Rozdział 17

50 10 14
                                    

Sonic's pov

Przebudziło mnie ogromny huk dobiegający z dworu. Gwałtownie uniosłem głowę w górę, spoglądając na sufit ze strachem.
— Co tam zaś do cholery się dzieje?! — Krzyknął Knuckles wstając ze swojego krzesła.
— Pewnie Infinite i Mephiles rozpoczynają atak na nas. — Oznajmiła Amy.
Podniosłem się i spojrzałem na innych w ciszy.
— Oh! Sonic, wstałeś. — Spojrzała na mnie Blaze, poprawiając swoje rękawice.
W tamtym momencie wzrok wszystkich skierował się w moją stronę.
— Jak dobrze że wstałeś, musimy przedostać się na górę i ogarnąć sprawę — Powiedział Knuckles podchodząc do swojego biurka.
Rozejrzałem się po całej bazie, aż natrafiłem wzrokiem na przybitego Shadowa stojącego przy ścianie. Ruszyłem w jego kierunku, a gdy byłem już obok niego, spojrzał na mnie swoim zimnym wzrokiem.
— Już dzisiaj atakują? — Ziewnąłem rozciągając się.
— Najwidoczniej. — Wzruszył ramionami.
Oparłem się o ścianę obok niego, a mój wzrok skierował się w stronę podłogi.
— Jak myślisz.. Przeżyjemy tą walkę? — Zapytałem, lukając na niego.
Spojrzał na mnie przez co mieliśmy bliski kontakt wzrokowy.
— Nie wiem. — Odparł cicho wzdychając.
Odwróciłem głowę od niego, spoglądając przed siebie. Na mojej twarzy pojawił się lekki uśmieszek.
— Nawet gdyby ktoś z nas nie przeżyłby tej walki.. — Przerwałem chwytając go lekko za dłoń. — Pamiętaj, że zawsze uważałem cię i nadal uważam za ważną dla mnie osobę. — Dokończyłem, ponownie wracając wzrokiem na niego.
On nadal wpatrywał się we mnie z lekkimi zauważalnymi rumieńcami na policzkach. Opuścił wzrok w dół, po czym lekko ścisnął moją dłoń.
Poczułem w tamtym momencie jakby coś mocno ukuło moje serce, a ja nie wiadomo czemu, zacząłem się rumienić. Nasz wzrok ponownie się spotkał, a jego twarz wyglądała łagodnie. Jednak po chwili, ten puścił moją dłoń i odchrząknął spoglądając w bok.
— Ta, zapamiętam.. — Skrzyżował ramiona na klatce piersiowej, a ja uśmiechnąłem się szerzej w jego stronę.

Po jakimś czasie, podszedł do nas Knuckles.
— Jesteście gotowi? Wychodzimy z bazy i idziemy stawić się za cały Green Hills. — Spojrzawszy na niego kiwnąłem niepewnie głową, na co Shadow kiwnął pełen nadzieji.
Idąc powoli w stronę wyjścia, ostatni raz spojrzałem za siebie, mając myśl że już tu nie wrócę.
Gdy wszyscy zdążyliśmy wyjść, drzewa które były wcześniej ugaszone, ponownie się paliły. Ogromny czarny dym, spowodowany od ognia, uniósł się w powietrze powodując że niektórzy zaczęli kaszleć.
Stanęliśmy za rozwalonym budynkiem przykucając.
— Słuchajcie mnie uważnie. Infinite może być wszędzie, dlatego przydałoby się podzielić na grupy. Amy, Sticks, Blaze, Whisper, Jet i Vector jesteście pierwszą grupą. — Zaczął wymieniać aż nastała kolej na moją drużynę — Sonic, Tails, Espio, Silver i Shadow. — Wypowiedział słowa, na co spojrzałem na Tailsa.
— Dasz radę walczyć kolego?..— Zapytałem ze zmartwieniem.
— No pewnie! Z tobą zawsze! — Zachichotał, przygotowując swoje ogonki.
— W porządku... — Wszyscy wstali i powoli każda grupka oddzielała się, idąc w przeciwną stronę.
Ja, Espio, Tails Silver i Shadow poszliśmy w stronę mojego z resztą rozwalonego domu.

Po drodze rozglądaliśmy się dookoła, lecz ani Mephiles ani Infinite nie mieli zamiaru nas zaatakować.
— Pilnujcie swoich cieni. — Powiedział Shadow. — Mephiles może z nich wyjść. — Zacisnął pięść spoglądając na swój cień.
Skinąłem głową i spojrzałem przed siebie. Gdy dotarliśmy pod mój zniszczony dom, moje dłonie łagodnie opuściły się wzdłuż ciała, a uszy delikatnie oklapły.
Zacisnąłem pięść, powstrzymując łzy. Podszedł do mnie Espio i gwałtownie przytulił. Odwzajemniłem lekko uścisk, chowając twarz w jego ramieniu.
— Ten dom.. Tyle cudownych wspomnień miałem.. — Odparłem, mocniej się tuląc.
— Naprawimy wszystko.. Zobaczy-! — W tym momencie za nami coś wybuchło. Odrzuciło nas do przodu, przez co każdy zmierzył się z ziemią. Podniosłem się lekko, a moim oczom ukazał się Infinite.
— Czas to zakończyć. — Warknął ruszając na nas z atakiem.
Wszyscy szybko wstali i uniknęliśmy ataku, ruszając również i na niego. Niestety przez jego siłę i moc która w nim drzemała nie byliśmy w stanie unieruchomić w piątkę.
Shadow zaatakował z prawej, a ja z lewej. Infinite będąc sprytniejszym zniknął, przez co ja i Shadow zderzyliśmy się ze sobą.
Odwróciłem głowę i widziałem tylko brutalną walkę pomiędzy Espio i Silverem, a Infinite. Silver stracił równowagę i poprzez moc Infinite, odrzuciło go na drzewo.
— Silver!! — Krzyknął Espio biegnąc do swojego ukochanego.
Lecz Infinite również i go zaatakował. Wykorzystując moment, ja i Shadow naskoczyliśmy na niego za jego pleców, ale Infinite szybko teleportując się, zniknął i pojawił się za nami uderzając mnie mocno w biodro, a Shadowa w plecy. Poleciałem na ziemię sycząc ciężko z bólu.
— Zabawa z wami, sprawia mi przyjemność — Powiedział sadystycznie Infinite, przygotowując ostateczny atak na nas.
— Sonic!!— Krzyknął znajomy mi głos. Mianowicie był to Tails. Szybko swoimi ogonkami zasłonił nas, lecz wróg i tak wystrzelił pocisk mocy w niego.

Nie zdążyłem nic zrobić...
Obronić go.. cokolwiek...

Memories - | Sonadow |Where stories live. Discover now