2.Syriusz

230 28 27
                                    

Muszę przyznać, że byłam zmieszana wczorajszymi wydarzeniami. Po przeczytaniu karteczki, którą mi pozostawiono, sprawnie wyrzuciłam ją do kosza. Głupi żart i tyle, a i tak na chwilę obecną w moim życiu nie było miejsca na kręcenie z kimkolwiek. Miałam zdecydowanie za dużo obowiązków, do których musiałam się bardzo przykładać. Szkoła, praca, nauka. Przemęczę się jeszcze tylko rok i to się skończy. Później będzie już tylko z górki. Dam radę.

Wtedy jeszcze nie wiedziałam, jak bardzo się myliłam.

***

O 8:45 znajdowałam się już pod szkołą. Faktem było, że delikatnie mi się zaspało, ale zdarza się nawet najlepszym, tak?

Mój dzisiejszy dzień rozpoczynała lekcja biologii z panią Grace. Nauczycielka nie paja do mnie jakąkolwiek sympatią już od 1 klasy. Nie mam pojęcia co jej takiego zrobiłam, ale wiedziałam tyle, że czeka mnie pogawędka z nią przy całej klasie, bo byłam spóźniona już 10 minut, a nawet nie weszłam jeszcze do budynku.

Po chwili stałam już pod salą 109.

- Raz, dwa - i na trzy pociągnęłam za klamkę od drzwi. W jednym momencie oczy wszystkich, znajdujących się w klasie, wylądowały na mnie.

Weszłam powolnym krokiem do klasy, zamykając za sobą drzwi. Parę sekund później ujrzałam wychodzącą z kantorku panią Grace, trzymającą w rękach zbiór zadań maturalnych.

- Dzień dobry, przepraszam za spóźnienie, ale coś mi auto nie chciało odpalić - żałośnie się wytłumaczyłam, przerzucając wzrok na siedzącą pod oknem Nicole, która ewidentnie nie mogła powstrzymać się od śmiechu.

- Madison Davis. Bardzo proszę, pierwszy dzień w nowym roku szkolnym, a ty już sprzedajesz mi jakieś nędzne wymówki.

- Ale naprawdę to wina tego głupiego samochodu - pod koniec mojej wypowiedzi już sama nie wytrzymałam i zaśmiałam się pod nosem, patrząc na Nicole, która zrobiła dokładnie to samo tylko znacznie głośniej.

Mimo, że naprawdę miałyśmy szacunek do osób uczących w tej szkole, to przy pani Grace, która przywalała się do mnie o wszystko co możliwe, razem z rudą nie wytrzymywałyśmy na jej lekcjach z rozbawienia i często tego nie kryłyśmy.

- Przepraszam bardzo, co cię tak rozbawiło Madison? - zawiesiła wzrok na mojej twarzy.

- Nic, bardzo przepraszam Pani profesor - spoważniałam na twarzy, bo wiedziałam, że jeśli dalej będę się szczerzyć, to będzie ze mną bardzo źle.

- Po lekcji proszę zostać. Mamy do pogadania. - wysyczała w moją stronę.

Do pogadania? Przecież tylko się spóźniłam. Od razu ruszyłam w stronę swojej ławki, gdzie czekała już na mnie rudowłosa.

- Masz przesrane - szepnęła mi do ucha.

- Wpadłam już na to, ale dzięki - uśmiechnęłam się sarkastycznie, po czym wyciągnęłam z torby podręcznik i notes. Pozostało mi tylko wyczekiwać końca lekcji, który nastąpił zdecydowanie za szybko.

- Madison, przypominam o pozostaniu w sali - powiedziała nauczycielka równo z rozbrzmiewającym dzwonkiem, zwiastującym przerwę.

- Powodzenia - powiedziała Nicole, pakując swoje rzeczy do plecaka.

Na nogach jak z waty, skierowałam się do biurka pani Grace. W sali zostałyśmy tylko my, co sprawiało, że czułam się jeszcze gorzej.

- Zastanowiłam się trochę, jak mogę ukarać twoje spóźnienie i nieodpowiednie zachowanie. Wiem Madison, że jesteś bardzo bystra, więc postanowiłam nie wpisywać żadnych uwag, ani prosić o rozmowę z wychowawcą - jakaś ty łaskawa. - Ale stwierdziłam, że dobrym pomysłem będzie twoje uczestnictwo w zajęciach dodatkowych związanych z biologią. Dowolnych. Daje ci wolną rękę. - powiedziała z uśmiechem, który zdecydowanie nie miał dodać mi otuchy.

WHAT WOULD BE, IF...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz