia i zaprowadził do dużo większego pokoju. Od razu w oczy rzuciły mi się łańcuchy w ścianach i przypiętych do nich chłopaków. Brakowało jedynie Vincenta i Willa.
-HAILIE!-Wrzasnął Dylan i zaczął się wyrywać z kajdanek co słabo mi szło.
-Przymknij łeb bo ta kurwa zginie.
-NIE MÓW TAK O MOJEJ ŻONIE!-Pierwszy raz widziałam tak wściekłego Adriena.
Za pasa wyciągną broń i przyłożył ją do mojej szyi. Spluwa mocno wbiła mi się w skórę co zabolało mocno. Syknęłam i spojrzałam na chłopaków. Adrien wyrywał się i napiął wszystkie możliwe mięśnie. Tony i Shane patrzyli z przerażeniem i próbowali po kryjomu rozpiąć sobie kajdanki na wzajem a Dylan już prawie był wolny. Jego mięśnie były tak napięte że żyły prawie mu pękały.
-Powiedziecie w końcu gdzie jest Cam?
-Nic się nie dowiesz.-Syknął Tony.
-Tobie to chyba zależy bo właśnie twoja córka jak i twojego brata i szwagra jadą na blok do wycięcia narządów.
-Co!?- Adrien i Tony spojrzeli na niego z mordem i przerażeniem.
-Mówcie gdzie jest ten cholerny starzec!
-Na wyspach Kanaryjskich!-Krzyknął młodszy z bliźniaków.
-Bierzcie przykład z brata.
-Japierdole Tony! Co ty kurwa odwaliłeś!?
-Nie mam zamiaru tu kurwa siedzieć i myśleć o tym czy coś stanie się mojemu dziecku i narzeczonej. Ty też byś się postarał Shane bo twoja narzeczona jest w ciąży!
-Nie będzie, musicie wybrać albo Hailie ginie albo wszystkie pozostałe żegnają się z życiem.
-Zabij mnie. Dajesz.
-Nie Hailie popierdoliło cię!?-Dylan, Shane i Tony wypowiedzieli to w tym samym czasie.
-Zabij mnie.- Powiedział Adrien.
-Nie głupie ale dorzucamy jeszcze Vincenta a reszta niech idzie.
-Nie!
-Hailie tak!
-Nie Adrien! Jeśli ty umrzesz i mój brat też to ja również się zabije!
-Zrobię to samo! Nie pozwolę ci umrzeć jesteś za młoda!
-Ty też! Nie mamy o czym tu gadać! Szczelaj!
Usłyszałam huk ale nie poczułam bólu. Żadnego. Odwróciłam się w stronę porywacza który właśnie odwracał się. Ja również to uczyniłam i zobaczyłam mojego najstarszego brata. Szczelił w porywacza. A on wymierzył w niego. Bez zastanowienia wbiegłam przed brata i poczułam piekielny ból w klatce.
-Hailie!
To było ostatnie co usłyszałam bo poczułam tylko ramiona brata i nic więcej.
Vincent
To nie miało tak wyglądać. To ja miałem ją osolonych ciałem nie ona mnie. Mimo że mój umysł był lodowaty poczułem jak coś mnie kuje w sercu tak cholernie mocno.
-Will dzwoń po karetkę!
-Dobra.
William zadzwonił a potem wypuścił naszych braci i Adriena.
Mąż siostry od razu podbiegł i przytrzymał ranę tak by krew z niej nie ulatywała.
-Niech ktoś znajdzie dzieci!
-Shane i Tony idziecie je znaleźdź a ja i Dylan pójdziemy do reszty dziewczyn .- Zarządził Will i wszyscy się rozeszli.
Gdy zmieniłem Adrien w tym co robiłem poczułem to że klatka Hailie przestała się unosić. Moja siostra przestała oddychać.
-Adrien reanimuj ją!- Krzyknąłem do Szwagra i zdjąłem swoją koszulę by zabezpieczyć ranę.
Adrien od razu przystał do działań a ja przyciskałem materiał do rany.
Shane
Chodziliśmy bo tej fabryce z dobre pół godziny gdy w końcu trafiłyśmy do sensownego pomieszczenia. Weszliśmy tam a widok nas przeraził. Lissy była nie przytomna ale cała. Lea właśnie była cięta a Sky....była cała w krwi i porozcinana...ona nie żyła.
YOU ARE READING
Rodzina Monet-Santan tom 2
Teen FictionCo by się stało gdyby Hailie znów miała taką relację z braćmi?Jak by się potoczyło życie jej dzieci?I jakie niebezpieczeństwami sprowadzi ich nazwisko? Wszytko może powrócić,a nowe osoby będą pragnąć zemsty Postacie pochodzą od @werkapisze