🗡️ ROZDZIAŁ V 🗡️

19 2 0
                                    

Czyli jestem dobrym człowiekiem?

Ktoś, kto ryzykuje własnym życiem, żeby uratować drugą osobę, chyba nie może być złym człowiekiem, nie sądzisz?

Komar trącnął Erin nosem kilkukrotnie, po czym położył obślinioną piłkę na jej kolanach. Pies machał ogonem na wszystkie strony i zdawał się mieć najlepszy dzień swojego życia, podczas gdy myśli dziewczyny krążyły gdzieś daleko. Gdy spoglądała w prawo, widziała miejsce, w którym razem z Dante zrobili sobie piknik, pili zbyt drogiego na ich kieszenie szampana i po raz pierwszy rozmawiali o głębszych sprawach. Wracała wspomnieniami do momentu, w którym jeszcze traktowali się jak przyjaciele, ale już nie mogli ukrywać, że ciągnęła ich w swoim kierunku niewidzialna siła.

Oddałaby wszystko, aby chociaż na moment wrócić do tamtych czasów. Wtedy zniknięcie chłopaka nie bolałoby aż tak bardzo. Zaakceptowałaby to i żyła dalej. Możliwe, że od czasu do czasu wspominałaby jego osobę i tęskniłaby za tym, czego razem nie przeżyli. Rzuciliby sobie przelotne spojrzenia podczas przypadkowego spotkania na ulicy, prawdopodobnie wymieniliby skromne powitania. I to tyle. Może zapomnienie o nim nie należałoby do najłatwiejszych zadań, ale byłoby osiągalne.

— Dawno nie widziałam Redfielda — mruknęła Sky, jakby czytała jej w myślach. Wyciągając długie nogi przed siebie. Zabrała z kolan przyjaciółki piłkę, widząc, że Komar zdecydowanie zbyt długo czeka, aż ktoś mu nią rzuci.

Erin posłała przyjaciółce krótkie spojrzenie, zastanawiając się, czy potrafiła czytać w myślach. Sky beztrosko przyglądała się świeżemu pedicure'owi na swoich stopach, czekając, aż Freeman podejmie temat rozmowy. Zauważyła, że ta o czymś jej nie mówi. Davis nie należała do głupich osób, mimo że często taką udawała, aby uchodziły jej na sucho drobne przewinienia. Odkąd rodzice kupili jej auto, dwa razy przekroczyła prędkość i dwa razy zagrała głupiutką blondynkę, która nie zauważyła ograniczenia. Działało, więc nie zamierzała zmieniać taktyki.

— Bo dostał staż w San Francisco i wyjechał na trzy miesiące — skłamała bez trudu. — Ma bardzo mało czasu, bierze nadgodziny i czasem pracuje też w weekendy.

Razem z Redfieldami uznali, że będzie to najlepsze rozwiązanie problemu. Przy okazji Nathan dowiedział się o całej sytuacji, dzięki czemu od tamtej pory mógł potwierdzać, że widywał się od czasu do czasu z kuzynem. Nie było to rozwiązanie długoterminowe, gdyż wkrótce pojawi się więcej pytań bez odpowiedzi, a w dodatku nie było idealne — narzucało ograniczony czas, w którym Dante musi pojawić się z powrotem w ich życiach.

— To dlatego ostatnio chodzisz taka struta? — Sky obróciła głowę w kierunku Erin, lustrując ją badawczym spojrzeniem. Nie wyglądała najlepiej, zwłaszcza z wielkim gniazdem zamiast włosów na czubku głowy. Opuchnięte oczy również nie dodawały jej urody. Wyglądała, jakby ktoś zmuszał ją do życia. — Wydaje mi się, że jest w tym coś głębszego.

Freeman tak bardzo chciała powiedzieć jej całą prawdę. Wyrzucić z siebie wszystkie zmartwienia, lęki, obawy i żale. Tak, jak zawsze to robiła, kiedy miała gorszy okres w życiu. Sky niezmiennie była przy niej, służyła ramieniem do wypłakania i często robiła lepszą robotę niż terapeutka, której za to płaciła. Tym razem musiała manewrować na cienkiej linii pomiędzy prawdą i kłamstwem, w taki sposób, aby być szczerą w swoich uczuciach, a jednocześnie nie odbiegać od rzeczywistości. Nie chciała łgać jej prosto w oczy, głownie dlatego, że dziewczyna od razu by to wyczuła.

Zaczęło do niej dochodzić, jak świetną robotę robił Dante w swoich kłamstwach, jakkolwiek źle by to nie brzmiało.

— Rzadko się do mnie odzywa.

Bez strachu [Redfield #3]Where stories live. Discover now