🗡️ROZDZIAŁ IV🗡️

21 3 0
                                    

Popołudniowe słońce wpadało przez szczelinę pomiędzy zasłonami, podświetlając brud na nieumytych oknach w pokoju Erin. Powietrze w pomieszczeniu było duszne i lepkie, nie do wytrzymania. Dziewczyna niespokojnie poderwała się, wyrywając z drzemki. Od razu złapała się za obolały kark. Oddychała ciężko, powoli uświadamiając sobie, że nic jej nie grozi. Wszystko było jedynie wytworem bujnej wyobraźni. Dyskomfort spowodowany niewygodną pozycją szybko zniknął, a Freeman usiadła na krawędzi łóżka.

Powrót do szkoły okazał się cięższy niż sobie to wyobrażała. Nigdy nie miała problemu z nauką. Wręcz przeciwnie, uwielbiała zdobywać wiedzę i siedzieć nad książkami. Jednak przez ostatnie wydarzenia nie potrafiła skupić się na dłużej niż pięć minut. Jej myśli krążyły bezradnie głownie wokół Dantego i wirusa. Nie potrafiła przestać się martwić. Za każdym razem, kiedy chłopak pojawiał się w jej myślach, wszystko inne samorzutnie odsuwała na dalszy plan.

Nauczyciele od razu zauważyli zmianę, jaka w niej nastąpiła. Wcześniej zdolna dziewczyna, zawsze przygotowana i skupiona na zajęciach, nagle przestała się udzielać i stała się zamknięta w sobie, nieobecna. Szybko zaczęli zwracać jej uwagę, kiedy wlepiała chmurne spojrzenie w krajobraz za oknem.

Zazwyczaj po powrocie do domu od razu siadała do nauki, powtarzała materiał z zajęć i robiła notatki. Od paru dni jednak głównie spała, chociaż nie czuła zmęczenia fizycznego. Sen był dla niej ucieczką od rzeczywistości. Powoli i w nim przestała znajdować ukojenie, zwłaszcza kiedy budziła się zlana potem przez koszmar podczas zbyt długiej drzemki.

Erin przerzuciła wielkie gniazdo z koca na łóżku, próbując znaleźć ukryty pod nim telefon. Wyrwała skrawek nakrycia spod leżącego wygodnie na krawędzi materaca Komara, a on spojrzał na nią leniwie.

— Wybacz, psinko — mruknęła pod nosem i przyklęknęła na jedno kolano, aby pogłaskać jego miękkie futro. Na jej dłoni zostało zdecydowanie za dużo sierści. Musiała w końcu go wyczesać, żeby przestał zostawiać kłaczki gdziekolwiek nie pójdzie.

Już miała zamiar szukać telefonu gdzie indziej, chociaż była pewna, że miała go cały czas przy sobie, ale wtedy usłyszała, jak urządzenie upada na podłogę. Przeklęła pod nosem i schyliła się, żeby je podnieść. Kiedy wstawała, zachwiała się. Od rana męczyły ją zawroty głowy, znacznie silniejsze niż kiedykolwiek. Sprawdziła zegarek i doszło do niej, że przespała dwie godziny, chociaż w planach miała maksymalnie trzydzieści minut. Nie wiedziała nawet, w którym momencie zignorowała budzik.

Dziewczyna odkleiła wilgotną koszulkę od ciała, stwierdzając, że nie wyjdzie z domu, jeśli nie weźmie prysznica. Opłukała się szybko, od razu czując świeżość i ulgę. Spięła włosy spinką tuż nad karkiem, nie kwapiąc się nawet, aby je wcześniej rozczesać. Odkąd zaczęła pomijać odżywkę w swojej pielęgnacji, zaczęły zbijać się w nieestetyczne strąki. Nie miała siły użerać się z nimi.

Zeszła flegmatycznie po schodach i skierowała się do kuchni, aby przekąsić coś przed wyjściem. Obiecała Dennisowi, że przyjdzie na jego wykład poświęcony wirusowi. Musiała nauczyć się go kontrolować, gdyż słyszenie losowych dźwięków w środku nocy stawało się powoli uciążliwe. Otworzyła lodówkę i zauważyła kątem oka Rachel siedzącą na kanapie z książką w dłoni. Sądząc po okładce z męskim torsem, był to erotyk, co tłumaczyło wypieki na jej twarzy.

— Gdzie tata? — zapytała dziewczyna, przeglądając zawartość lodówki. Nic w niej nie powodowało, że jej ślinianki nagle zaczynały intensywniej pracować.

— Poszedł się zdrzemnąć po pracy — odparła, spoglądając na córkę zza okularów. Przymknęła książkę, trzymając palec między stronami. — Masz makaron z serem w piekarniku.

Bez strachu [Redfield #3]Where stories live. Discover now