koniec.

107 8 6
                                    

Od śmierci Lloyda minęły 4 miesiące..i jest bardzo ciężko, tak naprawdę jest chujowo i ledwo daje radę, ale mam wsparcie ninja z którymi postanowiłam zamieszkać. Jestem im wdzięczna, bo gdyby nie oni pewnie leżałabym z nim teraz w jednym grobie..

Wiem, że im jest również bardzo ciężko. Kai się załamał podobnie do mnie. Postanowiliśmy, że Mistamo będzie pochowana koło niego..na jego pogrzebie było chyba całe miasto i wtedy też ukazałam się im ja

Załamana i pogrążona w żałobie zaczęłam wygłaszać mowę o Lloydzie....

Tak strasznie chce do niego dołączyć. Mimo, że moi nowi przyjaciele starają się mi pomagać, to i tak czuje, że nie wytrzymam bez niego. Myślałam, że będzie dane mi kogoś pokochać, ale nikt nie zastąpi jego miejsca. On zawsze będzie w moim sercu

Na zawsze.

Teraz jego pokój, to tak naprawdę nasz  pokój, bo śpię tutaj. Dzięki temu czuje jego zapach i mogę wyobrazić sobie, że leży koło mnie i wyciera mi łzy gdy płacze w jego poduszkę..

- Tak strasznie mi ciebie brakuje dupku- mówię wtulona w jego grób. Siedzę tu chyba całą noc, ale nie przeszkadza mi zimno. Nya i Zane mówią, że tylko będzie mi trudniej jeśli będę tu przesiadywała całymi dniami i nocami, ale nie wyobrażam sobie, by było inaczej. Nie wyobrażam sobie go nie odwiedzać i rozmawiać z nim o tym jak bardzo za nim tęsknie..

Czasem myśle, że siedzi przy mnie, a wiatr odpowiada za niego. Nawet teraz to czuje, jakby mnie przytulał, ale go tu tak naprawdę nie ma...Zniknął i zostawił mnie tutaj samą

- Tak bardzo chce byś tu był kochany..dlaczego postanowiłeś mnie opuścić? Nie radzę sobie bez ciebie Lloyd. Myślałam, że moją rutyną będzie budzenie cie zimną wodą, a nie odwiedzanie na cmentarzu- nie umiała już płakać. Poprostu pogrążała się w swojej żałobie

Zobaczyła, że wokół jego grobu zaczęły pojawiać się złote kwiaty i krążyły wokół niej

- Podobno to były jego ulubione kwiaty- usłyszała za sobą głos, którego dawno nie słyszała- obróciła się i Zobaczyła pierwszy raz Kaia który nie miał jego zdaniem idealnej fryzury i był zapłakany

- Cześć Kai..też przyszedłeś pogadać z Lloydem?- pokazałam gestem ręki, by usiadł koło mnie

-Nie, Przyszedłem po ciebie.

- Po mnie? Dlaczego? Nie chce stąd iść..tutaj czuje spokój...

- chce ci pokazać gdzie ja rozmawiam z nim. Gdzie było jego ulubione miejsce- jego głos brzmiał jakby miał zaraz się rozsypać na milion kawałków i tylko to skłoniło mnie, by pójść za Kaiem

Gdy doszli do wielkiego drzewa w parku zatrzymali się

- Ładne prawda?

- Chcesz mi powiedzieć, że to drzewo, które powinno być już dawno ścięte jest..- musiała powstrzymać łzy
- Było jego ulubionym miejscem?

- Bo widzisz. Kiedyś gdy był załamany po stracie ciebie zaprowadziłem go tutaj

- Dlaczego?

- Bo do tej części parku nikt nie zagląda i mógł cierpieć w ciszy. Tutaj nikt go nie oceniał, a gdy czuł się na siłach czasem przechodziliśmy tu by zrobić sobie trening lub poprostu wspinaliśmy się na gałąź i gadaliśmy całe dnie o wszystkim i o niczym. Chciałem Ci to pokazać, bo z jego ubrań zapach Kiedyś zniknie, ale jego śmiech i płacz oraz wspomnienia zostaną tu na zawsze i gdy będziesz się gorzej czuła możesz tu przyjść i płakać razem z nim - znów uroniła łzy i podziękowała brunetowi za to co zrobił

- Ja nie dam rady sobie Kai bez niego..myślę czy nie dołączyć do niego. Wtedy mogłabym być przy nim już zawsze i płakać oraz śmiać przy jego boku

- On tutaj jest. Czuje to czasem czuje jakby wiatr odpowiadał za niego

- Jakby wiatr odpowiadał za niego- spojrzeli się na siebie i słabo uśmiechnęli

- Może faktycznie z nami tutaj jest

- Nawet jeśli nie, to my go zawsze będziemy mieli..mieli w sercach

- Moge wrócić na cmentarz. Chce się z nim pożegnać

- Jeśli chcesz to owszem. Ja poczekam na ciebie przy wyjściu dobrze?

Pokiwała głową i ruszyli tam gdzie mieli

Usiadła koło grobu i zaczęła się do niego przytulać

- Zawsze będę przy tobie kochanie..nigdy cie nie opuszcze, ale jeśli mam żyć dla nas obu, to nie mogę ciągle tu przychodzić wiesz? Będę cię odwiedzać, ale muszę spróbować wstać na nogi. Dla nas - pocałowała grób i zaczęła odchodzić

Rok później

Dziś mija rok odkąd ciebie nie ma Lloyd i bardzo za tobą tęsknie. Pani psycholog mówi, że robię postępy, a płakanie z tobą przy twoim drzewku nawet pomaga odziwo. Jakbyś pytał co u reszty, to jest lepiej i wiem, że do nas wrócisz.

Zawsze wracasz.

Koniec.

All is lost? ~ Llorumi Where stories live. Discover now