Rozdział 8

59 11 12
                                    

Sonic's pov

Mineły 2 tygodnie, a ja powoli dochodziłem do siebie. Moi przyjaciele nie wiedzieli o powrocie Shadowa, ponieważ stwierdziliśmy, że tak będzie najlepiej na jakiś czas dopuki nie pokonamy wroga. Jedynie kto wie o pojawieniu się czarnego jeża to Silver i Espio, pomimo naszych sprzeczek, mogę liczyć na nich.

Ja wraz z Shadowem, zamieszkaliśmy na jakiś czas u Azzel'a, na wszelki wypadek, jakby były większe ataki Infinite na nas trzech. Musimy być przygotowani na najgorsze..

...

Obudziłem się bardzo wczesnym rankiem, z powodu koszmaru. Przetarłem oczy podnosząc się do siadu. Spojrzałem przez okno widząc jeszcze ciemność. Cóż się dziwić, mamy końcówkę listopada hah!
Wstałem z kanapy na której zazwyczaj spałem i udałem się prosto do kuchni.
Standardowo wyciągnąłem z piekarnika swojego wczorajszego chilli doga i zacząłem jeść. Usiadłem na blacie, narzucając nogę na nogę, nadal wcinając. Spojrzałem ponownie na okno, zauważając że zaczyna kropić.
- Ughh.. Woooda... - Powiedziałem do siebie z jedzeniem w ustach.
Nagle mój telefon który leżał obok mnie i się ładował, cicho zaczął brzęczeć.
Od razu go podniosłem i spojrzałem na połączenie od Espio.
Odebrałem.
- Hej Espioooo! - Rzeknąłem do telefonu, uśmiechając się.
- Hej Sonic. Mam takie pytanie.. - Powiedział, a następnie umilkł.
- Hm? Śmiało, mów! - Dokończyłem jeść chilli doga schodząc z blatu.
- Czy dałbyś radę przyjść do mnie tak.. Za 10 minut? Muszę z tobą poważnie porozmawiać.. - Wymamrotał.
- Hm. No jasne kolego! Za dokładne 10 minut tam będę. Odliczaj czas hah! - zachichotałem idąc w stronę łazienki.
- Haha.. No to do zobaczenia! - Powiedział, na co się rozłączył.
Wszedłem do łazienki i stanąłem przed lustrem. Telefon położyłem na pralce, a następnie ustawiłem wodę na zimną i zacząłem przemywać twarz.
Gdy tylko skończyłem, zakręciłem kran i wyczyściłem twarz w ręcznik. Umyłem również zęby jak i się przebrałem. Założyłem na siebie czarny kaptur biorąc telefon i wyszedłem z toalety. Po cichu udałem się do przedpokoju, a następnie zacząłem ubierać buty.
- A ty dokąd się wybierasz? - Usłyszałem głos Shadowa za sobą przez co gwałtownie się obróciłem i uniosłem wzrok w górę.
- Um.. Do Espio.. - Odparłem i podniosłem się.
- A po co? - Skrzyżował ramiona na klatce piersiowej patrząc się na mnie z lekką irytacją.
- Ehm, by.. Porozmawiać? - Rzeknąłem, drapiąc się lekko po karku.
- Idę z tobą. - Powiedział stanowczo idąc w stronę swojego pokoju.
- Ale-! - Krzyknąłem ale przerwano mi.
- Nie ma ale. Idę i koniec. - Powiedział wchodząc do swojego pokoju.
Przewróciłem oczami, czekając aż się ubierze.
Po dłuższym czasie, wreszcie przyszedł do przedpokoju i zaczął ubierać buty.
- Ah no wreszcie.. Ile można czekać? - Powiedziałem lekko zły.
- Dobra zamknij się, bo Ci zaraz skopie dupsko - Podniósł się patrząc na mnie obojętnym wyrazem twarzy.
- Ugh. - Wzdychając chwyciłem za parasolkę i wyszedłem wraz z nim z domu nawet nie informując Azzel'a.
Otworzyłem parasol i zakryłem nim swoją głowę z powodu ogromnej ulewy która cały czas wzrastała.
- A ja to co? - Odparł niezadowolony Shadow idąc obok mnie już mokry na głowie.
- Dla ciebie nie ma parasola - Wzruszyłem ramionami, na co ten tylko chwycił za mój parasol i gwałtownie go wyrwał z mojej ręki, po czym przysunął do siebie co spowodowało że zimny deszcz spadał na moje kolce.
- AHH! - Krzyknąłem czując spływającą wodę po moich górnych kolcach.
- Widzę że masz ochotę na wyścig.. W porządku - zaśmiał się złowrogo, a następnie zaczął przyspieszać aż do momentu gdy zaczął biec przed siebie zostawiając mnie w tyle już mokrego.
- Sh-Shadow! Oddaj mi ten parasol!! - Krzyknąłem zaczynając biec za nim.
Niestety poczułem jak moje buty zaczynały przemakać, przez co gwałtownie się zatrzymałem szukając jakiegoś schronienia przed deszczem.
Podeszłem do randomowego drzewa i stanąłem przy nim lekko się trzęsąc z zimna.
Po niedługim czasie, podszedł do mnie Shadow zerkając na mnie z uniesioną brwią.
- A ty co? Czemu nie biegniesz? - Zapytał.
- Nienawidzę wody... Jest mi zimno, a w dodatku buty mi przemokły.. - Odparłem, nadal się trzęsąc.
Wzdychając Shadow gwałtownie przyciągnął mnie do siebie chowając nas oby dwóch pod parasol..
W tamtym momencie moje serce dziwnie przyspieszyło.. Poczułem się przy jego ciele tak.. Przyjemnie? Ciepło..
Uniosłem wzrok na niego na co ten również na mnie spojrzał.
- Głupi jesteś fałszywcu - Powiedział, opierając swoją rękę o moje ramię.
Zaczeliśmy iść przed siebie idąc cały czas bardzo blisko siebie.
Milczałem spoglądając tylko w dół. Moje kolce lekko się najeżyły, a potem poczułem dziwne wypieki na policzkach.
Wyciągnąłem telefon z kieszeni i przy odbiciu czarnego ekranu w telefonie, zauważyłem swoje rumieńce które były widoczne.
- O cholera.. - Szepnąłem szybko chowając telefon.
- Hm? - Mruknął czarny jeż, spoglądając na mnie.
- A nic nic.. - Odchrząknąłem, nadal patrząc się w dół..

Po jakimś czasie wreszcie dotarliśmy pod dom mojego przyjaciela. Zapukaliśmy razem, na co otworzył nam Espio.
- Oo Sonic! - Powiedział szczęśliwy, a następnie spojrzał na Shadowa. - I.. Shadow? - skrzywił się lekko dodając.
Weszliśmy do środka i zdjeliśmy buty wraz z kurtkami. Następnie wszyscy razem udaliśmy się do salonu.
- Chcecie coś do picia? Coś przekąsić? - Zapytał stając przy futrynie do salonu.
- Ja poproszę hetbatki! - Powiedziałem siadając na kanapie.
- A ty Shadow? - Zapytał ponownie.
- Kawę. - Powiedział siadając obok mnie.
Gdy Espio poszedł jakoś dziwnie się poczułem, zostając sam na sam z Shadowem.
Coś kusiło mnie by się ponownie do niego zbliżyć tak jak wcześniej..
Przysunąłem się do niego aż wreszcie stykaliśmy się ramionami.
- Co ty robisz? - Warknął cicho spoglądając na mnie.
- Nic, nic. Tylko się do ciebie przysuwam - Zachichotałem, na co walnął mnie ręką mocno w głowę.
- Auuuuu! - Krzyknąłem, chwytając się za głowe.
- Dobrze Ci tak - Prychnął, patrząc się na mnie sadystycznym wzrokiem.
Obrażony odsunąłem się od niego nadal trzymając się za głowe.
Po jakimś czasie, wreszcie dołączył do nas Espio, trzymając w rękach nasze kubki z napojem.
- Dziękuje - Podziękowałem, dostając herbatę do dłoni.
- Nie ma za co - Uśmiechnął się szerzej siadając na przeciwko nas.
Zacząłem dmuchać lekko w herbatę by szybciej wystygła, Shadow bez problemu zaczął pić kawę nie zwracając uwagi na to że jest gorąca.
- Chciałem z wami poważnie porozmawiać.. - Odparł fioletowy kameleon spoglądając szczególnie na mnie.
- No? Słucham. - Nadal dmuchałem w herbatę.
- Od jakiegoś czasu, tak jak ostatnio mówiłem, mam sny które przewidują przyszłość... - Odparł chwytając się za
kark i wyglądał bardziej na zmartwionego.
- Hm? Serio? - Przybliżyłem się do niego.
- Tak.. Ostatnio sniło mi się że wszyscy zaczęli znikać.. Nie wiadomo z jakiego powodu i kto za tym stał.. - Spojrzał przerażony w dół. - Silver zaginął jako pierwszy... - dodał.
Zauważyłem lekkie łzy w oczach Espio, przez co położyłem rękę na jego ramieniu.
- Hej, hej.. Nie płacz.. - Powiedziałem zaczynając lekko gładzić jego ramię.
Spojrzałem na Shadowa, a on na mnie. Milczałem wpatrując się w niego czując jak Espio zaczyna się trząść. Po chwili, Shadow wstał i podszedł do nas kucając przy Espio.
- Nie wierz w takie bzdury. Nikt nie zniknie, wróciłem i mam za zadanie doprowadzić ten świat do porządku. - Powiedział spoglądając na Espio.
Chłopak tylko zakrył twarz dłońmi i zaczął bardziej płakać.
Przytuliłem go i próbowałem go jakoś uspokoić. Zacząłem lekko go głaskać po głowie.
- Ciiii... Wszystko będzie dobrze. Masz nas, masz wokół siebie bohaterów którzy nie pozwolą by tobie się coś stało, tak samo jak Silverowi. - Spojrzałem ponownie na Shadowa. - A po drugie, Silver to silny i samodzielny chłopak, poradzi sobie ze wszystkim bo jest niesamowity tak jak ty. - Powiedziałem, na co Espio się odsunął i wytarł łzy.
- Masz rację.. - Uśmiechnął się lekko w moją stronę ale nadal był lekko przerażony.
- Może chciałbyś bym zadzwonił do Silvera? - Zapytałem.
- N-No.. Możesz.. - Powiedział cicho.
Wstałem i udałem się do przedpokoju z telefonem. Zacząłem dzwonić do Silvera lecz nie odbierał, co mnie bardzo zdziwiło.
Po chwili wróciłem do salonu chowając telefon do kieszeni.
- Uh.. Silver nie odbiera.. Pewnie śpi. Ale mogę po niego pójść! Mieszka niedaleko hah! - Zachichotałem.
Espio potakował lekko głową spoglądając w dół.
- Shads, zostań z Espio, ja zaraz wracam. - Powiedziałem na co Shadow się zgodził.
Udałem się ponownie do przedpokoju by ubrać buty i kurtkę. Zabrałem ze sobą parasol i wybiegłem z domu przyjaciela.
Deszcz nadal lał okropnie, przez co ciężej mi się biegało.
Nie mineło długo, a dotarłem pod dom Silvera. Zapukałem ale nikt mi nie otworzył.
Ponownie zapukałem, ale to samo, głucha cisza.
W końcu zacząłem się martwić i znów zacząłem dzwonić do Silvera.
Nagle moje ucho się poruszyło w bok słysząc dzwoniący telefon dobiegający z ogródka. Bez namysłu, wbiegłem do ogródka i rozejrzałem się dookoła. Zauważyłem coś w środku domu przez wielką szybę od okna.
Spojrzałem w dół, dostrzegając leżący telefon na ziemi i..
Krew..

Dużo krwi..

Memories - | Sonadow |Where stories live. Discover now