🗡️ ROZDZIAŁ XV 🗡️

19 4 0
                                    

Dante odłożył książkę, którą ostatnio przyniosła mu Elizabeth. Mimo że była szalonym naukowcem wykonującym eksperymenty na ludziach dla potencjalnego zysku, miała nienajgorszy gust czytelniczy. W prawdzie poprosił o kryminał, a ostatecznie dostał powieść grozy, był jednak w stanie wybaczyć tę drobną pomyłkę. „Lśnienie" Stephena Kinga wciągnęło go i pozwoliło zabić czas, kiedy funkcjonowanie z trucizną w żyłach było najmniej przyjemne. Czytanie pomagało mu się wyciszyć i co najważniejsze — przyjemnie mu się kojarzyło. Za każdym razem, gdy brał do ręki książkę, przypominał sobie o tym, że była to największa pasja Erin.

Dante zmarszczył brwi, słysząc, że Erin zaczęła pociągać nosem. Przeklął w myślach klimatyzację, będąc pewnym, że to właśnie przez nią dziewczyna się przeziębiła. Podniósł wzrok znad telefonu i otworzył szerzej oczy, widząc jej mokre od łez policzki i rozmazany tusz. Kilka kropelek zdążyło już spaść na strony książki, którą właśnie czytała.

— Co się stało? — zapytał chłopak, odkładając telefon na bok.

Erin uniosła dłoń do góry, powstrzymując go przed wypowiedzeniem choćby jednego słowa więcej.

— Daj mi dziesięć minut — wyszlochała, dławiąc się własnymi łzami.

Dante z całej siły starał się nie roześmiać. Freeman była tak uroczą istotą, że miał ochotę ją w tamtym momencie z całej siły wyściskać. Kąciki jego ust mimowolnie podążyły ku górze. Pokręcił głową z politowaniem i wrócił do przeglądania przepisów na Instagramie, których prawdopodobnie nigdy w życiu nie przyrządzi.

W końcu zatrzasnęła książkę, odłożyła ją na poduszkę, po czym bez żadnego ostrzeżenia rozkleiła się na dobre. Dante podniósł się, aby zamknąć dziewczynę w szczelnym uścisku. Głaskał jej włosy i całował ją po głowie, czekając, aż się uspokoi.

— Co się wydarzyło w książce? — zapytał, odsuwając ją od siebie. Otarł kciukami do sucha łzy z jej czerwonych policzków. Założył kosmyki jej włosów za uszy, widząc, że zaczęły się przyklejać do twarzy.

Erin mocno pociągnęła nosem, a Redfield sięgnął do szuflady łóżka po chusteczki. Podał jej jedną, a ona od razu jej użyła. Wzięła głęboki wdech, uspokajając się odrobinę.

— B-bo myślałam, że o-on umarł, a on tylko-o udawał, żeby mieć spokój od jego zły-ych braci — jąkała się, a jej głos łamał się z każdym kolejnym słowem. Wciągnęła haust powietrza, ocierając kolejną łzę spływającą po policzku. — I o-oni się tak kochali, byli sobie-e przeznaczeni, ale musieli się r-rozdzielić, bo o-on nie mógł zostać w jej wymiarze.

Kiedy skończyła mówić, ponownie wybuchnęła płaczem, opierając się o klatkę piersiową Dantego. Chłopak powoli opadł na łóżko i przycisnął ją do siebie, czując, że jej łzy przesiąkają przez materiał koszulki.

— Niewiele zrozumiałem — przyznał. — Chyba będę musiał sam przeczytać.

— To było takie dobre — szlochała, a całe jej ciało drżało. Rzadko widział ją w takim stanie i zaskakującym było, że doprowadził ją do niego tusz na papierze. Podobny efekt wywierały na niej tylko filmiki z ratowania bezdomnych i porzuconych zwierzątek. — Chciałabym móc przeczytać całą trylogię jeszcze raz.

— Przeczytaj.

— To już nie będzie to samo. Już nie poczuję takich samych emocji. — Wzięła kolejny, drżący oddech, odsuwając się nieco od chłopaka. Tak przycisnęła się do jego ciała, że szybko zaczęło brakować jej powietrza. — Chciałabym jeszcze raz przeczytać ją po raz pierwszy.

Bez strachu [Redfield #3]Où les histoires vivent. Découvrez maintenant